Skocz do zawartości
Nerwica.com

alehandro

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alehandro

  1. Witam Tyle lat minęło..ja mam kolejne auto i niestety dzieje się to samo Doszukiwanie się i znalezienie wad... Pozdrawiam Wszystkich -- 14 kwi 2015, 13:21 -- Temat powrócił jak bumerang. Wszystko powróciło w momencie oddania służbowego auta. Niestety jak miałem służbowe to nigdy nie zszedłem do garażu szukając czegoś i doszukując się. Standardowo przed zakupem kolejnego auta skorzystałem z kopalni internetu, zrobiłem segregację ogłoszeń dosyć szczegółową. Obejrzałem raz auto...spodobało się, ochłonąłem i umówiłem się w warsztacie, który 3 poprzednie auta odrzucił ze względu na wypadkowość. Auto przeszło test ok, nie było większych uwag (ja już też byłem zmęczony szukaniem więc obniżyłem swoje wymogi). W auto zainwestowałem dużą gotówkę, aby jeździł parę lat.Wymieniając części na nowe oczywiście w kolejnym warsztacie pytałem się o wypadkowość auta i dostałem informację, że "nic nie widać". Cóż oczywiście zszedłem do garażu i zacząłem standardowo szukać. No i jak zwykle znalazłem. Coś co było malowane, coś co się nie zgadza i niestety miałem rację. Czemu? Po prostu z tym czymś co znalazłem po jakimś czasie przypadkiem podpytuje się w warsztacie i otrzymuje potwierdzenie. Ogólnie za każdym razem jak wsiadam do auta to patrzę się na szczeliny, nasłuchuję. Jak zamykam patrzę na lakier i znów czegoś szukam. Jak wychodzę z psem to też zajrzę, żeby czegoś poszukać zdjąć jakąś osłonkę i zajrzeć, porównać. Później siedzę w internecie i porównuje to co zauważyłem z innymi autami, to samo robię na ulicy. Często takie myśli pracują całą dobę, w nocy przebudzam się i wracam do nich. W weekend z rodziną siedzę a podświadomość pracuje, nie mogę się doczekać aby zejść i znów poszukać. Dochodzi do tego nerwica spowodowana przez to, często potrafię gwałtownie zareagować krzykiem jak ktoś mi przerywa myślenie. Myślenie o byle g.... Byłem u psychologa, ale jakoś mnie to nie przekonuje niestety, wszyscy szli w kierunku relaksu. Ja sam zastanawiałem się, że może nie chodzi o to, że coś było wypadkowe tylko, że ktoś mnie oszukał. Sam nie wiem czy to dobry tor i co mi to daje. Dlaczego w mieszkaniu nie interesuje mnie zaciek na suficie dachu, który pewnie może być bardziej niebezpieczny niż ponowny lakier na jakimś durnym elemencie auta za kilkanaście tysięcy. Zauważyłem tylko, że każdy kolejny samochód aktywuje coraz bardziej większą intensywność tego i coraz większe "sukcesy". Staram się wyłapywać poważne problemy znajomych, bohaterów w tv, ludzi z życia o których jest mowa w telewizji. Analizuję to, że to jest dopiero problem choroba itp, a nie to co ja mam. Dlaczego to dotyczy tylko kawałka blachy?? Ktoś powie stary..pojedź jeszcze do innego serwisu zapłać 500 zł i poproś żeby ktoś Ci to rozpisał, że auto jest zdrowe i że jest ok, ktoś kto ma 20 lat doświadczenia. I będziesz wiedział, jak źle i ktoś przeoczył to sprzedaj, strać parę tysięcy to nie jest warte zdrowia. To myślę, przecież sprawdzali...nie ufam nikomu, ale sam nie jestem rzeczoznawcą przecież. Myśli często powodują biegunkę, bóle serca, teraz nawet mam jakąś wysypkę, kiepsko śpię. Wydaje mi się, że lepsza będzie dla mnie dyskusja z Wami i może ktoś pomoże mi inaczej na to spojrzeć, np skup się na pracy zarób więcej pieniążków, zjeździj ten samochód tak aby był zmęczony, ale od Twojej pracy...zarobisz na nowy i będziesz miał nowy. Z góry dzięki za pomoc. Pozdrawiam Alehandro
  2. Pewnie doszukiwałbym się, na 100%. Moje aut ok 12 w życiu (często zmieniałem, dużo jeżdżę). Były różne przypadki, patrzyłem w papiery z przeszłości, miałem starsze auta w podobnej cenie z wadami i jakoś żyłem. Coś musiało się zmienić w myśleniu.Wtedy też się doszukiwałem wad, i też znalazłem. Ojciec nie miał samochodu. Pozdrawiam -- 18 lip 2011, 06:46 -- Możesz podać swój przykład?Będę wdzięczny. Pozdrawiam
