Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dobrowianka

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Dobrowianka

  1. Rzeczywiście, rzadko tu piszę. Chociaż staram się regularnie czytać posty. Uwielbiam Marilyn! :))
  2. Powiem Wam dziewczyny, że ostatnio czuję się lepiej. I nie udaję już tak często. Jestem szczęśliwsza. Fobii społecznej nie mam. Za to mam agorafobię w tłumie
  3. kornelia_lilia, ja nie ma problemu związanego z nowymi ludźmi. Bardziej nurtuje mnie fakt, że zostanę "zdemaskowana". Że spotkam się z obcymi ludźmi, którzy będą wiedzieli o moim największym problemie. Ja nawet bliskim znajomym nie opowiadam o mojej nerwicy, o depresji. A tu na wstępie będzie wszystko jasne. Dziwne uczucie.
  4. Cześć! Na początku, gdy zarejestrowałam się na tym forum, bardzo chciałam spotkać się z ludźmi, którzy mają podobne problemy jak ja. Teraz nie jestem do końca pewna, czy to dobra decyzja. Nie umiem tego wyjaśnić, ale czuję jakąś blokadę przed tym spotkaniem. Sama nie wiem... Chyba jednak ciekawość zwycięży i przyjdę :) Z tego co widzę, będę jedną z najmłodszych, mam 21 lat.
  5. Też mówiłem pół roku, pół roku a biorę już ponad trzy lata . Pierwsze dni zawsze są ciężkie, jednak z czasem koszmar przechodzi i wszystko, cały świat, zaczyna przypominać wygasły wulkan. Wiem, że po pół roku ciężko odstawić tabletki. Po jakimkolwiek okresie. Dlatego długo odkładałam decyzję ich brania. Ale czułam, że jestem w sytuacji, w której muszę się na to zdecydować. Po miesiącu ani nie odczuwam skutków ubocznych, ani diametralnej zmiany w myśleniu i zachowaniu. Zobaczymy, co będzie dalej
  6. Cześć Dziewczyny! Ja także bardzo długo odkładałam decyzję brania leków, właśnie ze względu na strach przed skutkami ubocznymi i uzależnieniem. Po wielu niewykupionych receptach w końcu się zdecydowałam. Od 3 tygodni biorę Citronil. Przyznaję, że pierwszy tydzień był ciężki. Miałam mdłości, zawroty głowy, silniejsze napady lęku. Czułam się źle. Ale po tygodniu przeszło. Na razie nie widzę diametralnej zmiany w moim zachowaniu, choć wydaje mi się, że jestem bardziej wyciszona i nie miałam silnych ataków lęku. Wiem, że potrzeba czasu, aby poczuć się lepiej. Dlatego będę brała tabletki przez najbliższe pół roku, później postaram się z nich zrezygnować. ddd, również życzę powodzenia w wychodzeniu z choroby :)
  7. Rzeczywiście, zapomniałam wspomnieć o motoryzacji Chociaż w sumie ja też interesuję się modą, kosmetykami, plotkami. Typowo babskie. A wcale nie znaczy to, że nie mam nic do powiedzenia na inne tematy. Może faceci też mają bardziej wrażliwą stronę, tylko ja jej nie dostrzegam ;P
  8. Rozumiałbyś mnie, bo wiesz co to za choroba i orientujesz się, jak działa. Ktoś, kto tego nie doświadczył, może mieć problem, żeby ją zrozumieć i zaakceptować. Chociaż myślę, że warto szukać takiego partnera. Bo jeśli połączy się dwóch ludzi z nerwicą, to czy nie wyjdzie z tego jeden wielki kłębek nerwów zamknięty w domu? :P
  9. Ja też odczuwam notoryczne mdłości. W przeróżnych sytuacjach, o każdej porze dnia. Z reguły wiążą się choćby z najmniejszą sytuacją stresową, tj. wyjście z domu czy jazda w zatłoczonym tramwaju. Nie wymiotuję, ponieważ cierpię na lęk przed wymiotowaniem. Potrafię męczyć się całą noc czy dzień i powstrzymywać wymioty.
  10. Tak, masz rację. I właśnie dzisiaj to zrozumiałam. Oczywiście nie jestem aż tak wyrachowana, że chciałabym mieć partnera tylko po to, by wysysać z niego energię Jest tysiące innych powodów. Ale myślę, że dopóki będę myślała chociażby w pewnym stopniu tymi kategoriami, nie stworzę partnerskiego związku. Inną kwestią jest to, że ciężko znaleźć chłopka, który byłby na tyle wrażliwy, aby zrozumieć moją chorobę, bez ciągłego wypominania, że wymyślam, wyolbrzymiam, niepotrzebnie histeryzuję. Większość (lub wszyscy??) poznani przez mnie faceci są powierzchowni, interesuje ich tylko sport, imprezy i seks. I jak tu oczekiwać od takiego faceta wsparcia i zrozumienia...
