Skocz do zawartości
Nerwica.com

lochness

Użytkownik
  • Postów

    64
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lochness

  1. mam tak samo. nie mam na nic sily. nawet na tego posta. zycie jest do bani... chyba lepiej dac sobie z nim spokoj.
  2. primo: "a) czytaj uważnie i ze zrozumieniem wszystkie wypowiedzi." - tego typu teksty są ewidentną formą wywyższania się, co wg mnie jest całkiem zabawne, bo widzisz - ktoś ma inne, bardziej życiowe podejście do sprawy, a ty na wstepie wysnuwasz tego typu wnioski. secundo: radykalne dzialanie jest moze nie jedyna droga rozwiazania sprawy, jednak jedyna sluszna. nie mozna ciagle miec depresji, stanow lekowych, kompleksow, nerwicy, czy natrectw, gdyz nie na tym polega zycie. zycie nie zawsze uslane jest rozami, ale trzeba brac sie w garsc i ŻYĆ, a nie tylko myslec, jak to robic. autorce postu życze odwagi. PS: Jestem dziewczyną
  3. to juz by bylo przesadne. ale moze i masz racje, chociaz juz jest po fakcie dokonanym. jako psycholog jednak bede mogla zmierzac w kierunku, ktory pozwoli mi polaczyc jedno z drugim.
  4. weź się w garść. wszyscy na tym forum jedynie lamentują... dobra rozumiem, że po to jest to miejsce. ale zamiast się nakręcać powinniście się wszyscy wspierać i przekazywać raczej konstruktywne rady. z tego co widzę to w 75% przypadkach polega to jedynie na pogrążaniu się ;] PS: jak dla mnie są dwie opcje: A) mówisz matce i babce jasno i klarownie o swoim zdaniu, przedstawiasz opinie i troche nachalnie wymuszasz aprobate (nawet jesli teraz bedzie troche udawana, one musza pogodzic sie z ta mysla) B) masz gleboko ich smieszne zabawy i czerpiesz z zycia. zabaw sie itp., zajmij chlopakiem. nie zadreczaj sie czarnymi myslami, bo nie na tym polega zycie
  5. wg mojego mniemania wyprowadzka z domu to najlepsza rzecz, jaka mnie do tej pory spotkala:) nie to, ze mialam jakas tragedie w rodzinie, ale to dopiero pozwolilo mi spokojnie zyc :) choc wyprowadzajac sie mialam tylko 18 la, to rodzice sa normalnie do tego nastawieni i ja jestem zadowolona. a tez postawilam ich przed faktem dokonanym... zapewne zalezy to od stopnia zażylosci. Ty z babcia i mamą bylyscie bardzo zwiazane emocjonalnie. z tego tez biorą sie ich lamenty i irracjonalne zachowanie. moze byl to dla nich szok? nie wiem, czy je do tego przygotowalas. lecz nawet jesli tak bylo, a one dalej nie potrafia sobie z tym poradzic na Twoim miejscu pojechalabym do domu i po prostu z nimi pogadala. jasno przedstawila sprawe. w koncu masz 22 lata, nie ma co dalej siedziec z rodzinnym gniazdku. wg mnie nie powinnas uciekac od problemu, lecz sie z nim zmierzyc. fakt jest to trudne, ale jesli nie zalatwisz tego porzadnie, to bedzie sie to za toba dlugo ciagnelo i niepredko odzyskasz rownowage psychiczną. sprobuj, bedziesz z siebie dumna, a twoim bliskim mam nadzieje, ze pouklada sie co nie co w glowie i zmienią, choc troche, zdanie na temat wypriowadzki.
  6. ok, ok. chodzilo mi jedynie o to, ze takie osoby bardzo mnie intryguja i chcialabym miec z nimi kiedys do czynienia. wszytskiego zaczne sie uczyc od pazdziernika, bo wtedy to zaczyna sie moja historia z psychologia. a tak apropo - ester, skoro juz tak uwaznie czytalas posta, to chyba powinnas zauwazyc chociazby sformulowanie "nie bede miala", ktore jasno wskazuje na moja plec :)
