Skocz do zawartości
Nerwica.com

bombel123

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bombel123

  1. essprit czytaj dokladnie co napisalam! ja nigdy niczego nie dostalam od mamy i nie oczekiwalam a juz na pewno nie mam pretensji do mamy ze mi nie zaplacila za brata, to moj PARTNER ma i ja po d... dostaje ze bronie mamy. On ma pretensje bo mama OBIECALA i NIE DOTRZYMALA slowa. wyraznie napisalam ze rodzic moze ale nie musi pomagac doroslemu dziecku!!! ja osobiscie pomoglabym bez dwoch zdan nawet 40 letniej corce ALE TO JA!!!
  2. witam, postaram sie najdokldniej i najkrocej opisac to co sie dzieje w moim zyciu. 3lata temu wzielam kredyt dla brata,ktory poczatkowo splacal go a potem przestal,wiec zmuszona bylam placic raty z wlasnej kieszeni. w miedzyczasie zaszlam w ciaze i przeprowadzilam sie do mojego wtedy juz kilkuletniego partnera. Pracowalam i splacalam dlugi brata, moj partner mial i ma mojej mamie za zle ze nie pomagala mi splacac (naprawde nie miala z czego z powodu jednej z nizszych emerytur i rowniez kredytu ktory wziela dla mojego brata). w jednej z klotni wygarnal to mojej mamie i moja mama obiecala,ze jak sprzeda mieszkanie i zamieni je na mniejsze odda mi te pieniadze zebym mogla splacic w calosci raty. dodam istotna rzecz ze rodzice partnera pozyczyli mi pieniadze na splate kredytu zaciagnietego w banku by uniknac odsetek, ja co miesiac splacam im rate. mama wiele razy podkreslala ze po sprzedazy mieszkania odda mi za brata mojego pieniadze, tak zebym miala spokoj z placeniem z wlasnej kieszeni. w pewnym momencie brat po milionie awantur na zasadzie kija i marchewki zostal zmuszony do placenia i teraz zamiast ja placic z wlanej kieszeni on placi miesieczne raty. w tym czasie mama sorzedala tez mieszkanie i obiecanych pieniedzy nie zobaczylam. nie naleze do osob ktore beda sie przypominac i "sepic" kase,mama odnowila sobie mieszkanko ktore kupila po sprzedazy starego i wiele pieniedzy jej nie zostalo. moj partner ma do mnie straszne pretensje ze nie domagalam sie swojego i okrutne pretensje do mojej mamy ze jest niehonorowa bo OBIECALA ZE DA MI TE PIENIADZE!!!! ja uwazam,ze rodzic moze pomoc doroslemu dziecku a nie ma taki obowiazek. poprawcie mnie prosze jesli sie myle. ja osobiscie pomoglabym swojej corce za wszelka cene i dla mnie koniec kropka ale zrobilabym to z dobrych checi a nie z obowiazku. moja mama uzasadnila nie oddanie mi pieniedzy tym ze w momencie obiecania ja placilam z wlasnej kieszeni a teraz placi raty osoba dla ktorej wzielam ten kredyt. osobiscie czuje zal do mojej mamy bo mierze ja troche swoja miara, z drugiej strony uwazam ze mogla pomoc ale nie musiala i tak kolo sie zamyka. ja mam caly czas zarzucane ze moja rodzina mi nie pomogla tylko rodzina partnera a moja mama jedyne co potrafila to uwic sobie sliczne nowe gniazdko w nowym mieszkaniu. mam zarzucane ze mam patologiczna rodzine i ze powinnam sie wyrzec mamy i trzymac z normalna rodzina partnera. co wy uwazacie o postawie mojej mamy i postawie mojego partnera??
