Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dezzi

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Dezzi

  1. Myślałam , ale zawsze jest coś... A to długo czekać na wizytę , a to daleko 80km najbliższy specjalista , może jakimś sposobem dam radę sama , może jakieś leki bez recepty nie wiem ja nic nie wiem jestem bezsilna . To wszystko pojawiło się u mnie 7 lat temu po urodzeniu drugiego dziecka.
  2. Witam serdecznie. Mam 29 lat, dwoje dzieci , mąż.Chcę opisać swoją sytuację zajmie to troszeczkę miejsca na forum :) i może być troche chaotycznie opisane ale postaram się to zrobić zrozumiale . Od kiedy pamiętam czyli czasy dzieciństwa w moim domu wszyscy baliśmy sie ojca jest to bardzo wybuchowy człowiek nie wiadomo jak się odezwać bo nie wiadomo kiedy zacznie się wydzierać z byle powodu i zawsze było i jest to napięcie i strach , zawsze mi powtarzał że nie poradzę sobie w życiu itp.Po prostu "zrył" mi psychikę.Kiedy miałam 18 lat wyszłam za mąż chciałam jak najszybciej uciec z tego domu "wariata" .Założyłam swoją rodzinę męża mam boskiego jest świetnym człowiekiem który wiem ,że mnie kocha i dzieci i wszystko było by pięknie gdyby nie ja i moje zachowanie .Zawsze obiecałam sobie ,że nie będę taka jak mój ojciec ale niestety tak nie jest gdy tylko coś nie idzie po mojej myśli wpadam w taki szał zaczynam się wydzierać i wytykać wszystkim błędy ale oczywiście siebie nie widzę swoich błędów.Po chwili nadchodzi spokój i żaczynam bardzo żałować swojego zachowania tego jak bardzo ranię bliskich nie radzę sobie z tym .Druga sprawa ,że sytuacja materialna zmusiła mego męża do wyjazdu bardzo nie chciałam żeby jechał ale w koncu dałam się przekonać , mój mąż bardzo się stara żeby w przyszłości było nam lepiej z jednej strony się cieszę a z drugiej mam do niego żal że pojechał, i zaczynam mu wypominać wszystko wiem że robię to w potworny sposób jestem okropna ale nie umiem się opanować jestem bardzo wybuchowa , wydzieram się na niego jak wariatka wiem że robie źle ale nie umiem tego zmienić sama nie potrafię , wczoraj tam mocno się wydarłam na niego tylko dla tego że zadzwonił do mnie o godzinę poźniej bo wcześniej nie m ógł tak zaczęłam się drzeć i powiedziałąm mu ze lepiej "gdybym zdechła to mieli by lżej i on i dzieci".Wieczorami siedzę wymyślam nie wiadomo co i zaczynam płakać , nie wiem jak mam to wszystko opisać bardzo mi ciężko jest to wyrazić .Nie umiem się cieszyć z życia ,mąż stara się mnie w jakiś sposób pocieszać ale ja zamiast wziąc się w garść dołuję się nie chce mi się nic ,nie umiem myśleć pozytywnie. Nie wiem co sama chcę , proszę porozmawiaj ze mną, może powoli uda Ci się wyciągnąć to co siedzi we mnie i rujnuje mi zycie i w końcu zacznę cieszyć się zyciem tym co mam i nie będę przez te nerwy robic przykrości tym których kocham nad życie
×