  3. Po powrocie z pracy wydaje mi się, że sporo. Oczywiście jest moment, że każdy robi swoje..ksiązka itp tv, a ja myk do netu i zamiast np szukać ubranek dla dziecka to szukam informacji o aucie itp. Terapią byłby chyba wylot na 14 dni na inny kontynent :) Raz mnie to śmieszy, raz załamuje. Mam 34 lata i nie wiem co do łba mi strzeliło. Zacząłem się doszukiwać, że może takie duperele pozwalają mi skupić się i zapomnieć o jakiś innych problemach, że podświadomość gdzieś zna odpowiedź na taki problem "sprzedaj w cholerę 5 tys taniej" -czyli jest rozwiązanie a inny problem nie da się tak prosto rozwiązać. Niestety nie znam tych problemów.. Ktoś trafnie ocenił moje zachowanie , jeden ze znajomych "czekaj ja nie rozumiem, ty starasz się polubić dopiero to auto i siebie przekonujesz?" - to jest właśnie to. Jakiś chory poziom akceptacji.Pogubiłem się..
  4. Cześć Nigdy nie pomyślałem, że napiszę na tym forum..dzisiaj jednak stwierdziłem, że najpierw poradzę się Was a później będę próbować dalej z tym walczyć. Być może da się to wyrwać z "cebulką". W dużym skrócie, bo wiadomo co innego pogadać co innego napisać mam wrażenie (być może mylne), iż nękają mnie natręctwa związane z samochodem. Samochód musi być mój (nie dotyczy do auta służbowego, znajomego itp). Zanim zakupię bardzo dużo szukam sprawdzam, uczę się na błędach i dodatkowo zlecam sprawdzenie już wybranego auta warsztatowi. Zabawa zaczyna się po zakupie (zawsze). Wieczorem schodzę do garażu i mimo np prawidłowej opinii warsztatu i mojego zaakceptowania auta doszukuję się w nim wszelkich wad... to wręcz chore. Kładę się pod autem porównuje jakieś spawy, śrubki, lakier, itp szukam wad, napraw i to czego ew warsztat nie wychwycił. Dodam, że miałem dużo samochodów, ale nie jestem mechanikiem, nie znam się aż tak dobrze żeby sądzić czyjeś werdykty w tych sprawach (auta). Niestety co mnie nakręca...zawsze...znajdę coś źle. Mam duże wymagania co do 8-10 letniego auta, później się wkurzam że jednak czegoś się doszukałem, że ktoś to "olał" i nie sprawdził. Znajduję np rdzę na danym elemencie, której nikt inny nie widzi a ja tak. Widzę to za każdym razem. Jak jeżdżę tym autem boli mnie to, że coś jest źle. Utwierdzam się u znajomych, szukam potwierdzenia negatywnej opinii bądź opinii " ten typ tak ma", albo "ja też kupiłem coś takiego i jeżdzę". Nie mam pojęcia skąd taka choroba u mnie związana akurat z samochodami. Za każdym razem jak jeżdzę wychodzę nasłuchuję, patrzę pod słońce i doszukuję się kolejnych wad. Wertuje internet, książki, a najchętniej poprzedniego właściciela pytałbym o kolejne szczegóły. Pomyślałem sobie - jestem chory, może się nudzę? Pracuję jestem dorosłym człowiekiem , studia skończone, żona, dziecko w drodze.. Czemu nie martwi mnie odpadający tynk z balkonu mieszkania za 300.000 zł? Nie martwi mnie kredyt itp. W życiu jestem bałaganiarzem, kompletnie nie pasuje do mnie wizja martwieniem się purchlami, obiciami na lakierze itp. Takie myślenie i drążenie tematu rozwala mi często weekend, od rana myślę o tym. Postanowiłem sprzedać auto i kupić inne..może nowe...może jeździć autobusem..? Pech nikt nie chce kupić a klienci, którzy przychodzą chcą się targować z powodu tego co ja znalazłem. Kółko się zamyka :) Ktoś powie...stary...martwisz sie autem za 12 tys zł? Ludzie tracą pracę, są chorzy, umierają, głodują....wydaj 1000 zł pomaluj samochód :) Nic mylnego...jak będzie pomalowany będę się dopatrywał ponownie tej korozji , wad lakierniczych,innego odcienia itp. Kompletnie jak jakiś wariat. Ciężko mi wymienić inną dziedzinę życia gdzie tak reaguję. Mam nadzieję, że pojawienie się dziecka skutecznie wybije mi z głowy myślenie o takich durnotach. Jestem jednak przekonany, że to co się dzieje jest chore i muszę z tym walczyć. Często myśląc o tym, mam smutną minę, jak ktoś coś mnie zapyta jestem poddenerwowany, że ktoś akurat przeszkadza mi o tym myśleć. Jak sobie z tym poradzić? Rzeczywiście jest ze mną aż tak źle? Życząc miłej nocy.... Alehandro
×