  3. na pewno nie jest to glupi pomysl, zdecydowanie psycholog pomoglby mi w radzeniu sobie z taka sytuacja w domu. Jednak co do mojego brata- to ja juz dalam sie wykorzystac i jak to sie mowi juz jest po ptokach. kredyt wziety na moje nazwisko brat sie wypial i pozostaje mi tylko placic dalej. dodam jeszcze ze zalozylam o to sprawe w sadzie, ktora z reszta wygralam.
  4. nie jest zwiazany- nie mamy wspolnoty majatkowej. temat terapii przerabialam,ale slyszlaam tylko : " to raczej ty powinnas isc "
  5. mam wizje splaty kredytu przez kolejne 3 lata poniewaz tak wyglada harmonogram splat. brat to nie ten typ ktory honorowo cos bedzie robic, mial firme-powiedzial ze potrzebuje na rozbudowe firmy a ostatecznie wyszlo ze potrzebuje na splate dlugow a potem ladnie pokazal mi swoje cztery litery i ma w nosie czy mam co do garnka wlozyc,ale to juz dluzsza historia. prawda jest jedna-gdyby nie partner to wlasciwie zylabym za 400zl miesiecznie bo cala reszta idzie na kredyt. Pewnie ze moj partner nie jest zadowolony-kto by byl, ja za kazdym razem przeklinam pod nosem jak robie przelew do banku. Esprit ja nie mam meza- mam partnera wiec w zaden sposob nie jest zwiazany z tym kredytem. Cudak- ja jedyna wzielam pieniadze dla brata a on absolutnie nie poczuwa sie do tego zeby splacic- urwal kontakt i wszytsko na ten temat. ja tez wolalabym zwolnic sie i nie pracowac natomiast inaczej musialabym pewnie liczyc sie z wizyta komornika bo tak to juz jest jak nie splacasz kredytu. Do psycholog-niestety doszlo juz do tego ze przepychamy sie- nie zrobilas mi obiadu to ja nie zmienie pieluchy, i odwrotnie tez, a to jest niekonczaca sie opowiesc
  6. odpowiem naTwoje pytania bardzo krotko- jak wydzwania kilka razy a ja nie odbieram to dostaje opr ze on nie wie co robic a ja bog wie co robie, wiec dla swietego spokoju odbieram a wlasciwie chyba dla dobra dziecka. co do spacerow po parku, to ma moje blogoslawienstwo zeby isc samemu, natomiast nigdy tego nie robil wiec stwierdzilam ze predzej pojdzie ze mna niz sam- ale i tak przeliczylam sie. absolutnie kontrolowanie go na spacerze nie jest moim celem. czemu nie wie jak wyglada "grafik" dziecka??- bo jest co najmniej srednio zainteresowany tym. nie moge doprosic sie zeby pomogl mi dziecko wykapac. Tak jak napisalam na samym poczatku- ja pracuje i calkiem nizle zarabiam natomiast wzielam kredyt bratu ktory stwierdzil ze nie ma juz zeby mi oddac i prze kolejne 3 lata wlasciwie oddaje cala swoja pensje fakt placenia teraz co miuesiac pieniedzy za kredyt z ktorego grosza nie zobaczylam jest mi skrupulatnie wypominany i ze ja mam sie dzieckiem zajmowac bo On zarabia na nasza trojke. stad moje pytanie czy to ze utrzymuje nas wlasciwie jest argumentem zeby zupelnie nie zajmowac sie dzieckiem?!
