Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tajka

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tajka

  1. Tajka

    Szukając pomocy..

    Wiesz, chyba zrobię tak, że udam się w pierwszej kolejności do lekarza pierwszego kontaktu, może on mi kogoś poleci. Tylko, że pierwszy raz u niej będę, rzadko chodzę do lekarza Nie mam nikogo w znajomych, kto mógłby mi kogoś polecić, w rodzinie również nie. Wolę im też nie mówić, że w ogóle się wybieram - nie chcę ich martwić.
  2. Tajka

    Szukając pomocy..

    Laima, mogłabyś mi zdradzić, czy byłaś prywatnie, czy nie? Jakiego lepiej wybrać? Mogłabym prosić o radę? Wiesz, zazdroszczę Ci, że tak trafiłaś, chciałabym podobnie. Obawiam się trochę, no ale po odpowiedziach tutaj jestem bardziej skłonna. Fajnie, że jest tu ktoś, kto mnie rozumie.
  3. Tajka

    Szukając pomocy..

    O maj darling.. ale mi głupio Wybacz Mam u Ciebie dług wdzięczności - w razie co możesz na mnie liczyć :) Bo tą odwagę zawdzięczam Tobie i mojemu P. Nie sądziłam, ze jedna opinia potrafi tak zmobilizować - chyba właśnie tego szukałam. Kogoś, kto przeszedł przez podobną drogę.
  4. Tajka

    Szukając pomocy..

    Dzisiaj rozmawiałam z chłopakiem. Powiedziałam mu, że chcę iść do lekarza. Chłop zadowolony jak nigdy, postanowiłam sama też z tym walczyć i być dla niego lepsza. Trochę popłakałam mu w rękaw, a że to złoty chłop to zrozumiał to, co miałam mu do wytłumaczenia. Ile go można tłuc za nic, co nie? Najpierw udam się do neurologa, aby wszystko obejść po kolei. Zależało mu na tym, bo kiedyś byłam u lekarza, coś było nie tak, ale ja z tym nic nie zrobiłam. Teraz łeb mnie boli, ciśnienie, uderzenia gorąca. Czas znaleźć w końcu tego winowajcę tych wszystkich złych samopoczuć. Jeszcze z oczami muszę iść, bo widzę coraz gorzej - przebyte zapalenie nerwu wzrokowego. Tak to jest, jak się dba o wszystkich po kolei a siebie ma się gdzieś ;P Teraz mam.. Może to też było tak, że nie chciałam wierzyć w to, że coś mi może być. Na początku to były zwykłe doły, ale z czasem dochodziły kolejne objawy - agresja, potem żal do siebie, do świata, potem udawanie, że ma się wszystko gdzieś etc. Idzie noc, zobaczymy, czy będę w stanie zasnąć.. trochę boję się, że znów wrócą obrazy z przeszłości. Tylko, czy depresję, stany lękowe, da radę pokonać w 100%? Dzięki Tobie, Noopii może dostałam więcej siły (mam nadzieję, że nie tylko na dziś), aby coś z tym zrobić. Obiektywna opinia bardzo mi pomogła! Inna osoba powiedziałaby, że jestem pierdolnięta, że tak traktuje faceta. W sumie urągam jego męskości. Choć dla mnie jest to najbardziej męski mężczyzna :) Właśnie za to, że tak mi pomaga, gdy wszyscy inni odeszli, mimo, że jestem taka bebe i fuj. Noopii- wiem, że to wiesz, ale jesteś supcio ekstra i kul - niby krótka opinia, ale z serca, dziękuję :) ;D I mam nadzieję, że w Twoim życiu będą gościć już tylko same bezchmurne dni :) I obyś już nigdy nie musiała odwiedzać szpitala..
  5. Tajka

    Szukając pomocy..

    Chyba naprawdę się myliłam. Chłopak mnie wręcz wypędza do lekarza, ale ja tak się upierałam. Chyba po prostu nie pozwalałam sobie pomóc.. a on chciał dobrze. Uważam, że to inna sprawa, jeżeli ktoś chodził już do psychologa i wie coś na ten temat, teraz chyba będzie mi łatwiej tam się wybrać. Czas przełamać lody - dzięki Tobie Noopii :) Może będzie lepiej.. :)
  6. Tajka

    Witam

    Dzięki! :):)
  7. Tajka

    Szukając pomocy..

