Skocz do zawartości
Nerwica.com

mongracz123

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mongracz123

  1. Ostatnie posty raczej mi nie pomogły w interpretacji mojej sytuacji. W ogóle czytając forum można sobie wkręcić wiele niepasujących do siebie cech, chorób, sytuacji, więc lepiej sobie odpuszczę. Myślałam, że osoby z zaburzeniami osobowości są bardziej wrażliwe niż zdrowe psychicznie osoby, jednak się trochę myliłam. Dziękuję za odpowiedzi tym, którzy choć trochę wykazali wyrozumiałość.
  2. A masz oprócz tego jakieś inne objawy? Może jesteś senny, ciągle zmęczony?
  3. Dziękuję za wasze posty. Moje relacje z mamą są bardzo dobre, były zgrzyty ale w okresie dojrzewania, aktualnie jest bardzo dobrze. Z tatą gorzej, ale to kwestia tego, że był inaczej wychowywany, najwazniejsze, że mnie kocha i ja to również wiem. Do Noopi: Nie mam o sobie wygórowanego zdania, to co napisałam jest wyindukowane przez terapię jaką stosuję. Od wielu lat miałam się za kompletne nic, miałam wrażenie, że wszystko jest moją winą, ranie wszystkich wokół. Trafiłam na panią psycholog, która po kilku godzinach i rozmowie o wszystkim co było potrzebne uznała, że mam zbyt nadszarpnięte sumienie, które zawsze kazało mi czuć się winną. Dlatego starając się obiektywnie przedstawić jak postępuję, a wiem, że wśród naszego społeczeństwa to, że ktoś powie coś dobrego o sobie jest od razu uznane za pychę i arogancję... Całe życie byłam cichą, pokorną osobą, która zamiast walczyć o siebie płakała w poduszkę. Właśnie tego się boję, że ludzie odbiorą mnie za pyszną tylko dlatego, że chcę robić wszystko dobrze, zgodnie z sumieniem. W takim momencie, np po przeczytaniu Twojej odpowiedzi pomyślałam, że przeczytam jeszcze raz swój 1 post. Rzeczywiście, można odebrać mnie jako osobę bez skazy, biedną, pokrzywdzoną przez innych. I znów czuję się źle. Więc chyba nie ma co udawać silną psychicznie i pewną siebie dziewczynę. I znów mam wrażenie, że stoję w tym samym miejscu. Do Marcja: Nie narzucałam się ludziom, nie wydzwaniałam, nie aprobowałam ich sobą. Po prostu byłam sobą. Kryłam koleżanki, jak tego potrzebowały, no właśnie co dziwne gdy jest moment kryzysowy mam bardzo duzo kolezanek, płaczą mi na rękach, biegną z pozytywnym testem ciążowym do mnie, pomoc w nauce. I to nie jest tak, że kończę znajomości, one wiszą w powietrzu dopóki, ktoś nie będzie potrzebował pomocy. Nie mam wrogów, nie znam uczucia nienawiści, nie chce znać. Po prostu receptą na moje szczęście jest akceptacja tego jak jest. Dzięki jeszcze raz. -- 28 wrz 2011, 22:54 -- Do Korat: Dzięki, że są tacy ludzie jak Ty.
  4. Witajcie. Mam 20 lat. Jak pomyślę o przyjaźni, to tak naprawdę nie wiem chyba co to jest. Mam wrażenie, że nie istnieje. Zawsze gdy pragnęłam kogoś zbliżyć do siebie już jako 12-13 latka, to z czasem się na kimś zawodziłam. Dlatego też od wielu lat byłam w różnych związkach, bo potrzebuje choć jednej osoby, która o mnie czasem pomyśli i jak mi źle to będzie ze mną. Oczywiście wszystko kończyło się, nadal pozostawałam sama. W moim życiu było wielu ludzi, których chciałam nazwać przyjacielem, lecz za każdym razem się zawodziłam, do dzisiaj tak jest. Osobiście jestem bardzo uczynna, daje się wykorzystywać ludziom, jestem naiwna, chcę pomagać, pragnę czuć się potrzebna. Dlatego studiuję medycynę. Nie oznacza to jednak, że nie mam innych zainteresowań, wręcz odwrotnie. Wydawało mi się, że ludzie się garną do takich ludzi, którzy są skłonni wszystko poświęcić dla nich a jednak się mylę. Czy to normalne, że nie spotkałam na swojej drodze ludzi, uczciwym, szczerych, którzy pamiętają i zabiegają o mnie? Nie wiem co mam myśleć. To wszystko powoduje, że nie mam po co wstawać z łóżka, bo tylko mama zadzwoni do mnie zapytać co słychać, jak się czuje, ale nie chce jej angażować bo wiem, że będzie się martwić. 1 osoba. Jak to jest? Powiedzcie mi, szczerze...
×