Skocz do zawartości
Nerwica.com

matt889

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez matt889

  1. Witam! Mam 20 lat i problem z niska samoocena. Jestem w moim pierwszym zwiazku od nieco ponad miesiaca. Jako dziecko, mialem kolegow, ale wiele razy sie zdarzalo, ze bylem tym gorszym w grupie, za slabo w pilke gralem, za wolno biegalem, za slaby, za malo odwazny itd. Zawsze ktos byl lepszy ode mnie. Dopiero teraz to wszystko wyszlo po latach. Dlugo nie moglem znalezc dziewczyny, w koncu znalazlem, jest o rok mlodsza ode mnie, ale moja niska samoocena mi tu BARDZO przeszkadza. Jestem pewny siebie (wiem, ze to moze brzmiec dziwnie, ale niska samoocena i pewnosc siebie to dwie rozne rzeczy), zabawny, wydaje mi sie, ze dziewczyna i znajomi dobrze sie bawia w moim towarzystwie, ale tak naprawde pod tym wszystkim skrywa sie niska samoocena. Nie ma dnia abym nie pomyslal, ze pewnego dnia dziewczyna mnie zostawi, znajdzie sobie kogos lepszego, bogatszego, przystojniejszego itd. Jestem o nia zazdrosny ale tego nigdy nie okazuje, nie sprawdzam jej telefonu, nie pytam z kim pisze, z kim rozmawia, z jakimi kolezankami wychodzi itp. Staram sie udawac kogos, kto jest na tyle pewny siebie i silny psychicznie, ze nie martwi o to, co robi jego dziewczyna kiedy nie jest z nia, ale to tylko niestety udawanie. Tak naprawde, jestem przerazony, tym, ze kiedys powie mi, ze ma kogos innego. Z drugiej strony to ona czesto udowadnia, ze jej na mnie zalezy. Mowi, ze mnie kocha, poznalem jej rodzicow, pisze mi co rano i na dobranoc. Z jednej strony wiem, ze mnie kocha i nie zostawi, a z drugiej strony ta ciagla niepewnosc i poczucie ciaglego zagrozenia. Nie wiem jak sobie z tym radzic, nie chce zeby to popsulo moj zwiazek. Prosze o odpowiedz i z gory dziekuje!
  2. Witam! Mam 18 lat i dokładnie miesiac temu zmarla moja Mama i w miedzyczasie pojawila sie u mnie nerwica lekowa (nie wiem czy moge to tak nazwac). Otoz zostalismy z Tata, mieszkamy w USA razem z rodzicami Mamy ale nie jestesmy zbyt blisko z nimi. Teraz, kiedy tylko mam Tate bardzo sie o niego boje, wyobrazam sobie jakies straszne scenariusze, czuje niepokoj, kiedy dzwoni telefon, ja biegne, bo mysle, ze Tacie cos sie stalo. Nawet jesli z nim rozmawiam to czuje ten niepokoj. Nie moge sie skupic. Czy istnieje jakis sposob na pozbycie sie tego? Bez wizyty u lekarza. Z gory dziekuje za odpowiedz!
  3. Witam! Mam 18 lat i dokładnie miesiac temu zmarla moja Mama i w miedzyczasie pojawila sie u mnie nerwica lekowa (nie wiem czy moge to tak nazwac). Otoz zostalismy z Tata, mieszkamy w USA razem z rodzicami Mamy ale nie jestesmy zbyt blisko z nimi. Teraz, kiedy tylko mam Tate bardzo sie o niego boje, wyobrazam sobie jakies straszne scenariusze, czuje niepokoj, kiedy dzwoni telefon, ja biegne, bo mysle, ze Tacie cos sie stalo. Nawet jesli z nim rozmawiam to czuje ten niepokoj. Nie moge sie skupic. Czy istnieje jakis sposob na pozbycie sie tego? Bez wizyty u lekarza. Z gory dziekuje za odpowiedz!
  4. matt889

    Pustka po stracie mamy

    Bardzo dziekuje za slowa otuchy. Dzisiaj jest juz lepiej, tata obiecal, ze nie bedzie pil, mam nadzieje, ze dam rade. U nas w rodzinie raczej nie bylo alkoholikow, jedynie wujek "lubi" wypic, ale znowu nie przesadza. Ja staram sie mu pomagac jak moge, jezdze z nim i zalatwiam rozne sprawy zwlaszcza, ze tata nie mowi po angielsku. Jestem wierzacy i serdecznie dziekuje za Twoja modlitwe.
  5. matt889

