Skocz do zawartości
Nerwica.com

Katrina1987

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Katrina1987

  1. Witaj Klaudynna... czytając Twojego posta byłam w szoku, nie sądziłam że ktoś może odczuwać to samo co ja. Ja mam 25 lat i od 7 lat zmagam się z takimi problemami jak Ty czuję się bezużyteczna, nienawidzę siebie, ludzi, świata, życia... mam wrażenia jakbym była robotem, robię wyuczone czynności, mówię to co inni chcieliby słyszeć bo moje przemyślenia są zbyt drastyczne by inni zrozumieli. Szukam siebie od dawna...nie wiem kim jestem...gdzie jest moje ,,Ja" ;( Najchętniej bym się zabiła ale nie potrafię, nie umiem tego zrobić, nie jestem w stanie. Zastanawiam się po co żyję? Chaciałabym zniknąć, przestać myśleć i czuć... Gdy zaczynam się denerwować to wpadam w furię, wszystko musi być tak jak ja chcę. Nie potrafię normalnie porozmawiać bo zaraz emocje biorą górę. Wyżywam się na innych i w ten sposób rozładowuję się nie pozwalając innym zbliżyć się do mnie... Również mam problemy w domu. Wychowywałam się sama z siostrą, ojciec zmarł 2 m-ce przed moim urodzeniem, mama często wyjeżdżała pracować. Żyłam po swojemu z siostrą...w swoich światach...nikt się nie mieszał, może dlatego jestem taka zawzięta gdy ktoś coś mi każe. Dzieciństwo wspominam wspaniale, moje problemy ze sobą zaczęły się gdy zaczęłam dorastać...więcej rozumieć...bardziej czuć Pojawił sie tyran ojczym... ,,Jesteś tępa, do niczego się nie nadajesz, histeryczka, zacznij szanować mnie i matkę, leniu śmierdzący, nie jestem waszym parobkiem żeby na was robić" to była moja codzienność Coraz bardziej zamykałam się w sobie, budowałam wewnętrzy mur. Miałam niby znajomych, wychodziłam do ludzi ale w środku nie było mnie. Moja dusza gdzieś znikła... Nie mogę się ogarnąć, nie jestem w stanie myśleć o przyszłości. Każdego dnia czuję pustkę... a najgorsze jest to, że poznałam wspaniałego chłopaka... pojawiła się wielka miłość. Jesteśmy z sobą ponad 1.5 roku a on juz mnie nienawidzi...;(;(;(niszczę go swoją osobą... Byłam u pewnej pani hmmm która zajmuje się kinezjologią, psychologią i wogóle jest tak wspaniałym człowiekiem, że trudno to pojąc...sprawa jest taka, że ona starała się otworzyć moje oczy na moje problemy, starała się wytłumaczyć co się mozę ze mną dziać myślałam, że pomoże... Pomogło...ale na chwilę. Tak naprawdę gdy się skupiłam to nie pokonałam tego co czuję a tylko uśpiłam... Po pewnym czasie to znów wróciło, i wraca zawsze gdy się zapomnę... Jak długo można myśleć?? Jak długo panować nad sobą by nie wylazła ta wredna suka ze mnie??? Tak się nie da żyć... nie potrafię być szczęsliwa... Radości odczuwam tylko chwilowe, potem znów wraca ten stan...pustki, samotności, nienawiści, bólu wewnętrznego Do tego dochodzą kompleksy ciała, wyglądu, twarzy...gruba, brzydka, głupia Myślę, że nie ma na to lekarstwa... Tak już jest, rodzimy się choć wcale nie chciałyśmy...to nasz krzyż który dostałyśmy... Zawsze marzyłam by być piękna, mądra, otwarta, dobra, ciepła,...ciepła i kochana...żeby szanować ludzi...więc skoro ja taką siebie wyobrażam, to czemu jestem inna???? Jak mam dalej żyć ze swoim wewnętrzym Monstrum? Klaudynna...3maj się Do posłuchania: Requiem for a dream- Summer Overture
×