Wariuje. Tak jednym słowem mógłbym opisać to co się ze mną dzieje. Nie mam studiów, pracy,kolegów, dziewczyny, psa , nic. O rodzicielach nie wspominam, jedyne co mam to młodszą siostrę bez której nie było by mnie już tutaj. Nie mogę wysiedzieć nigdzie, nawet w sklepie. Od razu bicie serca, pot, chce uciekać , nie mam dokąd. Gdy siedzę w domu ciągły stres. Ataki paniki , chodzę po pokoju ,wszystko wiruję , wybiegam z domu ,często bez butów. Wracam, uderzam głową w ścianę , kilka tabletek na uspokojenie i tak czekam do kolejnego napadu. Po ostatnim ciągle mam widoczne blizny. Chce walczyć, chce bo mam dla kogo. Wiem,że ta mała dziewczynka ( siostra) nie da sobie rady beze mnie. Dla niej żyje. Piszę tutaj , jako akt rozpaczy. Zdaje sobie sprawę że dopóki po drugiej stronie kabla nie siedzi sam jezus, to nic mi to nie pomoże. A jednak próbuje. Nie wiem co mam robić. Błagam, błagam o cokolwiek...