    Pustka po stracie mamy

    Witam! W maju bede mial 19 lat i w zeszly piatek zmarla mi Mama. Zawsze mialem z nia dobry kontakt, bylem takim "maminsynkiem", jak sie czyms martwilem Ona zawsze to widziala. Doradzala mi, troszczyla sie o mnie. Oczywiscie bylo tez wiele momentow kiedy zle sie do Niej oddzywalem, nawet czasem bardzo zle. Ale zawsze Ją bardzo kochałem (kocham). Zawsze sprawdzalem czy oddycha kiedy spala. Do pogrzebu, ktory mial miejsce dzisiaj, jakos sobie radzilem, ale teraz po pogrzebie wiem, ze nic nigdy nie bedzie takie samo, to mnie przeraza. Do tego moj tata takze zle to przezywa i topi smutki w alkoholu. Jak ja mam sie trzymac, skoro najblizsza po Mamie osoba pije. Mam wielu przyjaciol i moge sie do nich zwrocic kiedy chce, ale nie chce zostawiac taty samego. On dzwoni do ludzi, zeby sie wyzalic, w miedzyczasie popijajac alkohol, podczas gdy ja dla niego rezygnuje z wyjscia z kumplami. Mieszkamy od 2 i pol roku w USA, razem w rodzicami Mamy. Tata w kolko narzeka, ze mogl zostac w Polsce, ze tu mu sie nie podoba itd. Jak ja mam sie trzymac? Dzisiaj z tego wszystkiego zaczelo mi sie robic duszno w domu i sie wystraszylem. Normalnie pobieglbym do Mamy, zeby mnie uspokoila, a teraz? Do kogo? Jestem pelen zlosci, wiele błachych rzeczy moze mnie wyprowadzic z rownowagi. Mama mialaby 39 lat w listopadzie. Zaczelo sie niewinnie od bolu brzucha, potem bol plecow i szybki oddech. Nikt z nas nie podejrzewal, ze moze to byc niebezpieczne dla jej zycia. Wszystko zajelo tylko 3 dni. W srode, zle sie poczula i w piatek zmarla. Poszedlbym do psychologa, ale nie wiem czy zdola nam pomoc. Skoro i tak bede wracal do pustego domu. Wiem, ze czas leczy rany, ale ja nie wiem jak sobie poradzic skoro musze martwic sie aby tata niczego glupiego nie wywinal. Prosze o jakiekolwiek porady. Z gory dziekuje!
  6. Nie pije duzo, mowie tylko, ze jak jestem na imprezie i pije to jest pewny siebie. Zupelnie jakbym to nie byl ja. Ostatnio poznalem kilku ludzi na imprezie, gadalem z nimi pare godzin, podczas gdy po trzezwemu nie mialbym, odwagi
  7. A czy wedlug Ciebie uwazanie siebie za bezuzyteczna i bezwartosciowa osobe to tylko niesmialosc? Bardzo rzadko gram w gry z przemoca. Jedyny moment kiedy jestem pewny sobie to po alkoholu i niestety niemalej ilosci.
  8. Witam! Zaczne od tego, ze mam 18 lat i problem z niska samoocena zaczal sie jakies 2 lata temu po przeprowadzce do USA. Od razu poszedlem do szkoly, nie mowiac dobrze po angielsku (niesamowity stres). Ale dopiero teraz czuje jak bardzo bezwartosciowy jestem. Odkad zaczalem podstawowke jeszcze w Polsce, MUSIALEM sie dobrze uczyc bo inaczej moja mama zrobilaby mi ogromna awanture. Musialem takze "rywalizowac" z jedna kolezanka z klasy, do ktorej bez przerwy bylem porownywany. A gdy ona miala lepsze oceny to ja mialem klopoty. Teraz mama odpuscila, ale z kolei dziadek, czasem robi to samo. Ogolnie to czuje presje bez przerwy od kad zaczalem szkole tydzien temu. W tamtym roku kilku gosci z mojej szkoly robilo sobie ze mnie zarty co takze pogorszylo moja samoocene. Nie mam wielu kolegow, bo albo nie maja czasu, albo nie odpisuja na sms-y. Jak juz sie spotkamy to nie wiem co robic, wiec im sie nudze. Nie mam dziewczyny i nigdy nie mialem (na powaznie). W kazde wakacje tutaj w USA sie prawie bez przerwy nudzilem, choc w te wakacje troche pracowalem. Kiedy sie nudze, staje sie bardzo agresywny. Ostatnio skopałem drzwi robiac 2 dziury, ktore potem musial moj tata naprawiac. Do mojego taty tez sie porownuje (tak, dobrze przeczytaliscie!). Moj tata potrafi wiekszosc rzeczy naprawic, a ja? Co najwyzej zapsuc. Nie mam zadnych talentow, nie mam czym zablysnac. Probuje zaimponowac innym poprzez robienie glupich rzeczy jak np. szybka i niebezpieczna jazda samochodem lub kupowaniem rzeczy, ktorych nie potrzebuje za pieniadze, ktorych nie mam. Pracuje z jedna kolezanka, ktora przyjechala do USA dokladnie dzien po mnie a ma juz chlopaka, byla z nim w Meksyku, Las Vegas i kilku innych ciekawych miejscach, a ja? Owszem, bylem w kilku miejscach, ale chyba dlatego, ze innym bylo mnie zal. Ogolnie mowiac, porownuje sie do niemal kazdego mlodego czlowieka, uwazam sie za malo atrakcyjnego fizycznie. Boje sie przyszlosci, nie wiem jak sobie poradze w zyciu, bo moja mama byla i dalszym ciagu troche jest nadopiekuncza, choc odkad skonczylem 18 lat troche przystopowala. Mam paru znajomych w pracy, z ktorymi chodze na imprezy, ale bez przerwy mysle o tym czy mnie lubia, albo czy czyms im nie podpadlem itd. Do psychologa raczej nie pojde bo nie wiem czy moje ubezpieczenie to obejmie, a prywatnie nie stac mnie na kilka wizyt, nawet moja mama za bardzo o tym nie wie, jedynie kiedy robie awantury. Dlatego pisze tutaj z nadzieja, ze mi pomozecie.
  9. matt889

