Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fila

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Fila

  1. Cieszę się, że znalazłam tu ten ten temat. Poczytałam i widzę, że wiele dróg prowadzi do tego samego celu. Zaczęłam medytować podobnie, jak autor topa- w momencie depresji. Nie wstawałam z łóżka bo po co? W pewnej chwili poczułam, że jak czegoś nie zrobię to unicestwię siebie, bo ból i niemoc wypełniały całe moje jestestwo. Wpadła mi w ręce książka "Trening inteligencji emocjonalnej". To taki poradnik nie mający nic wspólnego z religią. Niezależnie od wiary czy jej braku, niezależnie od wszystkiego medytacja zaczyna się od zwykłego przyzwalania i obserwowania emocji. W dalszej części zaczyna się głębsze poznawanie siebie. Nie trzeba siedzieć w żadnej pozycji, można leżeć, choć początkowo z reguły kończy się to zaśnięciem. Powiem szczerze, że ostatnio strasznie zaniedbałam medytację, ale to właśnie dzięki niej znalazłam siłę, aby całkowicie zmienić swoje życie. Miałam niejednokrotnie odczucie, że potrafię połączyć się z Wszechświatem, ze wszystkim i z niczym, być i nie być, czuć i tych uczuć nie oceniać. Muszę wrócić do tego, choć w czasach gdy jest dobrze zapominam o podstawowej prawdzie. Medytacja jest cudem i kluczem do nas samych -- 05 sie 2011, 18:47 -- Mimo to powiem, że pamiętam jak ciężkie były początki. Myślałam, że cienie własnych nieuświadomionych lęków, przeszłość z którą musiałam się zmierzyć... że to mnie wykończy. A jednocześnie czułam, że to jedyna szansa.
  2. Fila

    Techniki przyzwalania

    Właśnie o ten spokój i satysfakcję chodzi. Człowiek w ciągu swojego życia od dzieciństwa zaczynając przechodzi najrozmaitsze traumy, jedni mają tych przeżyć mniej, inni więcej. Zostawieni sami sobie bardzo często wypieramy ze świadomości i uciekamy przed negatywnymi emocjami. Pamiętam, że gdy byłam nastolatką cierpienie tak bardzo dało mi się we znaki, że uciekłam od emocji w ogóle. Przestałam czuć, nie wiem jak to zrobiłam wtedy, ale wiem, że nie da się wyłączyć jednej emocji. Wyłączając jedną pozbywamy się też reszty, radości itd. Potem się wzięłam za poradniki. Pierwszym było "Pozytywne myślenie" czy coś takiego. Nie polecam, bo to takie programowanie, które leczy syfa pudrem. Aż w końcu natrafiłam na "Trening inteligencji emocjonalnej" Dzięki tej książce zaczęłam dopuszczać do siebie emocje. Z początku był ogromny lęk, ale przypatrując mu się stwierdziłam, że strach ma wielkie oczy, tak naprawdę nic mi nie mógł zrobić, prócz tego że odczuwając go czułam się źle, potem tych emocji było coraz więcej i zaczęły się pojawiać też pozytywne. Człowiek ma w swym wnętrzu niewyczerpane pokłady. Dlatego warto nauczyć się z nich korzystać.
  3. Fila