  7. widze ze nadal niejasne jest slowo "wyreczac" wiec one more time- fakt-to jest rowniez jego dziecko! "A więc on CIę nie wyręcza czy pomaga"- nazwij i uzyj czasownika jaki Ci sie tylko podoba ON nie chce czy to wyreczac, pomagac czy zwyczajnie zajmowac sie nim. Uwaza ze on zarabia to cala reszta jest na mojej glowie. "To taki sam obowiązek jego, jak twój."- zgadza sie! tylko jak ktos nie chce spelnic swojego obowiazku i caly czas probuje uswiadomic ze fajnie byloby gdyby chcial wyjsc z mala gdziekolwiek. Dziecko ma 7 miesiecy i tata byl z nia na spacerze raz w dodatku ze mna. w weekendy jest czas nie na dziecko tylko na internet. Daje mu mozliwosci do zajwecia sie dzieckiem sam na sam- kino coz nie dal rady wyjde do sasiadki 2 pierta nizej po pol h jest dzwonek zebym wracala. nie wiem rowniez cz doczytales/as ze to ja mialam 15 telefonow jak wyszlam z mama a ja ostatecznie zadzwonilam jak dostalam kilka sms z nieodebranym polaczeniami (w kinie nie bylo zasiegu). nie musze pokazywac ze niewiele potrafi- sam nie chce "potrafic". nie naleze do obsesyjnych matek ktore jeszcze nie odciely pepowiny.
  8. Boze co i jak mam napisac zeby wszyscy zrozumieli dokladnie to co pisze a nie doszukiwali sie drugiego dna?:) pytanie do essprita- skad wzielas?wziales pomysl z tego co wyzej pisalam ze nie daje w 1procencie poczuc sie mojemu partnerowi ojcem???napisalam "swoim bobasem" rozumiem- pragmatyczna niejasnosc- mialam na mysli bobasa nie Twojego czy zosi,franka itp ale mojego. Ty chyba zrozumiales/as ze przywlaszczylam sobie dziecko a powinnam napisac "naszego" czyli moje i partnera. mam nadzieje ze to wytlumaczylam. natomiast co do tego ze nie daje partnerowi poczuc sie w 1 proc ojcem jest niedorzeczne! rozmawilam z Nim miliony razy ze wazna jest wiez miedzy ojcem a dzieckiem, zeby wykapal malenstwo albo zeby mi pomogl wyszedl na spacer do parku-jak nie sam to ze mna. rowniez napisalam ze nie chce zeby mnie wyreczal- chodzilo o to ze nie jest tak ze On przychodzi z pracy a ja wtedy klade sie do gory brzuchem i czekam az mnie wyreczy przy dziecku! Esprit nie mowie ze powinienes/as napisac ze jestem biedna i jak to mi wspolczujesz ale jesli staram sie robic wszystko na co moje mozliwosci mi pozwalaja zeby przekonac partnera do zajmowania sie odrobine swoim dzieckiem a Ty piszesz ze nawet w 1procencie nie pozwalam sie wykazac okcu dziecka to osad twoj jest bardzo niesprawiedliwy bo kompletnie mija sie z prawda. -- 18 kwi 2012, 00:48 -- w ogole o jakich telefonach kontrolnych Ty mowisz???
  9. ale ja pracuje, w dodatku na caly etat :) a odnosnie odpowiedzi czlowieka nerwicy :) nie wiem jak zrozumiales to co napisalam,ale ja nie wymagam od partnera zeby po przyjsciu z pracy zajmowal sie tylko dzieckiem. dochodzi do sytuacji czesto jest tak ze w ogole nie wezmie dziecka na reke. ja nie twierdze ze on nic nie robi, doceniam jego prace ale nie moze byc tak ze dziecko jest ignorowane. ja szaleje za swoim bobasem i naprawde sama swietnie sobie z nim radze i nie chodzi mi o to zeby partner mnie wyreczal tylko ze nie czuje ani troche obowiazku zeby sie zajac wlasnym dzieckie. jesli jest poproszony zeby zmienil pieluche to w wiekszosci przypadkow graniczy to z cudem!
