Witam, chciałabym Wam o sobie troche opowiedzieć, zatem..
Mam 18 lat, mam dwie przyjaciółki, chłopaka, kochająca rodzinę. Dwa miesiące tmu u mojego Taty zdiagnozowano nowotwór złośliwy żołądka, ta diagnoza sprawiła że mój i tak zły stan psychiczny uległ zmianie.. na gorsze. Ale od początku..
Odkąd pamietam jestem bardzo "wybuchowa", zawsze myśle w sposób pesymistyczny, o wszystkim, dosłownie. W niczym nie widze pozytywów a gdy już są to zawsze mi mało. Nikt nie potrafi mi przegadac ze nie można tak myślec. Chłopak którego bardzo kocham wytrzymuje ze mna, ale kiedy on zrobi jakąś mała, najdrobniejsza rzecz źle to wybucham. Zaczynam go wyzywac od najgorszych, jego znajomych, czasem cos wspomne o rodzinie. Wiem że mogę to powstrzymac w każdej chwili ale mimo to tego nie robie bo w jakis sposób czerpie z tego frajde, a nawet podoba mi sie to. Wiem ze to wykańcza nas zwiazek, a trwa to juz kilka miesięcy. Chce to wszystko w końcu zmienic bo nic innego ne robie tylko przejmuje sie wszystkim dookoła, końcem świata, chorobami ludzi, itd itd tylko nie sobą. Chce to zmienic bo dalej tak być niemoże.. To coś wyżera ze mna wszystko co najlepsze, sprawia, ze mam wszystko gdzieś, a jak juz o tym myśle to w sposób pesymistyczny. Ciągłe gdybanie co jeśli, co jakby itd
Byłam u psychologa ale co z tego? Wolałabym gdyby to psycholog zaczął zadawac pytania o konkretne sprawy bo ja sama z siebie nie potrafie wszystkiego opowiedzieć komus..
Pomożecie?