    Techniki przyzwalania

    Istnieją techniki docierania do wnętrza siebie. Jedną z nich jest technika przyzwalania uczuć i ich obiektywna obserwacja. Z początku jest to trudne, ale jest to świetny sposób na medytację bez żadnych religijnych podtekstów. Po pewnym czasie staje się to taką swoistą modlitwą, całkowicie uniezależnioną od religii. Modlitwą człowieka do wnętrza siebie, do sił Wszechświata... zjednoczeniem ze wszystkim i z niczym. Macie sposób, by bez leków, bez żadnych środków sterujących z zewnątrz pogodzić się z sobą? Chętnie je poznam :)
  4. Cieszę się bardzo z tego co tu przeczytałam od mojej ostatniej wizyty. Miałam nadzieję, że jeśli się otwieram to nie po to by można było moje słowa odwracać jak pociski przeciwko mnie. Siła tkwi w każdym z nas. Niesamowita. Nieprawdopodobna. Jest tylu ludzi, którzy temu dowodzą. Oczywiście jest i tylu, ilu temu zaprzecza... ale dlaczego brać przykład z przegranych, skoro można iść do przodu? -- 01 sie 2011, 17:21 -- Dowodem nato jesteś Ty Bomblu
  5. Najgorsze jest to, że ja się rozdrabniam, a dziewczyny nie ma. Rachunek prawdopodobieństwa jest taki, że nie wyobraż sobie życia bez niego i woli tu nie wchodzić. Tak naprawdę pytała o techniki, które mogą powodować zmiany u niego. Nie dostała odpowiedzi.
  6. I tak to sobie tłumacz dalej, byle być w gorszej sytuacji, byle mieć pretekst do narzekania. Dom samotnej matki to jest właśnie gorzej niż pod mostem. Dla Ciebie też by się znalazło przytulisko i miałbyś lepiej, bo mógłbyś wybrać most. Ja nie mogłam, bo syn musiał gdzieś spać. Obudź się człowieku. Nie mów, że nie dostałeś nic, masz w końcu tą rentę na którą narzekasz, a jednak stać cię na komputer, neta, w przytulisku byś tego nie miał. Siedź dalej przed monitorem i biadol. Myślałam, że pogadamy ale mam robotę i licytacja kto ma gorzej mnie po prostu denerwuje. Wstań i idź potykając się i przewracając, albo siedź na tyłku i klikaj. Dalsza dyskusja nie ma sensu. Sabaidee Skomentuj całość, nie wyrwany z kontekstu fragment panie cwany, panie wygodnicki Teraz ośmieszasz się sam. -- 01 sie 2011, 09:48 -- Byłeś w którymś w tych miejsc sam osobiście? Ja byłam, znałam wielu ludzi, którzy wybrali most. Nie mów o sprawach o których nie masz pojęcia. -- 01 sie 2011, 09:54 -- Może nakreślę Ci jak to wygląda. W takim przybytku są różni ludzie. Np. kierownik, któremu wygodniej zostawić zarządzanie w rękach kucharza. Kucharz ma władzę. Są punkty rygoru, wstajesz o tej, robisz to i to, masz wolne jak ci pozwolą, albo jak masz pracę(pracę znajdujesz szybko i byle jaką ale wtedy musisz dokładać do budżetu ośrodka) wieczorem są obowiązki, dzieci o 8 muszą być umyte i w łóżkach, tobie zostaje wyjść na fajkę, zrobić kawę umrzeć. Pod mostem też możesz robić różne rzeczy, ale nie musisz. Nadal uważasz, że wiesz o czym piszesz? Presja psychiczna lub wolność pod gołym niebem? Co wybrałbyś Ty? Po przejściach z presją psychiczną zaznaną od żony?
  7. Bravo. Pokazałeś klasę. Dziękuję panu. Pozostawiam bez komentarza.
  8. I tak to sobie tłumacz dalej, byle być w gorszej sytuacji, byle mieć pretekst do narzekania. Dom samotnej matki to jest właśnie gorzej niż pod mostem. Dla Ciebie też by się znalazło przytulisko i miałbyś lepiej, bo mógłbyś wybrać most. Ja nie mogłam, bo syn musiał gdzieś spać. Obudź się człowieku. Nie mów, że nie dostałeś nic, masz w końcu tą rentę na którą narzekasz, a jednak stać cię na komputer, neta, w przytulisku byś tego nie miał. Siedź dalej przed monitorem i biadol. Myślałam, że pogadamy ale mam robotę i licytacja kto ma gorzej mnie po prostu denerwuje. Wstań i idź potykając się i przewracając, albo siedź na tyłku i klikaj. Dalsza dyskusja nie ma sensu.
  9. Tylko bez licytacji. Nie było mi łatwo, gdy mieszkał ze mną w domu samotnej matki, gdyby mój były był dobrym ojcem chociaż z chęcią pozwoliłabym synowi dorastać w innych warunkach. Czasem czułam, że nie mogę zrobić żadnego kroku do przodu, bo mam kulę u nogi. Wyrodna matka teraz powiesz. Trudno. Mam syna, przeszedł przez to wszystko ze mną, odpowiadałam i odpowiadam za niego, kocham go, ale czasem w przeszłości, gdy było naprawdę ciężko żałowałam, że jego ojciec jest nie tylko katem, który własne rozterki wyładowywał na kobiecie, ale także zerowym ojcem, bo dziecku potrzebna jest stabilizacja, a nie warunki kolonijne i wieczne przepychanki. Uczyniłam z tego siłę bo nie miałam innego wyjścia. Ty możesz uczynić swoją z zupełnie odwrotnej sytuacji. Wszystko zależy od Ciebie.