  10. mam dylemat- sprawy doszly do tego stopnia ze nie wiem czy jestem normalna, czy moze to cos jest nie tak z moim partnerem. Mamy 7 miesieczna coreczke ktora podczas urlopu macierzysmkiego zajmowalam sie wylacznie ja ( 2 lata temu wzielam dla kogos z rodziny kredyty i teraz ta osoba nie placi wiec regulowac raty musze ja i moj partner pracuje na cala nasza trojke- mnie z mojej pensji nie zostaje za wiele ) moj partner pracuje srednio od 9-20 wiec to naprawde duzo i jak przychodzi do domu to mowi ze jest za bardzo zmeczony zeby pobyc z nami albo z coreczka- natomiast zmeczenie znika jak ma usiac do internetu. zawsze jak prosze zeby mi pomogl wykapac mala to wykreca sie wszelkimi mozliwymi sposobami twierdzac ze jest zmeczony i ma jeszcze pare rzeczy do napisania do pracy. zawsze mu wierze a jak koncze kapac mala to widze ze sledzi ploteczki sportowe na necie. moj partner wyrobil we mnie swego rodzaju poczucie winy bo za kazdym razem kiedy wydre sie na niego ze w niczym mi nie pomaga wyjezdza mi z arugmentem ze jestem niewidzieczna ze nas utrzymuje, ze zachowuje sie jak suka i ze inna kobieta bylaby wdzieczna za to ze mamy pieniadze. dodam ze jak partner kupi mi a to spodnie a to bluzki to zawsze jest mi to wypominane do tego stpnia ze mam ochote wyrzucic te rzeczy. ostatnio pierwszy raz wyszlam z mama do kina a dziecko zostalo z tata w domu. tata mial wykapac przebrac i nakarmic i o wlasciwej porze polozyc dziecko spac. z tych wszystkich rzeczy zmienil jej tylko pieluche, gdy zadzwonilam zeby sprawdzic czy wszystko ok i jak uslyszlam ze dziecko polozyl spac na noc o 2h za wczesnie to zaczelam krzyczec i zamiast zostac w kinie z mama wrocilysmy do domu. w trakcie rozmowy tele wyzywal mnie od niewdziecznicy itp natmoast na moj argument ze dziecko obudzi sie na jedzenie w nocy ( nigdy tego nie robi) i obudzi sie juz kompletnie ok 4 powiedzial ze to najwyzej wstane i ze nie powinnam wychodzic tylko powinnam siedziec w domu. uswiadomscie mnie blagam czy moj partner ma prawo tak robic? ja juz odchodze od zdrowych zmyslow i taka jego postawa - ja zarabiam i utrzymuje wiec ty robisz wszystko inne bez wyjatku jest wlasciwa?? dodam jeszze ze moj urlop macierzysnki skwitowal jako " siedzenie przy kompie i ogladanie seriali oraz pierdzenie w stolek" jednak przy moim wysjciu z mama tele mialam co 15min bo nie wiedzial dlaczego mala w danym momencie placze!
  11. bardzo dziekuje za uwagi i rady. Mam jednak jeszcze jedno pytanie- co sadzicie o tego typu sytuacji- moim i patrnera zachowaniem, ktore z nas zachowalo sie nie fair: moj chlopak przyszedl z pracy z chorym gardlem i bolaca glowa, poprosil mnie ze chce sie polozyc w pokoju telewizyjnym i zebym zeszla mu z sofy (w tym pokoju caly czas siedze z coreczka bo drugi pokoj to sypialnia) co zrobilam i wyszlam z pokoju na 15 min po czym worcilam i zaczelam szukac pilota od tv,zauwazylam ze ma go moj chlopak wiec poprosilam zeby mi go dal bo chce obejrzec cos w tv na co odparl mi ze "nie bo on chce spac" powiedzialam wtedy ze moze isc do sypialni a ja tam z maluchem nie mam co robic, jednak stal przy swoim ze on chce spac wlasnie w tym pokoju (wedlug mnie jest to juz bycie zlosliwym) wiec chcialam wyciagnac mu pilota a ten zaczal sie szarpac (on na pewno piszac to stwierdzilby ze to ja zaczelam szarpac) w koncu wstal ale wyzwal mnie ze jestem podla. po calym dniu siedzenia z nasza coreczka naprawde jestem sfrustrowana i po 5 min wkroczylam do sypialni nazywajac go egoista mowiac ze jak