  11. Zgadzam się z Tobą człowieku nerwico :) Bo ja strasznie chciałabym mieć kogoś, kto będzie mnie wspierał w dobrych i złych momentach. Na tym polega związek. Tylko moje życie z nerwicą wygląda inaczej niż życie zdrowej dziewczyny. Bo jak po raz kolejny powiedzieć, że nie pójdę na imprezę, na zakupy, do kina, bo boję się ataku paniki? Że nie mam siły czegoś zrobić, bo wszystko mnie boli, bo nic dla mnie nie ma sensu? Oczywiście nie czuję się tak codziennie, mam też lepsze dni :) Bądźmy szczerzy. Każdy normalny, zdrowy, młody chłopak, szuka dziewczyny energicznej, pełnej energii, tryskającej optymizmem i uśmiechem. Po co komu dziewczyna z depresją? Mój poprzedni chłopak akceptował moje dolegliwości. Lecz myślę, że nie rozumiał mojej choroby. Wtedy to chyba nawet ja jej nie rozumiałam. Ehh... Proszę mnie nie zawstydzać :P
  12. Witajcie! Dzisiaj doszłam do pewnych ważnych dla mnie wniosków, dlatego chciałabym się z Wami nimi podzielić. Jestem całkiem atrakcyjną, niegłupią blondynką z nerwicą lękową i somatyczną w pakiecie. Borykam się z tym problemem już wiele lat. Choroba ma duży wpływ na moje życie, jak chyba u każdego z nas. Od dłuższego czasu nie potrafię sobie z nią poradzić. A im bardziej się staram, tym jest gorzej. Czuję się osamotniona w tej walce, niezrozumiana. Przed znajomymi staram się udawać, że u mnie wszystko w porządku. Choć myślę, że zaczynają mnie traktować jako tą, którą wciąż coś boli, nie ma na nic siły, oddalam się. Od 1,5 roku jestem sama. Każda znajomość kończy się mniej więcej na drugiej randce, z reguły to on przestaje się odzywać. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, ponieważ staram się być jak najbardziej "normalna" Cały czas myślałam, że może właśnie chłopak pomoże mi wyjść z choroby. Pocieszy, wesprze, wniesie do mojego życia radość i optymizm, wyrwie mnie z domu, ale też będzie przy mnie w trudnych momentach paniki i lęku. Dziś zrozumiałam, że nie mam prawa od nikogo tego wymagać. Nie mogę wciągać partnera w moje zawiłe problemy natury psychicznej tylko po to, żeby się wyleczyć, polepszyć swój nastrój. Byłby to czysty egoizm. Powinnam sama poradzić sobie z chorobą, zaakceptować ją i siebie, a dopiero później zbliżyć się do mężczyzny. Myślę, że to co napisałam, jest całkiem racjonalne. Teraz tylko muszę się z tym w pełni pogodzić i wprowadzić w życie...
  13. Ja też jestem za poznaniem siebie bliżej. Tylko wydaje mi się, że aby stworzyć grupę wsparcia, potrzebny jest terapeuta, który poprowadzi spotkania i zna się na tym. My możemy spotkać się na zasadach przyjacielskiej pomocy i rozmowy :)
  14. Poradnia znajduje się na ul.Opolskiej 58. Tylko że tak jak wspomniałam, terminy są długie, ciężko się tam dostać. Ja czekałam kilka miesięcy. Terapia to po prostu rozmowa, myślę, że nie ma w tym jakieś szczególnej metody. Nie wiem nic na temat Pofam, ale jeśli nie spróbujesz, nie przekonasz się
  15. Opis Nervuli idealnie opisuje moją historię. Czuję się dokładnie tak samo. Mam ciągłe poczucie, że wszystkie pojawiające się objawy somatyczne to ciężka choroba. Bliscy nie traktują już poważnie moich dolegliwości, wszystko zrzucając na nerwicę. W lipcu przeziębiłam się. Lekarz rodzinny stwierdził, ze to wirus. Jednak z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Miałam silny ból w klatce piersiowej, stan podgorączkowy, osłabienie. Ale tłumaczyłam sobie, że to tylko nerwica. Niestety, po tygodniu wylądowałam w szpitalu z ciężkim zapaleniem płuc i wysiękowym zapaleniem opłucnej. Więc mimo ciągłej paniki nie powinniśmy lekceważyć objawów. Wciąż pojawia się lęk : czy tym razem ból jest objawem nerwicy czy rzeczywiście poważnej choroby?
×