Skocz do zawartości
Nerwica.com

anonimowykult

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anonimowykult

  1. Własnie tego się boje, ze będe utożsamiał terapeute z ojcem a terapeutke z matka , tak czy tak będzie zle.Jeśli tak się stanie, to z teraputą będę rozmawiał tylko o rzeczach kompletnie nie ważnych a jego zdanie traktował jak... a z kobieta nie będę w stanie rozmawiać bo będę sie bał (w sumie nawet jesli nie bede ja utozsamial z matka)...może szukam kolejnej wymówki ,aby tam nie iść. Prawde mówiąc boje się tam iść,ale wiem ,że musze bo prędzej czy później to mnie wykończy.Apropo poczytalem tutaj pare tematów i zauwazyłem ,że moge doliczyc także - trzęsące się rece , nadmierna potliwość - mowiono mi zawsze (nawet lekarz) ,że taki mam "urok". Ehh o czym ja jeszcze nie wiem ,co mowiono mi,że tak byc musi a w prawdzie jest zle...
  2. Narazie niewiele , znalazłem pare gabinetów w miescie oddalonym o 80km od miejsca zamieszkania.Bardzo ciężko będzie mi rozmawiać się face to face, jakoś w Internecie mi to idzie, ale i tak mam jakiś opór przed tym , natomiast w gabinecie może czasem mnie zatkać - ale jakoś może uda mi się. Teraz dla osob odpornych, bo czasem moje odpowiedzi wyprowadzają ludzi z równowagi - tak mam gdy sie denerwuje tak jak teraz. A pytanie musze zadać, bo bez tego ani rusz. mam wątpliwości co do wyboru terapeuty –mam na myśli płeć. Jeśli będzie to kobieta, to będzie mi strasznie ciężko rozmawiać ,będę się stresował jeszcze bardziej ze względu, że to kobieta. Ale wydaje mi się, że lepiej mnie zrozumie bo będę mógł się przed nią otworzyć po którejś tam sesji – o ile dam rade w ogóle z nią porozmawiać , bo obawiam się ze mnie całkowicie zatka i nie będę mógł nic powiedzieć - nie tylko przez pierwsza sesje. Natomiast z mężczyzna wydaje mi się ,że łatwiej przyjdzie mi początek rozmowy ,ale za to chyba będę miał problem z otwarciem się przed nim. Ahhh pewnie pisze bzdury… Jestem strasznie rozkojarzony. No i nie mam pojęcia do kogo iść , kobiety czy mężczyzny ?
  3. Heh, uwierz mi ,gdyby była taka opcja to skorzstałbym z niej i to nie raz... Jedni mają możliwość porozmawiania z rodzicami w normalny sposób o wszystkichm ,a drudzy nie , świat taki już jest, a gdyby był chociaż skrawek nadzieji to bym porozmawiał. Na koniec ,chciałem tylko powiedzieć,że posty użytkownika Monika1974 prawie mnie przekonały do pojscia na psychoterapie(za co serdecznie dziekuje), mam jeszcze pare watpliwości - głownie zwiazanych z wyborem terapeuty ,ale może sobie z tym sam poradze. Zobaczymy jak to będzie.
  4. Nie zrozumielismy się, pisząc pęknąć mam na myśli poryczeć się i po wyjsciu z gabinetu wiadomo jak wyglądać,a do tego nie moge dopuścić.I fakt nie mam pojęcia jak taka sesja wygląda , jedyne co moge to snuc przypuszczenia :). Tak mieszkam w małej miejscowosci w najblizszych miastach(2) jest po jednym z tego typu gabinetu, ale tam mnie dużo ludzi zna i zapewne po jakims czasie zobacza gdzie chodze.
  5. Nie mam przyjaciół-mam paru kolegów ,ale to tylko koledzy. Z rodzicami nie porozmawiam o tym (opisalem troszke wyżej) ,a z rodzeństwem starszym nie ma możliwości, bo z nimi także nie mam dobrych relacji - codziennie docinają mi czymś... długa historia nie ma co o nich gadac ,bo tylko trace klawiaturke i Wasz czas na nich. Strona bardzo fajna, napewno poczytam. Własciwie to już biore się za czytanie . A co do specialisty to racja nawet nie będę chyba w stanie porozmawiac z nim szczerze - jeśli bym sie wybrał , a narazie nie ma szans i nei wiem czy w ogole kiedyś pójde(opisałem troszke wyżej dlaczego).
  6. Zdaje sobie z tego sprawe ,że świadomie chce zyskać na samoocenie zmieniając swoj wygląd. Po to wkładam w to tyle pracy ,bo chce sie zmienić. A co do terapi, znając nasza służbe zdrowia to jestem troszke sceptycznie nastawiony. Spodziewałem się,że padnie taka odpowiedz, aby iść na terapie do psychologa, tylko nie wiem dlaczego,ale znowu odczuwam te uczucie niepewnosci,strachu i niepokoju . Pewnie teraz zachowuje się jak małe dziecko ,które nie chce iść do lekarza ,ale co mam poradzić. Po prostu nie chce ,aby ktoś mnie zobaczył może za bardzo się tym przejmuje, ale wiadomo jak działa społeczeństwo w małych miastach (psycholog = wariat) ,zdaje sobie sprawe ,że mogę pęknąć podczas rozmowy z psychologiem i jak później wyjde ktoś mnie zobaczy.Nie moge sobie na takie coś pozwolić, bo nie będę w stanie pokazać się później w ogole. ehh już sam nie wiem co mam robić, pogubiłem się w tym wszystkim.