zle sie czuje to powinien polozyc sie w sypialni bo tutaj wypocznie a tam chociaz moge miec wlaczony tv. mala strasznie zaczela plakac (ja krzyczalam) wiec przynioslam ja tacie do lozka po czym uslyszlaam " ze mam ja zabrac bo mi wpierd....i ze mam wypierd...do mamusi ( mama mieszka w innym miescie ). jestem osoba cholernie nierwowa a przez to ze nie mam zadnego wsparcia ze strony partnera (oprocz finansowegpo) jest mi naprawde zle. mam raczej slaby charakter i jesli ktos mi ciagle mowi ze jestem czemus winna ja zaczynam w to wierzyc. prosze pomozcie
  12. Dzieki za odpowiedzi, wydaje mi sie, ze miedzy nami komunikacja jest raczej nie ma zrozumienia co do terapii to myslalam nad tym i znalazlam w swojej miejscowosci psychologa teraz tylko przekonac moja druga polowe :) Tez mi sie wydaje,ze nie moze mnie tak traktowac,ale z drugirj strony (bron Boze nie usprawiedliwiam Go) utrzymuje mnie, ja nie place zadnych rachunkow, kompletnie nic! ( bo zaufalam osobie z rodziny i wzielam kredyt (duuuzy) a teraz przez 4 lata prawie cala moja pensja idzie na raty, bo ta osoba stwierdzila, ze nie ma srodkow na splacanie) wiec tez powinnam cos dac od siebie a wedlug mojego partnera nie daje za wiele i powinnam wiecej. Znowu wedlug mnie daje duzo wychhowujac nasza coreczke wlasciwie sama(chlopak utzrymuje małą) zajmujac sie domem ale kraza mi po glowie mysli, ze moge dac z siebie wiecej bo w koncu narobilam "dlugow" a on tyra na mnie i dziecko. z checia dalabym z siebie wiecej gdyby nie ciagla krytyka i niezadowolenie ze koszule sa niewyprasowane bo wtedy odechciewa mi sie wszystkiego. boje sie tez co bedzie jak wroce do pracy po ur macierzynskim- wtedy chyba padne na twarz skoro juz teraz moj partner nie zajmuje sie w ogole coreczka po przyjsciu pracy nooo wezmie ja na 10 min nA rece i pobawi sie ,ale to wszystko.
  13. witam, postaram sie przedstawic swoj problem najkrocej jak tot ylko mozliwe. Potrzebuje znac wasza opinie na temat mojego zachowania-czy jest wlasciwie czy powinnam bardziej nad soba pracowac czy tez jestem zalosna i powinnam wziasc sie w garsc? z facetem jestem od ponad 7lat a teraz mamy 3 miesieczna coreczke ktora wychowuje wlasciwie sama poniewaz moj chlopak pracuje od 8-21. pracuje dlugo poniewaz ma takiego szefa ale tez utrzymuje mnie i corke gdyz ja 3 lata wczesniej wzielam kredyt dla czlonka rodziny i zostalam wystawiona do wiatru wiec teraz wiekszosc mojej pensji idzie na raty:( do czego daze= moj chlopak oczekuje ode mnie zbyt wiele (wedlug mnie) opiekuje sie nasza coreczka, chata jest na blysk wysprzatana i obiad ugotowany a jednak i tak ciagle jest niezadowolony, zawsze slysze czego NIE zrobilam. mam dola od siedzenia w domu (wychodze tylko na krotki spacer z coreczka) a chlopak doklada mi jeszcze twierdzac ze wszystko robie po najnizeszej linii oporu (bo np nie wyprasuje mu koszuli) ostatnio goscie do nas przychodzili wiec robilam ciasto i zapiekanke makaronowa-powiedzialam mu ze zrobie lasagne ale ostaecznie zrobilam swiderki i zostalam wyzwana od nieroba i od tej ktora nie daje z siebie nic-ograniczma sie do minimum. czy facet moze tak traktowac matke swojego dziecka???, dodam ze jak przychodzi z pracy to twierdzi ze jest tak bardzo zmeczony ze nie zajmie sie coreczka ani na chwile (jednak zeby siedziec przed kompem ma sile i czas) w skrocie-utrzymuje mnie i dziecko, ma wysprzatana chate i obiad ugotowany,czy daje mi to prawo dyrygowania mna i czy powinnam w takiej sytuacji podporzadkowac sie czy jednak nie???
