Skocz do zawartości
Nerwica.com

gosc17

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia gosc17

  1. Hej, jestem nowa na forum, mam 20 lat . Przed chwilą pokłóciłam się z mamą. Od pewnego czasu tak jest codziennie a nawet kilka razy dziennie. Teraz siedzę sama w pokoju i nie mogę się powstrzymać żeby nie wybuchnąć płaczem. Ja jestem osobą dość skrytą i dlatego postanowiłam podzielić się tym z wami, a w realu byłoby to niemożliwe (nie odważyłabym się). Od zawsze nie potrafiłam dogadać się z rodzicami a szczególnie z mamą, ale tak źle jak ostatnio to jeszcze nie było. Mama o wszystko ma do mnie pretensje i cały czas porównuje mnie z innymi osobami. Ideałem to ja nie jestem ale czy naprawdę jestem taka okropna? Jej największe pretensje dotyczą tego że ponoć ja nic nie robię. W sobotę na przykład wysprzątałam cały dom ale ona i tak tego nie doceniła. Dla niej to co ja zrobię jest niczym i nawet nie podziękuje, gdyż ona twierdzi że to jest moim obowiązkiem. Po kłótni z nią odechciewa mi się wszystkiego. W takich chwilach zastanawiam się, co by ona zrobiła gdybym umarła, czy w ogóle była by to dla niej jakaś różnica. Nie mam siły żyć tak dalej, wysłuchując tych ciągłych pretensji o wszystko. Jeszcze nigdy nie usłyszałam pochwały z jej ust że coś dobrze zrobiłam, nigdy mnie nawet nie przytuliła i nie powiedziała ciepłego słowa nawet wtedy gdy byłam mała i tego chyba najbardziej mi brakuje. Czasami zazdroszczę gdy widzę takie kochające się rodziny. Tak bardzo brakuje mi tego ciepła rodzinnego. Nigdy oczywiście nie rozmawiałam o tym z moim rodzicami ponieważ wiem jaka by była ich reakcja. Oni zawsze powtarzają że tak dobrze jak ja i moja siostra to nie mają żadne dzieci. W tamtym roku zaczęłam studia i myślałam że jak wyjadę z domu to te relacje ulegną poprawie tak się jednak nie stało. Obiecywałam sobie że do domu będę wracała tylko co jakiś czas żeby uniknąć tych awantur szczególnie z mamą, tak się jednak nie stało. Stwierdziłam że ja jestem chyba od nich uzależniona, gdyż co weekend przyjeżdżałam do domu, czekała mnie tam oczywiście powtórka z rozrywki choć i tak nie było tak źle jak jest teraz. Moja mam twierdzi że ja nie poradzę sobie w życiu i pomału zaczęłam w to wierzyć. Staram się jakoś łagodzić te konflikty ale nie daje to rezultatu. Gdy powiem prawdę na jej temat to krzyczy że do niej pyskuję i że kiedyś taka nie byłam. Gdy z kolei się nie odzywam to narzeka że milcze i mam wszystko i wszystkich gdzieś. Nie wiem co mam robić. Oprócz tych problemów z rodzicami to mam jeszcze problem z samą sobą. Nigdzie nie wychodzę, nie mam żadnych przyjaciół, a nawet znajomych. Chłopaka też nie mam i nigdy nie miałam. Ja po prostu nie wyobrażam sobie mojej przyszłości. Nie wiem jak to będzie po skończeniu studiów, gdzie ja znajdę pracę - wiem że jestem beznadziejna a jeszcze moi rodzice i cała rodzina mnie w tym utwierdza. Czasami nawet chciałabym gdzieś wyjść i odświeżyć stare kontakty ale wtedy włącza się takie coś w rodzaju czerwonego światła które uświadamia mi że moje miejsce jest w domu i że nie zasługuję na nic dobrego. Ostatnio miewam też wybuchy płaczu, nic mi się nie chce i najchętniej przespałabym całe życie. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić i dlatego napisałam tutaj. Czuje się beznadziejnie i podejrzewam że ze mną jest coś nie tak. Pewnie to ja sama jestem powodem tych wszystkich kłótni i nieporozumień. Proszę pomóżcie, doradźcie co mam zrobić bo wiem że długo już tak nie pociągnę. A i dodam jeszcze że jestem osobą bardzo przejmującą, wszystkim się stresuję, nawet widokiem większej liczby osób czy spojrzeń innych. Jeżeli zanudziłam kogoś tym postem to przepraszam, ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić,a jak już pisałam wyżej rozmowa z kimkolwiek w realu nie wchodzi w grę.
×