  10. Z wnętrza siebie, z chęci powstania, z pracy nad sobą i wiary na przekór, z syna. A gdy to nie wystarczało wspomagałam alkoholem z czego nie jestem dumna. Po osłabieniu wstawałam, szłam, potykałam się. Najprościej usiąść i powiedzieć. "To jego/jej wina! O ja biedna/y, słaby/a, pokrzywdzona/y". Trzeba wstać i iść, nawet jeśli się przewrócisz, to zawsze można wstać, siedząc na tyłku i lamentując nawet przewrócić się nie można. -- 01 sie 2011, 08:31 -- W kontekście faktu, że sam nie potrafisz teraz podjąć pracy i masz rentę socjalną w wysokości 444zł, ona wypadła jak burżujka po tym, jak w końcu to ona była oprawcą. Z tym, że tak jest w większości przypadków. Patrzenie na to w ten sposób Tobie nie pomoże, jej nie zaszkodzi i do niczego nie prowadzi. Zamiast się bronić, pozwól sobie obserwować własne emocje nie oceniając ich, może warto poznać siebie bliżej. Nie atakuję Cię. Zwracam tylko Twoją uwagę na to co kłuje w oczy, a czego najwyraźniej nie widzisz.
  11. I znów nie wiedzieć czemu przypisujesz innym nieprawdziwe intencje. Moim celem nie było ośmieszenie Cię! Zadałam Ci pytanie, które jest proste i sam sobie, nie mnie powinieneś spróbować na nie odpowiedzieć. Ta reakcja sprawia, że tu należałoby się zatrzymać i zastanowić by zobaczyć prawdę o sobie samym. -- 01 sie 2011, 08:21 -- Nic takiego nie twierdziłam i nie twierdzę. Niemniej rozpatrujemy w tym topie ten konkretny przypadek, prośbę o pomoc kobiety, której widocznie jest ciężko. Dlaczego więc patrzysz na nią przez pryzmat soich doświadczeń, zamiast przez jej punkt widzenia?
  12. Fila, człowiek bezsilny nie krzyczy, bo do krzyku potrzebna jest właśnie siła. Mnie z bezsilności opadała głowa. No więc się mylisz. Ty to nie każdy, każdy to nie Ty. Gdy nie mam sił już tłumaczyć i prosić krzyk jest ostatnią moją reakcją przed wyłączeniem emocji i lodowatym milczeniem. Mam po prostu inny charakter i inaczej reaguję to nie zmienia faktu, że mogę być ofiarą jeśli zostanę z oprawcą wystarczająco długo.
  13. Sabaidee, ale dlaczego uważasz że ofiara nie może podnieść głosu. To jest takie nakręcanie się. Ci ludzie po prostu nie powinni być razem, bo się wykończą. Poza tym nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, jakie zmiany hormonalne zachodzą w kobiecie w ciąży. Gdybym usłyszała w huśtawce emocjonalnej w momencie gdy dźwigam przed sobą brzuch od mężczyzny, który jest ojcem dziecka, że jak mi się nie podoba to mogę spadać, pewnie bym nie krzyczała, tylko rzuciła czymś ciężkim, spakowała i wyszła, nie oglądając się jakie skutki ów rzut spowodował. I to możesz nazwać jak chcesz. Ale krzyk w momencie, gdy to słyszy i widzi wiecznie naburmuszoną pełną pretensji minę jest oznaką obrony. Trudno, żeby miała zareagować natychmiastowym wymyciem podłogi. -- 01 sie 2011, 07:44 -- I dokładnie tak jest. Tylko dlaczego, gdy mężczyzna wydziera się w domu to podchodzi to pod znęcanie się psychiczne nad rodziną, a gdy robi to kobieta to.... z bezsilności. Niechby facet spróbował gdziekolwiek powiedzieć, że się drze z bezsilności - wszędzie napotka jedynie pusty śmiech. Ja przez 12 lat byłem poniewierany i upokarzany. Nigdy na żonę nie podniosłem ani ręki ani głosu. Przez następne 15 lat się leczyłem i od 15 lat nie jestem zdolny do podjęcia pracy zawodowej. Mam rentę socjalną 444 złote miesięcznie, a moja biedna pokrzywdzona żona zmienia sobie co pół roku samochód. a założycielka tematu: Dołączył(a): 21 lip 2011, 20:49 Ostatnia wizyta: 22 lip 2011, 16:50 I to żony wina, że pracy nie możesz podjąć? Z zawiścią patrzysz na samochody żony? To już nic nie rozumiem. Ja po 12 latach poniewierania (choć przyznaję, że nie raz broniłam się i nie wiem do czego by doszło, gdybym nie odeszła skutecznie), wiecznego szukania dziury w całym i znęcania się psychicznego i fizycznego potrafiłam znaleźć w sobie siłę by przetrwać później i odrodzić się na nowo. Mojemu byłemu życzę jak najlepiej byle z daleka ode mnie. Tak sobie myślę, że zbyt wielką winą obarczasz żonę (byłą czy nie- nie wiem), a siebie i swą słabość usprawiedliwiasz przeszłością, zamiast stawić temu czoła. Uwierz mi. Każdy przypadek jest inny. Nie patrz na wszystkie przez pryzmat własnych doświadczeń, bo jesteś nieobiektywny.
  14. Fila

    Też się chcę przywitać.

    Dzięki za odzew
×