  14. O matko tylu komentarzy nie spodziewalabym sie. Przede wszytskim chce Wam bardzo podziekowac za to,ze odpisujecie i interesujecie sie moim losem:) Przepraszam,ze nie odpisywalam, nie wynika to z tego,ze szukalam technik naprawy zwiazku a ich nie dostalam, ze boje sie zostawic mojego partnera tylko przez kilka dni wchodzilam na forum i nie bylo odp, wiec wyszlam z zalozenia,ze wejde po kilku dniach to moze jedna badz dwie odp beda a tuu ich az tyyyle:) Jasne,ze nie chce zostawiac mojego chlopaka, ale tez nie chce zyc w tym chorym swiatku ani nie chce zeby maluszkowi udzielalo sie. Sabaide, w ktoryms z poczatkowych postow napisales,ze swieta tez nie jestem i racja! jak to sie mowi do tanga trzeba dwojga, podobnie do awantury. Kolejne przyznanie Ci racji,to fakt,ze znasz historie tylko z jednego punktu widzenia, pewnie moj partner przedstawilby mnie jako zolze, ktora jego nie docenia i nie stara sie. Ja sobie niczego nie wlewam i choc zawsze uwazam, ze prawda lezy podrodku, w tym przypadku nie jestem az tak zla i uwazam,ze wina bardziej lezy po stronie mojefo chlopaka. A tak na marginesie, to forum jest po to zeby komus pomoc, otrzezwic, ale nie po to zeby obrazac druga osobe, po co teksty typu "wytrzeswialas po wczorajszym?" po cholere! Na pewno zostales skrzywdzony przez zone, byc moze jest to bardziej jej wina niz twoja, byc moze to ona jest chetera z piekla rodem a ty dales sie omamic. Fila, nie mam slow- chyle czola za odwage, sile i chcialabym byc choc w polowie tak odwazna i zdecydowana jak Ty! Rowniez dzieki waszym postom udalo mi sie podjac, jak narazie, wstepna decyzje dotyczaca mojego zwiazku- odbylam rozmowe z partnerem i WYJATKOWO w ciszy i spokoju wyjasnilam, ze dalej nie dam rady zyc w takim stresie i wyprowadzam sie na jakis czas do mamy i ze jesli chce stworzyc rodzine to musi hamowac sie i pewne rzeczy zmienic, udoskonalic. Z poczatku jak zwykle nie zostalo to wziete na powaznie,ale coz jestem u mamy i widze maly progres. Absolutnie nie robie sobie nadziei, bo to nie oznacza zmiany w jego zachowaniu tylko pewnie brak mojej osoby a gdybym ulegla to skonczyloby sie dokladnie tak samo jak za kazdym razem. Na porod musze wrocic do miasta gdzie oboje mieszkamy, bo mam tam lekarza i tam polozna wybrana. Zdecydowalam sie, ze po porodzie (nie mowiac o tym mojemu partnerowi) daje mu miesiac okresu probnego i jezeli beda takie jazdy powtarzac sie to pakuje sie na dobre i zostanie sam i wtedy nie bedzie nikt mial do niego pretensji ani podnosil glosu itp
  15. jeszcze raz dzieki za odpowiedzi, w dodatku szybkie:) wiem,ze jestem upierdliwa,ale potrzebuje jeszcze odpowiedzi na jedno pytanie,ktore chodzi za mna od dluzszego czasu. Czy mam sluszne pretensje do chlopaka o to,ze nie troszczy sie o mnie wcale zwlaszcza,ze jestem w ciazy? Mam swiadomosc,ze to ja teraz siedze w domu a On pracuje po 12h i to ja musze zajac sie domem- wyprac, wyprasowac, sprzatnac,ale szlak mnie trafia jak On twierdzi,ze to moj obowiazek i ze to On teraz mnie utrzymuje,wiec musze robic to co do mnie nalezy. Rozumiem,ze moze wracac zmeczony i rozdrazniony po calym dniu pracy i nie ma ochoty posptzratac po sobie brudnych talerzy po zjedzonej kolacji itp (czepiam sie o to niemilosiernie) Prosze Go zeby skonczyl ze mna ciagle przepychanki slowne bo irytuja mnie i podnosza