Skocz do zawartości
Nerwica.com

darkangel17

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez darkangel17

  1. Niestety, mój nastrój się nie zmienia Chcę mi się płakać, nie wierzę już w to, że los się do mnie uśmiechnie. Nie udźwignę trosk jakie niesie życie.. osłabłam i jestem jeszcze bardziej wrażliwa, wszystkim się przejmuję... ;(
  2. Pustka, po prostu pustka Cześć :) Jestem tu nowa, więc witam wszystkich serdecznie! Miałam mętlik gdzie umieścić ten wątek, nie uważam, żebym miała depresję chociaż... Sama nie wiem. Nie wiem co napisać tak naprawdę... To będzie długi wpis, więc jeśli ktokolwiek to przeczyta to dziękuję i podziwiam. Jestem bez sensu, uważam, że nikt mnie nie potrzebuje, oprócz rodziców rzecz jasna... Mam bardzo niską samoocenę, właściwie to uważam się za chodzące zero... Najlepiej jest jak siedzę w domu, najlepiej zamknięta sama w pokoju a na zewnątrz leje, wtedy nikt mi nie mówi, żebym wyszła z tego domu. Uwielbiam jak leje, jest szaro, uwielbiam długie wieczory zimowe spędzone w domku. Wiem, że powinnam wychodzić do ludzi, zmuszam się do tego. Ale tak naprawdę najlepiej mi w domu, zaszywam się w kąty i myślę o głupotach. Czuję się samotna, choć mam rodziców, z którymi oczywiście kłocę się, ale pomimo to kocham ich mocno, mam kilka koleżanek, z którymi mam kontakt, choć tak naprawdę ciągle zamartwiam się czy im na mnie zależy, czuję, że mnie zostawią i że zostanę sama. Chłopaka nigdy nie miałam przez co również czuję się nieatrakcyjna. Boję się tego, boję się odrzucenia... w klasie doznałam takiego odrzucenia i zawodu, widocznie jestem głupia i nudna skoro tak ze mną postępują. Mam problem z asertywnością, przy najbliższych jestem w miarę śmiała, przy niektórych mnie zatyka w sytuacjach kiedy ktoś mi sprawia przykrość. Chowam wszystko w sobie, jestem zamknięta w sobie i skryta. W nic już nie wierzę, chyba nikomu już nie zaufam Bardzo boję się przyszłości, wszystko muszę mieć przeanalizowane, zaplanowane, nie znoszę wszelkich zmian nawet niedużych...boję się, że w przyszlości nie będę miała na chleb, że nie bede miala pracy, teraz nie wiem kompletnie co chcę robić w życiu, kompletnie nie wiem Wiem, że mi się nie ułoży w życiu, chce mi się nieraz płakać i nieraz płaczę ale coraz częsciej po prostu nie mam na to sił, nie płaczę. Bardzo boję się przyszłości, widzę ją w ciemnych barwach... mam dość tego, że nikt się o mnie nie starał, bo jestem mało atrakcyjna, że trochę już przeszłam w życiu, że jestem śmieciem... najpiękniejszy moment dnia to właśnie ta pora, kiedy kładę się spać, niczym się martwię, popadam w nieświadomość... Jestem za wrażliwa, zamartwiam się wszystkim, biorę bardzo do siebie nawet najmniejszą krytykę czy brak docenienia... Dodam, że nie chcę umrzeć, jest jeszcze we mnie malutka iskierka nadziei, że ktoś mnie doceni że w ogóle ułoży mi się w życiu... Ale jak mam gorsze dni, to najchętniej bym spała jak najdłużej żeby się niczym nie martwić... Ja się bardzo angażuję, oddaje, jak mi na czymś zależy to dążę do tego. Jak się z kimś na przykład koleguję to staram się, piszę do tej osoby: co u niej słychać itd, bo wiem, że trzeba być życzliwym, pomagać sobie (niektórzy wykorzystują osoby, które chciałyby pomóc, być życzliwym i to jest smutne w dzisiejszy świecie )... zależy mi po prostu... W klasie też tak robiłam... ale niestety, zawiodłam się, ale to pewnie jest moja wina, ja coś zrobiłam nie tak.. Tylko co... Dodam jeszcze, że ja potrzebuję jeszcze więcej przyjaciół, może chłopaka... zależy mi po prostu na docenieniu, dowartościowaniu.... Ale nie wierzę już w to, że mi się tak ułoży
×