  7. schizofrenia, a raczej schizofrenie, bo jest to wlasciwie zespol chorob przejawiaja sie tym, iz taka osoba jest totalnie rozna od drugiej, ktora siedzi w 1 ciele. czasem bywa nawet tak, ze osoby te maja rozne plci, preferencje no seksualne, czy tez inne poczucie wartosci. szczerze mowiac nie mialam nigdy do czynienia z taka osoba, choc pewna nie jestem, gdyz dzisiejszy rynek farmaceutyczny jest bardzo rozwiniety. jestem jednak ciekawa wizyty takiej osoby u psychiatry, jak to wyglada itp. jako przyszly psycholog pewnie nie bede miala takich ciekawych przypadkow, a szoda. wybaczcie, ze mowie o chorych jako obiektach naukowych, obiektach zainteresowania, ale jak dla mnie obserwacja zachowan takiego czlowieka bylaby mega ciekawa.
  8. zimbabwe to ja tak miałam jak ty, tylko chodzilo o gegre i tez nie osiagnelam tego, czego chcialam. od tamtej pory, czyli z jakies 2 miesiace (niestety tak dlugo) mysle, ze chyba nic mi sie nie uda. teraz dopiero zaczyna docierac do mojej skomplikowanej mozgownicy, ze to bylo nic, nic w perspektywie czasu, jakim jest zycie. NatłokMyśli, no masz racje i trudne wyzwanie przed toba, bo nie przyjmowanie żadnej "gęby" jest skomplikowane i w sumie rzadko możliwe, bo zawsze zachowanie ludzkie to jakaś poza.
  9. no właśnie. tak jak pisał gombrowicz w "ferdydurke"- każdemu przypisywana jest jakaś gęba (poza), coraz mniej naturalności, a nawet jeśli taką się preferuje, to nie preferuje jej reszta społeczeństwa. zatracamy się w schematach, zatracamy się w życiua takim "jakie ma być", aby móc coś osiągnąć. bo, czy np przyjmą nas do pracy w dobrej firmie, gdy nie spełniamy stereotypowych wymogow? nie. a moze sukcesem byloby po prostu bycie osoba naturalna... na pewno. osoba bez skazy, bez skazy tej realnosci. jednak z tego nie ma pieniedzy...
  10. są osoby, żyjące na tym świecie, dla których ważna jest otoczka. kiedy dziewczyna powie ci "do widzenia" tylko dlatego, że nie pokazałeś "wszytskich swoich możliwości" na pierwszym spotkaniu, to wybacz, raczej nie jest godna uwagi, chyba, że sama jest zagubiona i dobrze się maskuje, stwarza pozory silnej, nowoczesnej. bardzo często pierwsze spotkania nie są baśniowe. stres jest nieodłącznym towarzyszem. myślę jednak, że partner realnie nami zainteresowany będzie chciał mimo nieśmiałości i bycia zamkniętym w sobie w pierwszej fazie znajomości nas poznać. trzeba tylko wiedzieć, że zbyt długa małomówność, skrępowanie, czy inne rzeczy nie mogą trwać zbyt długo, gdyż druga osoba pomyśli, iż tacy wlasnie jestemy. rozsadne "rozkrecanie sie" jest pozytywne. a jakie moga byc pozniej zabawne wspomnienia... sama to wiem z autopsji
  11. może i jest sens w tym dostawaniu "kopniaków od życia", żeby móc się, jak to napisałeś "lepiej ustawić"... w stwierdzeniu "co nas nie zabije, to nas wzmocni" zaczynam widzieć sens, zauważam, że chyba faktycznie jest ono prawdziwe. ja to ja... moje nerwy, pesymistyczne myśli i demotywacja to drugie. ja stoję na piedestale, inne rzeczy są poboczne, są dodatkiem. chyba można nimi kierować. ja to fundament, wszytsko inne to rzeczy, które można akceptować, czy też zmieniać. chyba to jest możliwe, wystarczy wiara i samodoping. chyba czas, by podnieść się na nogi, stanąc w pionie i przeć do przodu.
  12. masz racje. siła to wiedza, iż nasze starania mogą przynieść sukces lub porażkę, siła to umiejętność radzenia sobie z niepowodzeniem, siła to możliwość nie poddania się mimo niepowodzenia. tylko to jest trudne. możliwe, wiem, lecz nie zawsze starcza tej siły w chwili realnego załamania, czy złej sytuacji... siła- walka ze strachem przed porażką...
  13. lochness