    Brak odwagi

    Mam 17 lat i moge powiedziec, ze mieszkam w nawet niezlej dzielnicy, ale jak wiecie wszedzie sa tacy, nawet w najlepszych dzielnicach co szukaja zaczepki, osobiscie nikt mnie nie zaczepial, ale wiecie, ze to nie to samo co Polska, w Polsce skroją telefon, a tutaj jest dosyc latwy dostep do broni. Wiem, ze sam troche przesadzam, bo nikt nie bedzie do mnie strzelal, ale to jest taki nieuzasadniony strach w zwiazku z nowym miejscem, dlatego pytam, czy jest jakis sposob na to aby sie tego strachu pozbyc. Chesteroo, nie biore zadnych lekow.
  10. matt889

    Brak odwagi

    Liczylem na bardziej powazne odpowiedzi, ale cóż...z tego co wiem, w Chicago nie mozna miec broni.
  11. matt889

    Brak odwagi

    Witam! Moj problem polega na tym, ze czuje sie niepewnie poza domem(oprocz szkoly i miejsc gdzie jestem czesto), szczegolnie jak jestem sam. Wole siedziec w domu niz wyjsc na spacer czy do sklepu. Tak samo z wyjsciem z kolegami. Juz o tym pisalem, ze mieszkam od ok. poltora roku w Chicago. Jak mam wyjsc gdzie z kumplami to czuje strach, bo nie wiem co mnie czeka. Wiem, ze moze wydac to sie bardzo dziwne ale tak jest. Szczegolnie, ze tutaj nastolatkowie maja niezbyt bezpieczne/legalne rozrywki. Nie chce, zeby mnie namawiali do picia, palenia itd. dlatego z nimi nie wychodze lub robie to bardzo rzadko. Boje sie, ze ktos mnie bedzie zaczepial lub zaatakuje. W Polsce nie mialem az takich problemow, owszem wolalem wychodzic w towarzystwie kolegow. Czuje sie jak bym byl malym dziekciem. Kiedy bylem maly balem sie, ze ktos porwie czy cos, potem sie z tego smialem, a teraz to wrocilo po przeprowadzce. Nie wiem jak sobie z tym radzic. Z gory dziekuje za odpowiedz!
  12. matt889

