Nie odczuwam przyjemności, szczytem mojego szczęścia jest jak zobaczę jogurt w mojej lodówce, wiem, śmieszne, ale niestety brutalnie prawdziwe. Kiedyś jeździłem rowerem, ale potem się do tego zmuszałem, byle coś robić, zacząłem pisać książkę, straciłem motywację po pierwszej stronie, nakręciłem kawałek filmu. Ale od około miesiąca wszystko mnie nudzi. Wszystko jest taki mechaniczne, szare, przez wakacje śpię do 12, wstaję idę do sklepu, bo akurat trzeba coś kupić, wracam o 14, śpię do 17, patrzę w ekran komputera do wieczora, idę spać. Nie mam motywacji żeby coś porobić, bo nic mi nie daje przyjemności, wszystko mnie nudzi. Wcześniej też miałem problemy z odczuwaniem szczęścia (choruję na depresję), ale chociaż miałem motywację, żeby coś zrobić twórczego- napisać książkę, zrobić film etc. Lubiłem oglądać filmy, oglądać obrazy etc. Teraz jakby depresja z takiej mroczno-psychodelicznej ewoulowała w pustkę i jakąś szarość- lub nawet brak koloru.
