Witam
Sproboje opisac moj problem
Kilka miesiecy temu dowiedzialem sie o romansie mojej zony.
Uczucia ktore sie u mnie pojawily sa dosc niepokojace.
Oczywiscie na poczatku rozpacz/smutek,nastepnie wielka chec odbudowy związku.Niestety z biegiem czasu (4 miesiace) o ile
zona nadal walczy ..mi ten zapal mija z kadym dniem (spowodowane jest to jakimis tam moimi przemysleniami)
Ok,do rzeczy czyli do jakeigo stanu psychicznego mnie to doprowadzilo
Ja dusza towarzystwa,gadula,ktory wlasciwie kazdy dzien rozpoczynal od monologu,staje sie milczkiem,robie sie apatyczny,uciekam
gdzies myslami,ciagle mysle,analizuje,zaistaniala sytuacje(minely 4 miesiace),takie nastroje sa 2-3 dni w tygodniu,wtedy tez nie rozmawiam z zona(tylko z zona,z reszta ludzi mam dobry kontakt,moze
nie jestem jakis mega wesoly,ale pozwalam sobie na zarty)
wszystko widze w czarnych barwach.Gdy mam dobry nastroj oczywiscie wszystko widze przez rozowe okulary.Do tego dochodzi do mnie odwieczna
niska samoocena,mimo ze wyniki mojej pracy sa zadowalające dla szefostwa(dla mnie oczywiscie nie)
Wachania nastrojow na tyle zrobily sie dla mnie
nie do zniesienia ze wybralem sie do psychiatry ktory przepisal mi Lexapro.Stwierdzil ze po tym nabiore dystansu do całej sytuacji.Ale jak poczytalem
jak to dziala na ludzi ..to nie jestem przekonany czy chce to brac.
I co tu zrobic ? na terapii jeszcze nie bylem,farmakologii chyba nie chce.
jakies rady ?
zdrowia zycze