    Niepewnosc wsrod ludzi

    To jest taki "paradoks" bo z jednej strony czuje wielka chec zeby przebywac z rowiesnikami, ale mam dziwny opor przed tym. Z drugiej strony oni wola mowic po angielsku, nie wszyscy, ale wiekszosc bo jest to ich pierwszy jezyk wiec lepiej im go uzywac, a ja sie wstydze, nie wstydze sie przed kolegami ze szkoly, ktorych juz znam. Nie jestem typem przywódcy i nie lubie prowadzic rozmow (w sensie robic "wywiadow"). Jesli mam z kims wspolne tematy to moge godzinami gadac, ale problem tkwi w tym, ze tutaj moze jest z 2 osoby, z ktorymi tak mam, tylko, ze widuje ich tylko w piatki przez 3 godziny, bo chodze do takiej polskiej szkoly, dla tych ktorzy nie mowia tak dobrze po polsku. ja tam tylko chodze, zeby posiedziec z kolegami i kolezankami.
  13. matt889

    Niepewnosc wsrod ludzi

    Witam! Juz kiedys pisalem o moim problemie, ale jak dotad niewiele sie zmienilo. Otoz chodzi o to, ze po przeprowadzce do USA mialem bardzo maly kontakt z rowiesnikami, wprawdze w dalszym ciagu mam. Jedynie co w szkole, ale i tak oni sa jakies 2 lata mlodsi ode mnie, bo tu idzie sie do liceum w wieku 14 lat. Problem polega na tym, ze niepewnie czuje sie w towarzystwie ludzi, na dodatek mam taka prace, gdzie mam bardzo duzy kontakt z ludzmi, mianowicie pakuje zakupy w jednym z polskich sklepow, ale to nie wazne. Nie bardzo ufam ludziom, mam wrazenie, ze dziwnie na mnie patrza, gadaja z litosci lub z nudow, nawet koledzy i kolezanki z pracy. Mam wrazenie ze chca mi zaszkodzic lub cos w tym rodzaju. Mam bardzo niska samoocenie, mysle, ze zadna dziewczyna sie mna nie zainteresuje, mam juz 17 lat. Boje sie wychodzic z kolegami ze szkoly, bo jak wiadomo maja czasem glupie pomysly, przez co moge wpasc w jakies klopoty. Stalem sie bardzo agresywny, jesli ktos mnie zaczepi ja juz mam ochote mu przyłozyc, ale nigdy tego nie robie bo sie po prostu boje. Jestem niedobry dla rodzicow i nie tylko. Jestem niesmialy. Z jednej strony mam chec rozmowy z innymi, a z drugiej strony po prostu boje sie im zaufac, bo moga po prostu gadac ze mna bo nie maja nic ciekawego do roboty itd. Szukam sposobu na sztuczne podbudowanie wlasnej wartosci, ale sa to sposby krotkoterminowe. Bardzo brakuje mi kontaktu z innymi, ale sie boje. Wiem ze to glupie, ale naprawde nie wiem co robic. Nie chce kolejnych wakacji spedzic przed kompem. Prosze Was o jakies konkretne rady szczegolnie od osob, ktore przeszly przez cos podobnego. Wiele osob mowi, mi ze bedzie dobrze i to minie, ze to normalne po przeprowadzce, ale jestem juz tu od roku i 4 miesiecy, i sie nie poprawia, a nie chce czekac 2 lat bo za ten czas to calkowicie zwariuje...
  14. matt889

    Depresja u nastolatka

    Juz probowalem dodatkowych lekcji angielskiego, ale niewiele mi to dalo, bo to byly malo skuteczne metody, tak wiec postanowilem robic to na wlasna reke. Z jakim skutkiem, to sie dopiero okaze.
  15. matt889

    Depresja u nastolatka

    Dzieki za dodanie otuchy :) Niestety nie ma w mojej szkole ESL, bo nie jest to szkola publiczna. Mam zamiar isc na studia, wiec tak czy siak nie moge opuszczac szkoly, o dziwo w tamtym roku opuscilem tylko 1 dzien. Planuje kilka lat w przod i powiem ze mnie to przeraza, po prostu boje sie przyszlosci, tyle!
  16. matt889