cisnienie,ale jak kula w plot, robi tak i teraz nie wiem czy dlatego ze taka juz jest jego natura czy jest po prostu zlosliwy. Ostatnio mialam umowiona wizyte u lekarza na 21, weszlam do lekarza o 22 a wyszlam po 23, lekarz ma gabinet stosunkowo blisko miejsca gdzie mieszkamy,ale wracalam sama gdzie po drodze zaczepili mnie jakies dresy spod monopolowego tekstem " takiej krowie to mozemy zabrac telefon bo predzej zlapie sie za brzuch a nie za torebke" w tej chwili bylam wsciekla na mojego chlopaka, bo uwazam,ze bez wzgledu na zmeczenie bezpieczenstwo moje i naszego dziecka powinno byc najwazniejsze, wiec zrobilam mu awanture a uslyszalam tylko zebym nie przesadzala i ze moglam isc glowna droga gdzie nikt by mnie nie zaczepil. Co ja mam na tak, wedlug mnie, durna jego riposte odpowiedziec???!! Juz staralam sie wziac Go na litosc mowiac, ze jestem w ciazy ze targaja mna hormony i raz mam ochote smiac sie a raz plakac a za trzecim razem odstawic histerie,ale slysze tylko,ze ja zawsze jestem taka. Moze i racja bo zawsze na wszelkie klotnie reaguje bardzo gwaltownie i nie interesuje mnie ze sasiedzi moga slyszec trzaskanie drzwiami i moje darcie sie.
  16. dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi, czasami mam totalny metlik w glowie, bo sama nie wiem czy to ja gadam farmazony czy moj partner. Mysle nad wyprowadzeniem sie naprawde coraz intensywniej, ale ciagle zwlekam i ludze sie, ze jak urodzi sie malutka to bedzie lepiej. niezla optymistka ze mnie, prawda? pytaliscie sie co daje mi ten zwiazek? na pewno Go kocham i w dalszym ciagu uwazam go za faceta mojego zycia (pewnie wiele glupich dziewczyn tak wlasnie mowi) i dodatkowy argument bedziemy mieli maluszka. Poza tym, zyciowo jestem niedorajda a moj partner zdecydowanie uzupelnia mnie w tej materii. Przeraza mnie perspektywa "wyrywania" sobie dziecka na weekendy, wakacje, itp. Mam swiadomosc, ze w wielu rzeczach jestem wkurzajaca, nawet nie do zniesienia, latwo po pewnych zachowaniach drugiej osoby sama wpadam w furie natomiast nie ma u mnie reakcji bez akcji. Moj partner jest cholernie ciazka osoba jesli chodzi o wspolne zycie, czesto a w zasadzie zawsze jego polityka to "my way or highway". Zeby zwiazek byl zdrowy musza pojawiac sie w nim klotnie ale konstruktywne i na pewno bez obrazania drugiej osoby, wypominania bledow rodziny czy wlasnie mowienia, ze to jest moje mieszkanie wiec jak cos nie podoba sie to fora ze dwora. Nie jestem bez winy, pisze, ze nie powinno obrazac sie drugiej osoby a sama w takich akcja wpadam w furie i wyzywam Go od najgorszych. Co do mojej rodziny i tego czy moge na nia liczyc to jesli chodzi o wsparcie emocjonalne, czy pomoc w wychowywaniu maluszka to moge liczyc ale nie na wsparcie finansowe, bo zwyczajnie nie stac mojej familii. Jednak liczyc na przyslowiowy cieply kat moge:) Wiecie, tak naprawde zostawic, olac, pokazac srodkowy palec to moge w kazdej chwili i na pewno to zrobie jesli moja kruszynka bedzie miala choc w najmniejszym stopniu na tym ucierpiec! o co bardzo bym was prosila na chwile obecna to jakies rady, sposoby jak wplynac na niego zeby zaczal mnie sluchac a moje slowa zostawaly w jego glowie? jaka polityke przyjac zeby zaczal traktowac mnie powaznie i zeby skonczyl z tymi szczeniackimi tekstami "jak ci sie cos nie podoba to spadaj do mamusi?
