Witajcie,
Na nerwicę lękową leczę się już od 8 lat. Przez ostatnie 4 lata brałam wenlafaksynę i miałam wyrównany nastrój, mogłam spokojnie pracować, pewność siebie w porządku, jednak ataki paniki w środkach transportu zdarzały się, aż w sytuacji mocno stresowej nasiliły się do tego stopnia, że poszłam do nowego lekarza. Lekarz zalecił mi branie Lexapro, no i mimo mojego pozytywnego nastawienia (nigdy nie dawały mi w kosć efekty uboczne żadnych leków - sertraliny, fluoksetyny, czy wenlafaksyny) i mimo tego, że zaczęłam od połowy tabletki (czyli 2,5 mg), jak tylko po 4 dniach wzięłam 5 mg, to nasilił się niepokój, miałam ataki paniki w sytuacjach, które wcześniej tego nie wywoływały i miałam bardzo obniżony nastrój. Po 4 dniach zeszłam do dawki 2,5 - nie ma wartości terapeutycznej, ale czekałam na powrót z wakacji, żeby poczuć się pewniej w domu. Od 10 dni znowu biorę 5 mg, nie miałam już takiego niepokoju psychoruchowego, jak wcześniej, ale nadal się denerwuję i trudno mi pracować, bo ciagle mam uczucie silnego napięcia i lęk, że nastąpi atak paniki. Chciałam juz nawet zrezygnować z tego leku, ale Wasze opinie na forum i zdanie lekarza utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto dać Lexapro szansę, nawet jeśli najpierw jest ciężko. Mam teraz zwiększyć dawkę - najpierw przez 4 dni brać 7,5 mg, a później 10mg. Oczywiście boję się, że znowu dopadnie mnie gorszy niepokój, ale spróbuję.
Jak na razie nie odczuwam działania leku, a ze skutków ubocznych te "psychiczne" są najgorsze, pozostałe jakoś mnie ominęły (no może trochę brak apetytu, ale bez przesady).
pozdrawiam wszystkich zmagających się z nerwicą i fobiami, musi się udać!:)