Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jutrzenka

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jutrzenka

  1. Zetknęłam się z tym problemem. Na tej podstawie sądzę, że syllogomania jest chorobą całej rodziny. Chora rodzina nie utrzymuje kontaktów społecznych, bo krępuje się zaprosić kogoś do domu. Nie ma gdzie usiąść przy stole, nie mówiąc o wspólnym zjedzeniu posiłku. Moja mama cierpi na tę przypadłość, choć nie jest ona tak nasilona. Ja kiedyś też niczego nie wyrzucałam. Był taki czas, że miałam 250 par majtek, spośród których używałam tylko dwie, trzy. W szafie panował wieczny bałagan. Myślę, że "wyzdrowiałam", bo teraz robię selekcję rzeczy. Moje sposoby: - rzeczy nienoszone przez pół roku: jeszcze się zastanawiam. - nienoszone przez rok kategorycznie usuwam i wrzucam do pojemników z używaną odzieżą. - w piwnicy, którą porządnie wysprzątałam mam miejsce na rzeczy, do których jestem emocjonalnie przywiązana: układam je tam porządnie, po upłynięciu jakiegoś czasu usuwam je z domu (żadna z tych rzeczy nie okazała się przydatna). - pod nieobecność mamy wysprzątałam jej kuchnię i wyniosłam 3/4 rzeczy do piwnicy. Ułożyłam je tak, aby w razie potrzeby wiedzieć, gdzie są. Przez dwa lata nic stamtąd nie było potrzebne. Po tym czasie opróżniłam z nich piwnicę. Syllogomania to poważny problem.
×