Witam.Lekarz stwierdzil u mnie depresje.zaczelo sie od tego ze siedzilam sobie pewnej nocy i cos sie stalo dostalam ajkiegos ataku latalam to tu to tam, balam sie czegos ze cos zrobie itd.przeszlam mnostwo badan naprrawde mnostwo az poszlam do psychiatry, bralam haloperidol nie pomagal moglam plakac caly dzien , ciagle ucieklam do kogos przy kim sie lepiej czulam, mialam wrazenie ze caly swiat toczy sie tylko wokol mnie , ze tylko ja jedna istnieje, wiec poszlam znowu dostalam coaxil, nie wyje po nim juz tak jest troszke lepiej, ale jest ten ciagly taki niepokoj, nie umiem byc taka"normalna" jak kiedys mam wrazenie ze wszystko sie wokol mnie toczy, albo ktos pstryknie palcem i sie obudze z tego "dziwnego swiata"dni sie wydaja mi taaaakiiee dlugie mam wrazenie czasami ze jeden dzien to jakby byy 2 dni nie mam takiej" rachuby czasu"noc czy dzien to jedno.Spie normalnie biore na noc hydroxyzyne ale rano wstane i sie mecze az do poludnia kiedy maz przyjedzie z pracy i jest troszke lepiej , bo jestem z kims(jest mie lepeij z kims )Mam coreczke kochajaoco i czsami mi najdzie takie uczucie kto ja wychowa jak ja nie wyjde z tego:(mam wrazenie czsami ze "oglupieje"chcialabym juz byc taka jak kiedys mam takie uczucie jakbym nie mogla sie przyzwyczaic do tego ze jestem juz matka i zono,mysle jak bedzie jak bede miala 50 lat i jak to wtedy bedzie nie moge zyc terazniejszoscia tylko co bedzie pozniej itd.Moze jescze lek nie dziala biore tydzien,albo nie jest odpowiedni. Czy ja wyjde z tego???