Dziękuję Moniko, że mnie tu przeniosłaś.Przeczytałam wszystkie posty dot. tego typu zaburzeń i teraz chcę poczytac na necie o tym kompulsywnym fantazjowaniu więcej.Myślę , że jestem gdzieś pośrodku między tymi co fantazjują tylko czasami a tymi dla ,których stało się to uciążliwe i się w tym zatracili. Ale tylko chyba dlatego że mam dzieci i obowiązki.W przyszłości chcę wybrac samotnośc.Nie mogę zrobic tego dziś...dzieci kochają ojca mimo wszystko.Córka bardzo przeżyła rozłam między moimi rodzicami oraz bratową i szwagrem.Jest bardzo wrażliwą dziewczynką i co jakiś czas pyta "mamusiu,ale ty od taty nie odejdziesz prawda?".Łzy napływają mi do oczu, dusza się rwie...Tak bardzo potrzebne mi poczucie spokoju,bezpieczeństwa i ciepła.takie jakie stwarzam w swoich wizjach.Marzę o nich, by nie zwariowac, czuję się jak wariatka, bo wybieram je zamiast rzeczywistości.Wiem że kiedy już będę sama, zatracę się na zawsze.Niemam odwagi szukac tego o czym marzę, nie wierzę w to , choc tego pragnę - a ból wewnętrzny staje się nie do zniesienia.Czarne myśli chodzą mi po głowie...niewiem co dalej...