Witam.
Na wstępie, może opisze krótko moją sytuację. Jestem matką 3,5 rocznego chłopca. Jego ojciec odszedł od nas gdy mały miał trochę ponad 6 msc. W między czasie odbyła się sprawa o odebranie praw rodzicielskich i alimenty ( prawa odebrałam ze względu na to, że ojciec nie uczestniczył w życiu syna, nie odwiedzał go, zrobiłam to żeby ułatwić sobie różne sprawy formalne, a nie latać do niego z każdym świstkiem gdy jest potrzebny np. podpis obojga rodziców). Aktualnie sytuacja wygląda tak, że mały nie widział ojca od czasu kiedy od nas odszedł, teraz jego tata przebywa w zakładzie karnym i parę miesięcy temu nawiązał ze mną kontakt. Mówi że żałuje tego jak postąpił, że nie dorósł wtedy do ojcostwa i że chciał by mieć kontakt z małym.
Tu powstaje dla mnie problem...co jest ważniejsze...to żeby dziecko poznało ojca teraz zanim zacznie pytać o niego i zorientuje się, że na ogół tak jest, że wszystkie dzieci mają tatę czy lepiej poczekać właśnie do tego momentu kiedy on sam będzie chciał ojca poznać. Jak rozegrać tą sytuację, wieźć 3 latka do więzienia? jak odwiedziny w takim miejscu wpłyną na jego psychikę? Co jest ważniejsze: kontakt z ojcem i świadomość, że nie jest się gorszym od innych, że też ma się tatę czy też na psychikę będzie może miało fatalny wpływ przebywanie w takim miejscu jakim jest zakład karny? Czy jest sens w ogóle ustalać kontakty i doprowadzić w pewnym momencie do tego, że dziecko zacznie tęsknić za ojcem jak już go pozna a nie będzie mogło widywać się z nim tak często jak chce? Targa mną mnóstwo sprzecznych emocji i pytań na które nie umiem sama odpowiedzieć, dlatego bardzo was proszę o pomoc. Nie chcę skrzywdzić mojego dziecka i zwichrować mu psychiki. Mam wrażenie, że nie ma dobrego rozwiązania tej sytuacji