  17. po krotce postaram sie opisac moja sytuacje, mam nadzieje, ze znajdzie sie osoba, ktora bedzie w stanie udzielic mi sensownej porady a moze nawet gorzkich slow krytyki. Jestem z partnerem 7 lat w zwiazku, nie jestesmy malzenstwem, mielismy mnostwo wzlotow i upadkow nawet raz roczna przerwe,ale ostatecznie 3 lata temu zeszlismy sie spowrotem. Treaz spodziewamy sie dziecka, od samego poczatku ciazy nie czuje sie w zaden sposob traktowana bardziej delikatnie, tak inaczej. Slysze tylko,ze ciaza to nie choroba i mam nie przesadzac,ze ciezko mi sprzatac, ze ciezko mi zrobic zakupy. W trakcie 3 miesiaca trafilam do szpitala z zagroeniem poronienia i mialam nadzieje,ze po tym cos sie zmieni, ze moj partner zlagodnieje- marzenie scietej glowy. Teraz jestem w 8 miesiacu ciazy i dowiedzialam sie ze moge urodzic przed terminem bo mam czeste skurcze, lekarka kazala mi siedziec w domu, odpoczywac a przede wszystkim unikac stresu. Coz w moim przypadku to chyba niemozliwe-caly czas sa awantury, nie ukrywam,ze jestem nerwowa osoba i na kazde skrzywienie albo ciagle narzekanie reaguje krzykiem a nawet darciem co skutkuje kolejnymi skurczami. Mam wrazenie ze do partnera nie dociera powaga sytuacji, ze potrzebuje tez jakiejs pomocy. Pisze chyba bardzo chaotycznie.... czuje sie caly czas stawiana pod sciana, emocjonalnie szantazowana- moj partner kupil mieszkanie ja wprowadzilam sie do niego (przeprowadzilam sie tez z innego miasta) wiec ciagle slysze ze jak cos mi sie nie podoba to moge sobie spadac, ze skoro teraz nie pracuje to mam gotowac prac prasowac. nie chodzi o to ze ja tych rzeczy nie chce robic ale jesli ktos rozkazuje i nie powie slowa dziekuje jestes kochana tylko uwaza to za moj obowiazek wobec jego osoby to odechciewa sie wszystkiego. dodam eszcze ze na poczatku pracy pracowalam w dwoch pracach i z 2h przerwa w ciagu dnia robilam zakupy do chaty i zdazylam zrobic obiad ale jak byly sytuacje ze nie moglam przyjsc do domu miedzy pracami i wracalam ok 20 to nawet herbaty nie zaproponowal mi i dodatkoo mial jeszcze pretensje ze nie bylo obiadu jak worcil po pracy!!!! Jest strasznie niesprawiedliwy i niewdzieczny co mnie doporowadza do szalu. Jaka taktyke powinnam zastosowac? czy dac sobie z nim spokkoj i samej wychowywac dziecko?
×