Skocz do zawartości
Nerwica.com

VRAU

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez VRAU

  1. Witam! Jestem tutaj nowy. W zasadzie chciałem się podzielić swoim problemem... może ktoś doświadcza czegoś podobnego jak ja i jest w stanie coś doradzić. Mam 21 lat i moje dotychczasowe życie wyglądało dość strasznie... zna to dobrze każdy kto cierpi na depresję, fobie społeczną itd. Te dwie ostatnie na pewno miałem (i w zasadzie jeszcze mam). Dotychczas napędzał mnie strach, lęk, poczucie obowiązku i chęć osiagnięcia czegoś więcej. Nie odnajdywałem się na tym świecie, wszystko wydawało mi się filmem który obserwuję z boku, coś co już się wydarzyło. W zasadzie ciągle się lękałem, nie wierzyłem w żadne sukcesy powodzenia, a gdy już się udawało to i tak nie potrafiłem się z nich cieszyć. Ludzie zawsze twierdzili, że tragizuję i jak mówiłem w szkole, że czegoś nie zaliczę to i tak mi nie wierzyli... no i mieli rację . Po przyjściu na studia życie już kompletnie mnie przerosło - zacząłem wszystkich podziwiać, zazdrościć im itd. Zobaczyłem że niczego nie potrafię i jestem nikim. Po raz pierwszy postanowiłem rozpocząć psychoterapię (o której trąbiono mi od lat) i rzeczywiście podjąłem się tego. Obecnie jestem po ponad pół roku terapii. W tym samym czasie przyjmowałem przepisany mi przez lekarza Lexapro i o nim chciałbym poruszyć sprawę... Początki były trudne ale w końcu lek wyciszył mnie na tyle, że rzeczywiście moje życie zaczęło wyglądać zupełnie inaczej. Nie będę opisywał szczegółów... po prostu zacząłem w penym sensie żyć, chyba pierwszy raz od momentu swoich narodzin . Jest jednak pewnien problem. Moje ambicje spadły! Przestało do mnie docierać to co ważne. Nie czuję lęku przed egzaminami i poczucia obowiązku że powinienem coś z tym zrobić! To były moje pierwsze wakacje kiedy tak naprawdę zacząłem częściej wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi itd. To dobrze! Ale naprawdę zaniedbuję przy tym sprawy istotne. Zaraz czekają mnie egzaminy poprawkowe we wrześniu a ja naprawdę nie czuję nerwów przed nimi. Odeszło ode mnie poczucie obowiązku. Wiem, że gdybym go nie zatracił to i tych egzaminów poprawkowych bym się nie dorobił . Nie docierają też do mnie konsekwencje jakie mogą mnie spotkać przez zaniedbanie spraw istotnych, m.in. tych egzaminów. Naprawdę nie wiem co się stało... źle mi z tym, to do mnie nie pasuje!! Podłamałem się przy tym czytając książkę Borwina Bandelowa "5 prostych sposobów radzenia sobie z lękiem" którą polecił mi lekarz - i ja polecam! Otóż wyczytałem, że ludzie z fobią społeczną (czyli np ja) mają o wiele większą szansę na osiągnięcie wytyczonego celu w życiu, gdyż napędza ich do działania strach i lęk! Mam wrażenie, że tym lekiem odebrałem sobie coś co z jednej strony niszczyło a z drugiej... dawało jakąś szansę. -- 24 sie 2011, 03:31 -- Masz rację...terapia to rozgrzebywanie problemów. Myślę jednak, że wszystko zależy tutaj od nastawienia. Dla mnie np. odkrywanie tych problemów i sięganie do ich głębi jest dość interesujące. Niejednokrotnie doszedłem w ten sposób do sedna niektórych problemów i to daje mi naprawdę sporą satysfakcję. Wychodząc z takiej sesji staram się idąc ulicą jeszcze myśleć o sprawach które tego dnia poruszałem i...wynieść z tego jak najwięcej dla siebie. Oczywiście dużo zależy od nastroju... ogólnie utrzymuje się u mnie do tej pory w dużej mierze chęć wyleczenia siebie z problemów to też terapia ma efekty. Z drugiej strony jeśli mam dołka to też mam wrażenie, że taka wizyta nic nie daje, chociaż wierzę, że podświadomość i tak robi swoje . Te straszne uczucia o których mówisz, że sobie nie poradzisz i nie przezwyciężysz choroby to chyba normalne. Myślę, że potrzeba bardzo wiele czasu zanim człowiek nauczy się innego myślenia. Ja wciąż mimo, że jest już lepiej (o czym napisałem w poście powyżej) to i tak miewam takie dni jak Ty. Co do postępowania wobec negatywnych myśli, tj. ignorować je czy zamieniać na pozytywne... Rób tak jak jest Tobie łatwiej i z czym Ty się lepiej czujesz :). Jeśli próba zamiany negatywów na pozytywy Cię przerasta i czujesz, że zaprzeczasz w ten sposób sobie i to jest chore to staraj się po prostu te myśli odrzucać! Zachęcam po prostu do zamiany na pozytywne myślenie ale jeśli teraz nie potrafisz to spokojnie - i na to przyjdzie czas :). Ja też nieustannie nad tym pracuje...jak każdy z nas. W każdym razie uważam, że zamiana negatywnych myśli na pozytywne to takie 2 w 1 - odrzucam złe myśli i jednocześnie zamieniam je na dobre. W ten sposób zmieniasz sposób myślenia i gdy już to załapiesz to takie pozytywne myślenie stanie się czymś naturalnym. Oczywiście to nie jest takie proste... ale jestem pewien, że to działa :). A czy masz poczucie, że nerwica powoduje u Ciebie dołka? Starałaś się może podejść do tego inaczej? Zamień to na pozytyw! Pomyśl, że mając nerwicę jesteś w pewien sposób wyjątkowa. Zobacz, że mając tę dolegliwość jest Tobie w pewien sposób ciężej niż innym i często musisz dawać z siebie 2 x więcej. Oczywiście musisz nad tym pracować ale jeśli już Cię to trzyma to przyjmij to jako wyzwanie! Nie wiem czy wiesz dokładnie o co mi chodzi...ciężko to opisać :). W każdym razie mi w pewnym sensie takie myślenie pomogło/pomaga. Pozdrawiam!
×