witam:) mam nadzieję,że mi doradzicie i pomozecie..od kilku miesiecy mam ze soba problem i to się nasila..teraz juz wlasciwie nie moge wytrzymac sama ze soba, moja rodzina ani narzeczony juz tez nie:( reaguje na wszystko strasznie nerwowo, często wszczynam kłótnie,awantury o nic.. nie radze sobie z panowaniem nam emocjami, jestem agresywna. w pracy staram sie to w sobie tlumic,maskuje to,ale w srodku się gotuję do tego mam codzienne bóle głowy, płacze juz praktycznie codziennie, nie radze sobie z problemami codziennego zycia. kiedys bylam wesolą,wiecznie uśmiechnieta,rozśmieszającą innych osobą..tak bardzo chciałabym "wyluzować", ogarnąć się i byc taka jak kiedys,ale nie umiem:( unikam spotkan z kimkolwiek, moj narzeczony wychodzi juz sam,bo ze mna nie moze wytrzymac..mam do niego o wszystko pretensje. wczoraj powiedzial mi ,ze na 30 dni w miesiacu, przez 28 dni mam focha i wieczne pretensje..i ma racje,bo tak jest:(. nie umiem się cieszyc z niczego, nie umiem się bawic, obecnośc znajomych mnie drażni,wiec najlepiej sie czuje gdy siedze sama,ale chyba takie izolowanie sie nie jest dobre..tak naprawde nie lubie nikogo a siebie nie lubie najbardziej..jak tak dalej pojdzie to moj narzeczony ucieknie sprzed ołtarza a rodzina i przyjaciele calkowicie sie odemnie odwrócą i zostane zupelnie sama.. jestem beznadziejna:( co zrobic???