Witam i z góry przepraszam, jeżeli temat wrzuciłam nie tam, gdzie być powinien.
Mam jakąś dziwną przypadłość, nigdzie nie znalazłam czegoś podobnego, a trochę tych forów jednak poprzeglądałam.
Otóż TYLKO I WYŁĄCZNIE gdy ktoś przytrzymuje mi ręce/nogi (nieraz mój chłopak tak robi, jak się wydurniamy i mnie łaskocze ) lub podczas samego łaskotania właśnie nagle nie mogę złapać oddechu (nie robi mi się duszno tylko po prostu nie mogę złapać tchu) a z oczu zaczynają mi lecieć dosłownie "grochy". To trwa kilkanaście sekund po czym wszystko wraca do normy.
Problem nie leży w samym łaskotaniu czy przytrzymywaniu rąk jako tako tylko ten cały "napad" zaczyna się w momencie, kiedy czuję (jakkolwiek głupio to brzmi), że nie mogę się ruszać/nie mogę "zapanować" nad tym co robi ze mną druga osoba. Strasznie pokręcone, wiem, starałam się to jakoś w miarę czytelnie opisać.
Ktoś może spotkał się z czymś takim? Myślicie, że da się coś z tym zrobić? Jaka może być tego przyczyna?
Dziękuję za pomoc.