cześć wszystkim.
tak czytam sobie i czytam to wszystko co piszecie i różne wiadomości dotyczące depresji i już nie wiem jak jest ze mną.
objawy mam podobne do przedstawionych na tym forum- bezsens życia, nic mi się nie chce, ciągle bym spała, mam myśli o śmierci, o samotności,o tym, ze nikt mnie nie lubi, jestem brzydka, gruba, nie mam żadnego celu w życiu- sporo już osiągnęłamnajmniejsze nawet przeciwności, problemiki urastają do rangi katastrofy i inne takie. Ale z jednym wyjątkiem - większośc z was pisze o utracie apetytu, o tym ze chudnie, że nie chce sie jeść - ze mną jest wręcz odwrotnie ciągle bym jadła - nie wazne co, może to być nawet słoik musztardy, ogórek, sałata, pasztet z puszki itp - pochłaniam to w ilościach do opróżnienia lodówki, potrafię kupić jedzenie na kilka dni, a w jakimś napadzie zjadam to w ciągu kilkunastu minut. Jedząc tyję, bardzo tyję, co wpływa jednocześąnie na obnizenie mojego poczucia wartości, czuję że staję sie brzydka, odrażajaca dla innych, a z drugiej strony, podswiadomie chcę tego, czasem chcę zjeść tyle, zeby pęknąć i juz nie istnieć.
acha coraz częściej uciekam od ludzi- znajomych, przyjaciół, rodziny (których - mam wrażenie tracę i czuję, ze nawet gdybym chciała nie będę potrafiła, nie będę miała silły odzyskać) wymyślając masę pretekstów usprawiedkliwiających mój "brak czasu" - którego w rzeczywistości mam nadmiar
i tak kończąc moje wywody i dochodząc do sedna - czy z tym "jedzeniem" to też depresja??