    Wiesz, _Adi_ to nie tak, że nasze relacje są złe. Jest miedzy nami cudnie, ale to ja mam problem, bo ja go ranię. On mówi, że kocha, ja to czuję, bo inny to by mnie kopnął w dupę, naprawdę On wie o wszystkim, o moich przeżyciach, choć bałam się mu powiedzieć, bałam się, że zareaguje jak poprzedni. Ale w końcu człowiek człowiekowi nie równy.. a prawdziwa miłość z niczym się nie równa. i w końcu mam kogoś, kto mnie wspiera, ale wyżywam się na nim i sama nie wiem za co. Boję się, że zaczynam być taka jak były - agresywna. Dochodziło do rękoczynów, ale już się hamuję. Chciałabym zapanować nad tą agresją, nie mdleć już, bo on na początku dostał paniki. Nie wiedział co się dzieje i ja mu się nie dziwie. Co do psychologa, to nie kwestia kasy. Mam takie `be` do psychologa, tzn. wiem, że to dziecinne, ale wiecie, to jego praca, on wysłucha, bo musi. Ale może masz racje, póki nie spróbuje nie mogę oceniać. Brałam tabletki uspokajające, Piotrek mówi, że mi pomagają, ale ja boję się, że się uzależnię. Gdyby nie on, to chyba już dawno by ze mną było gorzej. To są takie wahania nastrojów, od melancholii, apatii, do bycia cholerykiem. Takie całomiesięczne PMS A jak dojdzie jeszcze naturalne PMS, to w ogóle mu współczuję Z drugiej zaś strony w nocy właśnie dopadają mnie takie wyrzuty, że jestem do dupy, że tak naprawdę chcę być dobrym człowiekiem a traktuję go często jak g$$%o. W każdym bądź razie dzięki za jakąkolwiek pomoc :) -- 18 wrz 2011, 08:39 -- Noopii, może masz rację, pochopnie oceniam. Takie głupie przeświadczenie, wybaczcie. Jakoś łudziłam się, że to przejdzie samo, że będę panowała nad tym, no ale w końcu się poddałam - sama sobie w głowie nie poukładam. Może faktycznie czas wybrać się do psychologa. Boję się, że mam coś w stylo roztrojenia jaźni. W nocy apatia, Z chłopakiem wybuchy agresji, A dla znajomych dziewczyna, po której nie widać, że ma problemy. To trochę chore.. A wybacz mi pytanie, Noopii, czy opinię o psychologu/psychoterapeucie znasz z własnego doświadczenia?
  8. Tajka

    Szukając pomocy..