    Jesteśmy wybrani

    nie chodzi o to, że ludzie z depresją nie są wartościowi, inteligentni, wrażliwi... po prostu ludzie wrażliwi, czasem nawet za bardzo wrażliwi, są o wiele bardziej podatni na stany załamania, rezygnacji, poddania się, widzenia świata w czarnych barwach. nie depresja, czy nerwica sprawiaja, ze czlowiek jest bardziej wrazliwy. to ze jest sie bardziej podatnym na glebsze odczuwanie pozwala tego typu chorobom wedrzeć sie do organizmu.
  14. lochness

    trening autogenny

    http://www.hypnos.pl/index.php?sel=site&dz=medit&show=medit3 Ja dziś zaczynam, może coś da...:)
  15. lochness

    Jesteśmy wybrani

    tu raczej nie chodzi o to, że ludzie chorujący na nerwicę są bardziej wartościowi, wrażliwi, inteligentni. po prostu ludzie wrażliwi są bardziej podatni na tego typu schorzenia, czy też nieprawidłowości. to osobom bardziej wrażliwym porażka wydaje się mega porażką, krzywe spojrzenie, brakiem akceptacji, niezgodą w poglądach, atakiem. nie można odwracac kota ogonem.
  16. lochness

    Kocham Cię

    w moim przypadku miłość jest sensem życia. pomimo tego, że w innych kwestiach idzie mi średnio, to miłość jest motorem. gdyby nie ona, straciłabym chęć do życia. warto dla niej żyć, warto poświęcić się drugiej osobie, kochać, być kochanym, czuć się potrzebnym i wspaniałym dla drugiego człowieka. szkoda tylko, że tak trudną ją czasem odnaleźc w natłoku codziennych problemów, w natłoku rzeczy mniej ważnych. mnie się na szczęście udało i to jeszcze w tak młodym wieku. niestety, człowiek jest istotą skomplikowaną, więc oczywiście mam inne zmartwienia na głowie. aż czasem mam dośc swego pesymizmu. no, ale na szczęscie mam miłość, dzięki której wierze, że życie będzie warte przeżycia...
  17. co zrobić, by być silnym? niby proste pytanie, lecz wprowadzenie kluczowych zasad w życie bywa trudne...
  18. nawiązując do trzeciego akapitu twej wypowiedzi, można najogolniej ujac niskie poczucie wlasnej wartosci, jako masochizm interpersonalny. nie kazdy musi miec super wysoki poziom charyzmy, elokwencji, uroku. nalezy jednak pamietac, ze zycie jest jedno i marnowanie siebie nie jest sposobem na zyciem, lecz raczej wyrazem nieradzenia sobie, forma ucieczki. w mojej ocenie wszystko da sie zmienic. a juz na pewno sposob postrzegania samego siebie. czasem na prawde wystarczy wmowic sobie, ze jest sie dobrym, a pozniej wszytsko juz idzie jak lawina, jak przewracajace sie kostki domina. choc moze sie to czasem wydac bezsensowne i puste, to jednak czesto przynosi oczekiwane efekty i zmienia jakosc zycia.
  19. Po pierwsze, jeżeli chodzi o pieniądze, to tak jak wcześniej właśnie napisałam, powinny być przedmiotem, nie podmiotem. Oczywistym jest fakt, że sama papierkowa kupka nic nie daje. Po drugie, racja, poddawanie sie na skutek niepowodzeń- głupota, mało wiary w siebie, brak determinacji. Mi chodzi jedynie o to, że łatwiej byloby, gdyby marzenia częsciej się spełniały, a obierane cele były łatwiej osiągalne. Chociaż z drugiej strony rada jestem z tego, ze niektóre rzeczy zarezerwowane są tylko dla pewnych grup osob. Równości na świecie nie ma, to jest fakt niezaprzeczalny. Jedyna, jako taka równość występuje na płaszczyźnie prawnej. Myślenie o świetlanej przyszłości? Dobra, ale żeby to jeszcze zrealizować, to jest sztuka. Problemem nie jest próba, nawet starania, poświęcanie się na rzecz danej sprawy. Problemem jest często właśnie ten głupi los, który nie pozwala nam dojść do celu. I nie mówie, że to za każdym razem jest bezsensowne. W końcu jakoś musimy zapełnić tę naszą 'tabulę rasę'. Dalej jednak przystaję przy tym, że o wiele lepiej i przyjemniej byłoby, gdyby nasze doświadczenia były pozytywne. Mówią: "co nas nie zabije, to nas wzmocni", prawda. I dlatego mam nadzieję, że w przyszłości osiągnę sukces, własnie po częscie przez to, że nie byłam nieustannie rozpieszczana przez los. Przytaczając przykład o znanej ci osobie, której zycie uwazasz, jako obserwator, za dobre. Może faktycznie jest to przejaw chorej ambicji. W życiu czasem jednak występują jednostki ponadprzeciętne. Może brak jej jakiś wzniosłych wrażeń, maksymalnych doznań, których jest głodna? Poza tym, nie negujmy postaw innych, gdyz każdy ma inne, jedni wieksze, drudzy mniejsze, wygórowanie dotyczace standardu życia. Co do JPII, to uważam, że potrzebni są tacy ludzie, bujający w obłokach, niepoprawni optymiści, altruiści. Niezaprzeczalnie mial on wyidealizowany światopogląd, zwłaszcza w sprawie dotyczącej człowieka. Niestety, choć może i stety, nie ma naszym globie wielu takich ludzi. Niestety, bo dzisiejsza wiara w bliźniego minimalizuje się, co nie jest rzeczą dziwną (życie wśród ludzi coraz bardziej zdehumanizowanych przynosi takie, a nie inne efekty), stety, bo Ziemia to nie raj, który jest pojęciem czysto fikcyjnym.
  20. luthien, zdaję sobie sprawe z tego, iż nagle spelnienie marzen kazdej osoby na swiecie nie koniecznie zagwarantowaloby szczescie kazdej jednostki. uwazam jednak, ze w zyciu coraz czesciej spotykam sie z sytuacjami, ktore sprawiaja mi zawod. czuje sie z tym zle, troche mnie to przygnebia, moze nawet demotywuje. najpiekniejsze byloby rowniez to, ze kazdy moze oddac sie swej pasji, a dodatkowo moze czerpac z tego zadowalajace korzysci finansowe. swiat jednak nie jest rozowy, ni piekny. oczywisty jst fakt, ze nic nie jest tylko czarne, lub tylko biale. jednak sadze ze tych czerni jest zbyt wiele. kwestia pieniedzy jest prosta. tylko bogaci mowia, ze one nie daja szczescia. otwieraja nam one droge do spelniania marzen. gorzej jesli stajemy sie przedmiotem pieniadza, ktory zastepuje miejsce podmiotu. lecz to inna kwestia. ogolnie rzecz biorac uwazam, ze zyloby sie lepiej, gdyby wiecej marzen sie spelnialo. owszem mozemy z cierpienia, biedy, krzywdy, nieodwzajemnionej milosci, czy jeszcze innej przykrej rzeczy, robic cos wielkiego. taka tendencje mial JPII. wyidealizowany swiatopoglad, czy tez dopatrywanie sie korzysci w niepowodzeniach... nie o to chyba w zyciu chodzi.
  21. lochness

