Skocz do zawartości
Nerwica.com

ricio

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ricio

  1. mam 18 lat.. przekroczyłam wtedy kiedy czułam że tracę nad sobą panowanie i zaczęłam bić wszystkich kto mnie tknął... dziś kiedy sie denerwuje uciekam jak najpredzej zeby wyładować na czymś a nie na kimś... dlatego boje sie isc do szkoły... tu gdzie mieszkam nie ma mowy o pomocy psychologa... sama zreszta niegdzie nie pójdę, nie mam na to pieniędzy... a pedagog szkolny - nie w mojej szkole...
  2. dziś nie umiem nazwać ją siostrą... mam 18 lat ona jest 8 lat starsza.. zawsze we wszytskim chciała być lepsza, kłamała rodzicom rodzeństwu, ze to ja jestem ta zła. że to ja oklamuje, wiecznie robila z siebie ofiare robiac ze mnie winowajce... tak jest do dzis.. tylke ze dzis jest sprytniejsza bo ma męża, podpowiada jej jak i co ma robic.. dzis tato wszytsko widzi, jak jest naprawde.. mama niechce widziec bo to jej ukochana coreczka... okłamywała okradała rodziców razem z mezem nie kryjac sie z tym... oprocz niej mam jeszcze 3 rodzenstwa(starsze) tyle ze oni woleli zawsze siedziec cicho, ja nigdy sie z tym nei godzilam zawsze wszystko mówiłam głosno-kłociłam sie neimogac patrzec jak wykorzystuje rodzicow... tak jest do dzis... u niej dozwolone sa wszytskie ruchy... opowiadala znajomym, swoim klientom z pracy jaka to ja jestem zła, a ona wieczna ofiara... uwierzcie, że przykro jest kiedy idziesz przez miasteczko a każdy krzywo sie na ciebie gapi.. ale musiałam dowac sobie rade i olałam to... wziela sie na inny sposob.. mieszkaja w rodzicami w domu ze mna... kiedy tata był za granicą, domem rządziła "siostra' na czele ze szwagrem, mama nie miala nic do gadania.. w koncu stalo sie.. wielka kłotnia, oczywiscie ja winowajca.. nie moglam pozwolic zeby poczuli sie w tym domu jak bogowie. zaczela sie wielka kłotnia... krzyki, w koncu rękoczyny.. tym razem wina była naprawde moja... czulam ze trace nad sobą kontrole, dlatego chciałam uciec bo wiedzialam co sie stanie.. zatrzyamli mnie i wtedy przekroczylam granice... nie mialam nad soba kontroli.. od tamtej pory uchodzę za wariata... jak zwierzylam sie mamie ze mam problem z kontrola nad soba ze wszystko doprowadza mnie do szalu, ze czuje ze niechce mi sie zyc.. powiedziala tylko ze jak dostane paskiem do mi sie zechce... mowilam to kilka razy ale nikt nie chce mi pomoc.. jutro zaczyna sie szkola, a ja sie boje bo nie wiem co zrobie kiedy ktos jedząc zacznie 'mlaskac", czy znow strace kontrole i uderze... walcze juz półtora roku i jest coraz gorzej... na szczescie odzyskalam chec zycia, ale nerwy mam coraz słabsze... nie mam sumienia znow wolac o pomoc do rodzicow do tata(tylko jego to obchodzi) kiedy sami nie mogą uporać sie ze swoimi problemami... mam wrazenie ze boja sie prawdy i probuja uciec od tego problemu, że boją sie porażki, ze na to wszytsko pozwalali.. a teraz uciekają.. nie wiem jak mam nad sobą panować.. nie wiem co robić...
×