    Witam, Wchodziłam i wychodziłam z tej strony w obawie, czy to aby na pewno dobry pomysł. Przełamałam się, choć nadal pisząc jest mi bardzo ciężko. Nazywam się Natalia, mam 21 lat. Nie wiem, czy to dużo, mało. Bo ja czuję się tak, jak 6 lat temu. Zawsze to wraca, w snach, w myślach, w różnego rodzaju sytuacjach. Nauczyłam się nad tym panować tak, że większość otaczających mnie ludzi nie wie, że coś jest nie tak. Nie lubię zadręczać innych swoimi problemami, a teraz właśnie łamię swoje zasady, mam nadzieję, że w końcu słusznie. Dosyć tego wstępu. Postaram się to opowiedzieć w dużym ogóle. Mając 4 lata mieszkałam za granicą - rodzice znaleźli tam pracę, więc zjechałyśmy - ja, babcia i siostra. Byłam poniżana przez ojca, wyrzucił mnie i moją rodzinę z domu, kazał mieszkać w piwnicy. Byłam mała, pamiętam to przez mgłę, jednak do dziś mam łzy babci przed oczami. Bolała mnie ta cała chora sytuacja, w końcu zjechałyśmy do Polski, do mojej cioci, tam gdzie mieszkałam na początku. Sprzedał dom, który budowaliśmy w Polsce. Sprzedawał wszystko na alkohol. Mając 15 lat zaczęłam spotykać się z pewnym chłopakiem. Nie był ideałem - wręcz odwrotnie. Chciałam mu pomóc - miał też problem z alkoholem. Dziś wydaje mi się, że nie mogąc pomóc ojcu chciałam pomóc komuś innemu. Wyjść z tego, cieszyć się życiem. Ale on nie chciał. W końcu poddałam się - powiedziałam, że to koniec, że nie potrafię dłużej się z nim użerać, skoro on woli chlać pod sklepem. Byliśmy wtedy sami. Zaczął dobierać się do mnie. Nie mówię, rozmawialiśmy o tym. Mówiłam, że chcę czekać, 9 miesięcy to było dla mnie za krótko. Bardzo ceniłam swoją cnotę, powiedziałam mu, że ma się odsunąć, że chcę to normalnie zakończyć. Nie pozwolił.. chciałam wyjść, szarpnął mnie od drzwi, zakluczył.. pchnął.. zemdlałam. Pierwszy raz. Ocknęłam się bez spodni, on nade mną, taka upokorzona, chciałam się wyrwać, ale bolało mnie wszystko.. spojrzałam w ścianę i popłynęły mi łzy.. leżałam bezwiednie w szoku, amoku, martwa duszą. Gdy skończył, pozwolił mi wyjść, wyszłam bez słowa. Padało. Tak bardzo wtedy padało, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.. pierwszy raz w życiu poczułam, że moja dusza umarła. I chyba nie wróciła do dziś.. Nikomu o tym nie powiedziałam. Zamknęłam się. Tak bardzo chciałam pomóc jemu.. a on.. Płakałam pół roku każdej nocy, potrafiłam to doskonale ukryć, aż któregoś dnia siostra zastała mnie w takim stanie. Powiedziałam jej, miała do mnie żal, że jej nie powiedziałam szybciej, ale nie miałam z nią dobrego kontaktu. Kazałam jej nikomu nie mówić i nic z tym nie robić. Jedyne co powiem - żałuję, że nie podałam go na policję, ale to taki wstyd dla takiej gówniary jaką byłam.. czułam się obnażona z godności, dziewczęcości, wszystkiego, co miałam.. a teraz widuję jego twarz na ulicy i nic nie mogę zrobić.. Nękał mnie, ale nie w nachalny sposób. `Przypominał się`, że tak to ujmę. Raz na 3 miesiące telefon domowy. Co miałam powiedzieć babci: zmień numer, bo dzwoni zboczeniec? Spotykałam na swojej drodze innych ludzi - dobrych, złych. W liceum prze półtora roku byłam odrzutkiem - nie wiem co zrobiłam tym dziewczynom, ale `gwiazda` odwróciła klasę przeciwko mnie, w szatki usłyszałam, że ona mnie zniszczy, że nie dotrwam do końca roku. Kolejne rany w sercu. Ludzie potrafią być podli.. Próbowałam się związać na nowo - 2 lata patologii. To nie jest takie proste, spotkać człowieka, który wydaje się ideałem. Był, na początku. Pierwsze kilka miesięcy związku. Potem w kłótniach słyszałam, że byłam d#@$ą, że sama pewnie tego chciałam (wiedział o traumie, nie radziłam sobie, potrzebowałam prawdy w związku i wsparcia, którego niestety nie otrzymałam) Bił mnie, upokarzał przy ludziach. Gdy chciałam z nim zerwać powiedział, że skrzywdzi moją rodzinę, że powie o gwałcie mojej babci. Gdyby się dowiedziała serce by jej pękło.. to dobra kobieta, nauczyła mnie, jak być dobrym człowiekiem, a on nie miał serca. W końcu po dwóch latach upokorzeń z pomocą przyjaciela i obecnej miłości dałam radę zakończyć to. Jedna osoba, która się ode mnie nie odwróciła. Która niemal mnie nie znała. A wszyscy pozostali odeszli.. Ci `prawdziwi`, `lojalni`, z którymi miało być `na zawsze`. JEDNA osoba. Do dziś jestem z mą miłością.. półtora roku pięknej miłości. A ja tak go męczę.. mdleję przy jakimś większym przeżyciu. Dostaje napadów lęków, bóle głowy, spadki ciśnienia, wybucham agresją z byle powodu, wyżywam się na nim, krzyczę, biję przy drobnych kłótniach.. a on to cierpliwie znosi. To chore, wstyd mi za siebie. Często płaczę, ale tak, by on nie widział, siedzę nocami na boku z oczu leją się łzy. Bo cierpię przeszłością, żyję teraźniejszością. Bo go kocham - to naprawdę cudowny człowiek. Uczę się żyć, ale po tym, co mam za sobą nie potrafię chyba już sama ze sobą poradzić.. Moja miłość wysyła mnie do lekarza, ale ja się tak panicznie boję.Co ja mu powiem? Że mdleję bez powodu? Że mam fochy? Boli mnie to, że jedna mała jednostka, która we mnie drzemie ma na garbie tyle pasm upokorzeń. I pod normalną dziewczyną, która studiuje, pracuje, jest rozbita na tysiąc kawałków. I dopiero po 6 latach potrafi napisać to innym ludziom. Czy lekarz mi pomoże? Psycholog kojarzy mi się tylko z `musem rozmowy za kase`. Przepraszam, jeżeli tym kogoś uraziłam, ale naprawdę mam multum obaw.. Przepraszam, że to takie długie i ciapciowate i dziękuję za zrozumienie i pomoc.
  9. Tajka

    Witam

    Jestem Natalia, mam 21 lat. Mam nerwicę, napady depresji, napady lęku. Jeżeli jesteście mi w stanie pomóc, dzięki, bo 6 lat już w tym trwam. Miło mi tu gościć.
×