    Leki a Antykoncepcja

    dziurawca nie można brac, bo zmniejsza działanie estrogenu. chyba jakies enzymy ze soba tam nie wspolgraja. jesli chodzi, co mozna, a czego nie mozna brac przy przyjmowaniu tabletek anty to wszytsko napisane jest na ulotce. chyba ze takowej nie masz. przykladowe sub, ktore zmniejszaja dzialanie hormonu: niektore antybiotyki, tj tetracyklina, czy penicyliny, sub przyspiesajace pasaz zaladkowo-jelitowy te, ktore zwiekszaja stezenie hormunu to m.in.: wit C, paracetamol, atorwastatyna, sub chamujace cytochrom P-450 ; przy czym stosujac te z pierwszej grupy narazaja cie na zmniejszenie ochrony anty
  22. no ja po stuniowce :) A jednak sie chyba nie zgodze. czasami zastanawiam sie, czy aby nie lepiej nie zakladac sukcesu, czy powodzenia, bo pozniej mniejszy jest zawod. ostatnio nastawiona bylam na to, ze sie powiedzie i nic, zycie nie przynioslo oczeiwanych efektow, dlatego jestem sceptycznie nastawiona do powodzenia. co do tych malych sukcesow to chyba wezme do serca:) przynajmniej sie postaram. Ale i tak jestem poirytyowana zyciem. Czemu nie moze byc jak chcemy? Byloby po problemie, kazdy by byl szczesliwy. Zycie jest na prawde niemilosierne...
  23. rozumiem, że w zyciu trzeba znaleźć pasję. osobiscie uwazam, ze wiem co chcialabym z cyiu robic, co sprawialoby ze mam ochote do pracy. jestem jednak przed matura, przed rekrutacja na studia i obawiam sie ze moje plany moga lec w gruzach, taka tendencja, co zrobic. wiele razy juz sie staralam, dawalam cos z siebie, a tu nic, nie osiagnelam tego, o czym marzylam. dla mnie sukces to nie tylko pasja, rozwijanie swych umiejetnosci w ulubionej dziedzinie, lecz rowniez pieniadze. "life is brutal and sometimes kopas w dupas" czy jakos tak infantylne i konwencjonalne, ale akurat pasuje do rzeczywistego stanu rzeczy. dlaczego tylko "kopas w dupas" tak czesto?
  24. Miłość to jedyna wartość w życiu. Ona nas nie oszuka, nie sprawi, iż jesteśmy osamotnieni, po prostu daje szczęście. Warto w nia inwestować :) Może jestem taka mądra, bo sama jestem od 2 lat szczęsliwie zakochana. każdemu polecam!
×