Skocz do zawartości
Nerwica.com

olimpiados

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez olimpiados

  1. Dziękuję kochani!! Dziś już lepiej... Wczoraj byłam nieco otępiała ale nie było takiego doła jak dwa dni temu... Co prawda tabsy nie działają jeszcze na to, na co powinny (w końcu dawka ,którą biorę jest o 4 razy mniejsza od docelowej) ale czuję się trochę spokojniejsza (trudno stwierdzić czy to przez tabletki czy autosugestię).
  2. Psychiatra uprzedzała,że pierwsze dni zażywania tabletek mogą być "trudne". Ale jak to możliwe,że po pierwszej mikroskopijnej dawce (przez pierwsze dni mam brać pół tabletki,potem całą,a za 2 tygodnie zwiększamy moc) mam takiego doła, jakiego dawno u siebie nie pamiętam??? ;( Siedzę , łzy mi same ciekną a do tego nie można pyska do nikogo otworzyć. Mąż w przypływie złości już potrafił mi wygarnąć,ze jestem "nienormalna".
  3. Witajcie, jestem po pierwszej wizycie u psychiatry. Nie mogłam trafić na lepszą lekarkę. Rozmawiałyśmy chyba z godzinę.Wypytywała o wiele spraw i dała mi poczucie bezpieczeństwa- łatwo było mi to wszystko mówić. Pani doktor z prawdziwego zdarzenia! Wstępna diagnoza - zaburzenia obsesyjne. Dostałam lek,którego dawkę będziemy zwiększały stopniowo - Asentra. Ponad to psychoterapia,ale to później... Jestem szczęśliwa i oddycham spokojniej .Wiem,że wreszcie coś może mi pomóc i mam za sobą lekarza,który podchodzi do sprawy poważnie.
  4. - zimne poty - w momencie "napadu" problemy żołądkowe ( w ciągu 2 minut biegnę do toalety) - arytmia serca (diagnozowana kardiologicznie - objawy "sercowe" potwierdzone badaniami,ale przyczyna nieznana) - napinanie się mięśni (konieczność ich ciągłego rozciągania ) - sztywność języka,podniebienia (najczęsciej w nocy) - duszności ( takie uczucie,że powietrze "nie dociera" tam gdzie powinno)
  5. Psycholożka sugeruje nerwicę depresyjną choć o natręctwach też wspominała. Natręctwa myślowe,bo tylko te ew. mnie dotyczą. Okaże się w środę i mam ogromną nadzieję,że lekarka do której idę pomoże bo nie radzę sobie już sama ze sobą.
  6. Serena... Właśnie przy dzieciach jeszcze gorzej. Napady nerwicy mam ostatnio codziennie. Dziś było ok, tak do 14.00 dopóki znowu nie zaczęłam myśleć o ich zdrowiu,o problemach. Gdy tylko zacznę,próbuję odsuwać od siebie te myśli ale nie zawsze umiem. Kończy się tak,że przez resztę dnia wykonuję różne czynności mechanicznie a myślami jestem tylko TAM. Do tego oczywiście objawy czysto fizyczne - kołatanie serca, sensacje jelitowe itd... Zapisałam się do innego psychiatry- wizyta 21 marca. Denerwuję się bo kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Wielu pytań? Jakich? Z jakiego okresu?...
  7. Postanowiłam w końcu napisać. Gdy moje problemy utrudniają mi codzienne funkcjonowanie a natrętne myśli dominują 90% dnia... Od czego w ogóle zacząć... Pierwsze problemy z nerwami miałam po sporym kryzysie w moim związku ( jestesmy już małżeństwem,ale wtedy (6 lat temu byliśmy jeszcze "tylko" parą) właściwie się rozstaliśmy).To był dzień,jakby ktoś zawleczkę wyciągnął- trafiłam na pogotowie z drętwiejącym językiem,brakiem oddechu, napinającymi się nieznośnie mięśniami- wręcz wykrzywiało mi to twarz. Od tego dnia te same objawy pojawiały się w wielu różnych sytuacjach. Potem doszły problemy finansowe i każdy list albo informacja o awizo w skrzynce była dla mnie powodem do całonocnego dygotania, biegania do łazienki co chwilę, zimnych potów, arytmii serca,braku oddechu (takie wstrętne uczucie gdy bierzesz oddech a on nie dociera) i przymusu rozciągania/napinania mięśni (do tego stopnia,że często mam zakwasy). Urodziły się dzieci- dwie cudowne dziewczynki. Doszły więc kolejne objawy - obsesyjne myśli o ich zdrowiu. Dodatkowo każda z nich ma jakieś problemy zdrowotne , które będę w tym miesiącu (w końcu...) konsultować z lekarzami różnych specjalizacji ale przez to szaleję jeszcze bardziej. Za tydzień mam wizytę u dermatologa z córką. Codziennie spędzam więc kilka godzin na przeglądaniu stron internetowych,szukam wyjaśnienia choroby (a raczej szukam uspokojenia,ale go nie znajduję), trzęsę się przy tym cała, nic więcej nie mogę robić. Myślę,myślę,myślę. Internet podsuwa jakieś straszne choroby a przecież w głębi rozumu wiem,że to co córka ma może nic nie oznaczać- może być tylko jej "urodą" i nie być związaną z milionem chorób genetycznych. Nic to nie zmienia. A co jeśli lekarz powie,że to jednak coś złego albo zapisze KOLEJNE BADANIA?? (to chyba najgorsze...). Nie wytrzymam kolejnego napięcia,strachu,domysłów... Dzisiejszy dzień był idealnym przykładem tego,co się ze mną dzieje- przeglądanie tych samych stron www setny raz, doszukwanie się dodatkowych informacji. Do tego dochodzą zmiany nastrojów. W jednej chwili mam nastrój wręcz euforyczny- aż nie wiem co zrobić z energią,która mnie roznosi.Tańczę, skaczę, ciesze się nie wiem z czego,wpadam na mnóstwo pomysłów a za chwilę wpadam w totalnego doła i zaczynam myśleć- o problemach, o zdrowiu dzieci, o tym czego nie zrobiłam w życiu. Najczęściej to znów prowadzi mnie do internetu i wyszukiwania wyjaśnień chorób moich dzieci. Zapisałam się do psychiatry. Znajoma psycholog,usłyszawszy o moich problemach zaproponowała psychiatrę i dobranie leków,które pomogą mi się uspokoić a po 2-3 tygodniach rozpoczęcie psychoterapii. Może głupio to zabrzmi,ale marzę o tych lekach. Czekanie do 2 kwietnia (wtedy mam wizytę) jest dla mnie straszne,szczególnie że muszę przetrwać tych wszystkich specjalistów w marcu,ale czekam na moment,w którym przestanę tak się zachowywać i wrócę do żywych. Moja nerwica (natręctw? lękowa? Nie wiem..) powoduje,że mogę nie zrealizować swoich marzeń - mam egzaminy w maju a coraz częściej nie mogę skupić się na niczym "życiowym". Co o tym sądzicie? Co robić dalej? Jak w ogóle przetrwać ten miesiąc !
×