    Depresja u nastolatka

    Witam! Zaczne od tego, ze mam 17 lat i ponad rok temu przeprowadziłem sie do USA, po pewnym czasie zaczela jakby depresja, wedlug mnie z powodu braku kontaktu z rowiesnikami, oprocz szkoly, ale z nimi nie moglem znalezc wspolnych tematow, dodatkowo moj angielski byl dosc kiepski, wprawdzie w dalszym ciagu jest i jest to poniekad przyczyna mojego problemu, otoz nielubie/boje sie chodzi do szkoly, poniewaz nie mowie dobrze po angielsku co mnie krepuje, w dodatku niektorzy koledzy smieja sie z mojego akcentu, w sumie wiem, ze to tylko zarty, ale zamiast machnac na to reka bardziej sie zadreczam. Brak mi motywacji do jakiejkolwiek czynnosci m.in. do nauki ang. Moglbym siedziec caly dzien przy komputerze i jesc co zreszta robie w weekendy. Wprawdzie stopnie mam nie najgorsze, ale troche wysilku mnie to kosztuje. Stracilem checi do rzeczy, ktore kiedys lubilem, np. jazde na rowerze gdzie w Polsce caly dzien jezdzilem (we wakacje) tutaj odechcialo mi sie. Mam paru kolegow, ale rzadko sie z nimi spotykam, szczegolnie w roku szkolnym. Caly czas mysle, ze jestem do nudny i do niczego dlatego nie mam przyjaciol. Wstydz sie przyznac ale nigdy na powaznie nie mialem dziewczyny, moze to przez niska samoocene, ktora rowniez przeszkadza mi w kontaktach towarzyskich. Boje sie o moja przyszlosc, ze bede sam, lub nie znajde pracy lub co gorsza bede sie w niej zle czul. Zadnych mysli samobojczych nie mam, ale do psychologa wlasnie nie chce isc bo wiem jak spoleczenstwo reaguje na takich ludzi, nie chce zeby mnie obmawiali, ze jestem jakich psychicznie chory czy cos. Moja mama nawet mnie wie o moim problemie bo za bardzo nie lubie o tym gadac, dlatego tez napisalem tutaj bo licze na jakies sensowne porady szczegolnie od osob ktore przez takie cos przeszly. Dodatkowo stalem sie bardziej agresywny i jakies zaczepki dla zartu odbieram jak chec do walki, a bic sie wcale nie umiem...Owszem jest paru kolegow, ktorzy "zapraszaja" mnie na piwo czy impreze, ale mnie takie cos nie kreci, co teoretycznie robi ze mnie nudziarza. Prosze o pomoc!
  17. matt889

    DDA, niska samoocena.

    Witam! Zacznę od tego, że mam 17 lat i jakiś rok temu przeprowadziłem się z rodzicami do USA. Po pewnym czasie zaczęło sie coś w stylu depresji. Byłem smutny, przygnebiony, przez ten rok, mało przebywałem z równiesnikami, jedynie ci co w szkole, choc i tak oni sa jakies 2 lata mlodsi ode mnie bo tutaj idzie do liceum w wieku 14 lat. W dodatku nie znalalem i w dalszym ciagu nie znam dobrze angielskiego, co powoduje u mnie spory stres. Dodatkowo czuje, ze mam bardzo zanizone poczucie wlasnej wartosci i mysle, ze jest to spowodowane ciaglym porownywaniem do lepszych uczniow, a konkretnie do pewnej kolezanki (to bylo w Polsce). Tutaj z kolei inny czlonek rodziny mnie porownuje do kuzynow, ktorzy maja swietne stopnie i ucza sie "bez przerwy". Boje sie o swoja przyszlosc, ze bede sam, niczego nie osiagne i nigdy nie naucze sie tego angielskiego. Zauwazylem u siebie wybuchy agresji. Dodatkowo w szkole jest paru takich co nasmiewaja sie z mojego akcentu i mowym, przez to bardzo nie lubie do szkoly chodzic. Od przyjazdu juz bardzo wiele razy myslalem o powrocie, ale nie jestem juz w drugiej klasie, a tutaj poziom jest bardzo niski wiec bylbym do tylu w Polsce. Wydaje mi sie ze jestem glupi, brzydki, do niczego. Przez zime przytylem pare kilo, nie widac tego bardzo, ale kilka osob o tym wspomnialo, wiec dodatkowo mnie to zdolowalo, probowalem sie odchudzic, ale po prau dniach mi sie odechcialo, stracilem motywacje. Przekopalem google w poszukiwaniu jakichkolwiek rad ale tam tylko jest napisane o jakichs afirmacjach czy pozytywnym myslenie, co uwazam za strate czasu. Mam malo kolegow tutaj o kolezankach nawet nie wspomnie bo chodze do meskiej szkoly. Prosze o jakies rady, szczegolnie od osob, ktore przez takie cos przeszly. Przepraszam za niepoukladna tresc i z gory dziekuje za odpowiedz!
×