  7. Z samoocena ,hmm nie jest tak jak powinno być.Chce dużo rzeczy zmienić w swoim wyglądzie i do tego dąże cały czas. Relacje z ojcem - nie ma praktycznie, ciągle szuka zaczepki do kłotni czy to ze mna czy to z matka.Nie rozmawiam z nim o ważnych sprawach zreszta z matka też nie, ale z nim kompletnie o niczym. Bo wedlug mnie to taki człowiek ,który poprostu mieszka ze mna. Zbyt długo go znam, zbyt dużo usłyszałem od niego na mój temat ,aby rozmawiać z nim na taki temat. Z matką także nie jest za dobrze, często ma zmienny humor , raz jest ok a za 2 min jest obrażona na mnie. Ciągle narzeka ,że coś ją boli prosze tyle razy aby poszła do lekarza ,ale nic to nie daje przeważnie wtedy na mnie sie obraża podnosi głos i dochodzi do jednostronnej kłótnii(jesli moge to tak nazwac), wydaje mi się,że z przyzwyczajenia tak robi. Wiec relacje z matka także nie należą do najlepszych , nie mam w niej oparcia.Może wyjdę teraz na osobe obwiniajaca wszystkich do okoła tylko nie siebie. Ale matka kiedyś gdy mialem jeszcze jakiś tam z nim kontakt , bagatelizowała moje problemy, no i jakoś do tej pory radziłem sobie sam.
  8. Hej, Właściwie nie wiem jak zacząć tego posta, może łatwiej będzie mi jeśli zacznę od przedstawienia się. Imienia nie podam, bo boję się ,że ktoś może mnie rozpoznać, mam 18 lat chodzę do 2 technikum , w sumie teraz już 3. Na forum trafiłem całkiem przypadkiem , teraz już nie pamiętam dokładnie jak to było , zbyt długo zastanawiałem się czy napisać tutaj posta i jak go napisać. Czytałem posty różnych użytkowników ,lecz dość powierzchownie i zauważyłem ,że coś mnie z Wami łączy , lecz nie jestem teraz wstanie dokładnie powiedzieć co. Rok może półtora roku temu szukałem w Internecie co jest ze mną nie tak, lecz tak naprawdę nie znalazłem i znużony poszukiwaniami straciłem chęć i jakoś życie toczyło się dalej. Momentami było smutno ,czasem wesoło (w szkole) zdarzały się także momenty w których z braku czasu nie odczuwałem nic oprócz stresu, strachu i niepokoju. Jakoś starałem się żyć dalej w społeczęstwie i zachowywać się normalnie – udawać siebie pod maską zabawnego chłopaka w szkole i męczyć się w domu tracąc siły i pogłębiając się w tym „czymś”. Od jakiegoś czasu wydaje mi się, że to się pogłębia. Boje się krzyku, głośnego wołania np. gdy matka mnie woła, odczuwam strach/niepokój w domu – właściwie nie umiem tego opisać taka jakby presja/strach/niepokój , takie uczucie jakbym zrobił coś złego i czekał aż ktoś przyjdzie i mi to powie. Dwa lata temu chyba ,dlatego zacząłem ćwiczyć na siłowni – powodem tego było także ,że chciałem być poważniej traktowany/silniejszy aby się mnie bali ,ale także byłem strasznie szczupły (50kg teraz ok95kg) i nie podobałem się sobie – w sumie nadal uważam ,że jest dużo do poprawy i musze ćwiczyć cały czas wkładać w to 110% siły i układać po to życie. Kiedyś ćwiczyłem bo chciałem coś poprawić i mówiłem sobie ,że musze ,a teraz ćwiczę bo sprawia mi to przyjemność i chyba się tylko w tym sprawdzam – jestem w tym chyba dobry…. Chyba za długo się rozpisałem o siłowni, ale nie o to mi chodzi. Nie wiem co robić, w domu nie czuje się swojo ,bo odczuwam czasem te dziwne uczucie, chce aby to się skończyło , nie chce tego już czuć. No i mam taki jeszcze jeden problem dla mnie strasznie wstydliwy, kompletnie nie umiem rozmawiać z ludźmi na początku myślałem ze to po prostu nieśmiałość wobec płci pięknej, ale teraz zauważyłem ,że jeśli osoby nie znam jakiś czas to także z nią nie umiem rozmawiać – nie dotyczy to tylko płci pięknej. Zresztą nawet jeśli znam osoby to w sumie tylko rozmawiamy o jednym (kumple z klasy) o płci pięknej. Nie wiem czy to normalne , nie wydaje mi się. W dużej grupie ,gdy nie znam paru osób to kompletnie siedzę i nic nie gadam tylko gdy ktoś się mnie zapyta o coś, nie umiem zatyka mnie po prostu od środka i nic … Nie wiem co robić, nie oczekuje od was „wyleczenia” czy też doprowadzenia do normalności, w sumie chyba chciałem się wygadać – chociaż to , a jeśli przy okazji coś poradzicie to na pewno mi to pomoże w jakimś stopniu. Jeśli tutaj jakimś cudem dobrnęliście bez zasypiania i wspomagania się kawą to dziękuję. P.S nie wiem gdzie powinien być ten post , jeśli źle wstawiłem to przepraszam za kłopot i proszę o przeniesienie
×