Mam 33 lata z czego 31 lat choruje na nerki.Całe życie po szpitalach,dziesiątki zabiegów i operacji.Było tak ze mną zle ze tylko przeszczep nerki mi ratował życie.I tak w wieku 16 lat dostałem szanse na drugie zycie.Co to była za wspaniała chwila.Nie musiałem jeżdzić na dializy(trzy razy w tygodniu)Mogłem pić i jesc co tylko chcialem.Wyjazd na wakacjie,zyłem bez maszyny.No ale cos kosztem innego.Rok po transplantacji dopadło mnie zobojętnienie, niemożność odczuwania radości, szczęścia, satysfakcji; niemożność cieszenia się z czegokolwiek nawet z rzeszcy czy i czynności, które do tej pory dawały zadowolenie i były źródłem przyjemności; to cierpienie, ból, poczucie wewnętrznej pustki, beznadziei.Obecnie nerka przeszczepiona juz nie pracuje i została usunięta.Znowu trafiłem na dializy i tak juz 2,5 roku 3 dni w tygodniu.Istna gehenna.Nie mam zadnych perspektyw na przyszłosc.Nie moge sobie normalnie ułożyc zycia.Nie założe nigdy rodziny,bo szansa jest ze dziecko moze w genach przejąc chorobe,a tego bym sobie nie wybaczył.Skazywac takie niewinne malenstwo na takie piekło co ja przeszedłem.Nie mam juz kolegów bo wszyscy maja własne rodziny.Nie mam kobiety i nigdy nie miałem.W wieku 33lat nie byłem nawet na randce,kinie!!Czytałem ze miłośc jest dobra na wszystko?No ale nie mozna miec wszystkiego.Bo taki popapraniec jak ja to tylko zasługuje na cierpienie.fizyczne i psychiczne.Nie mam zadnego przepisu na życie.Mysle tylko pesymistycznie.Cały czas obcuje ze śmiercią w szpitalu.Widze jak umierają ludzie na powikłania zwiazane z niewydolnoscia nerek i mysle o mojej śmierci.Obecnie nie biore zadnych leków na depresje.Wczesniej Prozac.Wiem ze musze odwiedzic psychiatre ale w moim miescie terminy są odległe,a prywatnie mnie nie stac zeby odbyc konsultacje.Męczy mnie besennosc.Bez Stilnoxu nie usne.Jestem uzależniony.Potrafie przespac 2h w ciągu 5 dni jesli nie wezme tabletki.Lekarze nakłaniają mnie do następnego przeszczepu nerki,ale ja juz nie mam sił walczyc z chorobą.Tak jak na poczatku napisałem całe zycie choruje.Brak mi wsparcia i napedu czegos lub kogos do tego zebym walczył z tym wszystkim.