Pierwsze co powem to to ze ciesze sie ze nie jestem sam ze swoimi problemami, ze nie jestem jakims odmiencem.Praktycznie zawsze bylem nerwowy juz w przedszkolu zdazalo mi sie komus przywalic lopatka w glowe.
Ale bylem wygadany , fantasta, mialem w sobie wole walki.Po smierci mamy wszystko sie zmienilo.Uzaleznilem sie od gier komputerowych,zadko wychodze z domu,zdazalo mi sie brac rozne uzywki zeby "poczuc sie lepiej", niska samoocena i ta agresja ostatnio troche przystopowalem ale wydalem juz mnostwo pieniedzy na zniszczony sprzet, nawet komorki nie mam bo boje sie ze znowu ja rostrzaskam.Do tego zaniedbuje siebie i dom mialem ostatnio taki syf jak w smietniku wszedzie lezaly butelki ,torebki po zakupach itd.Czesto odczuwam nienawisc nieskierowana do nikogo ani niczego poprostu nienawisc,poprostu czyste zlo i agresja.Po takich napadach agresji spotykam sie potem z wyzutami sumienia tak mocnymi ze doprowadzalo mnie to do placzu z myslami znowu przegralem walke znow dalem sie poniesc emocjom.Prubowalem sie nawet zabic na imprezie wypilem troche i wszedlem na barierke na balkonie u znajomej w ostatniej chwili znajomi zlapali mnie gdyby nie oni pewnie bym dzisiaj tego nie pisal.Boje sie wychodzic z domu mam problemy ze znalezieniem partnerki i te zawiasy myslowe .Mam za duza wyobraznie za duzo sobie wyobrazam przewiduje domniemane sytuacje,ktore moga zaistniec.Wiekszosc problemow rozwiazuje agresja.Nikomu krzywdy nie zrobie ale wyladowuje sie na przedmiotach im drozszy tym lepiej i podswiadomie robie to specjalnie zeby potem czuc jeszcze wieksze poczucie winy ,wydaje mi sie ze wkoncu sie naucze. Moze po czesci troche to pomoglo bo staram sie ta agresje gasic w samych poczatkach.Mi osobiscie pomaga sen,goracy prysznic lub poprostu oderwanie sie od przyczyny moich nerwow. Wydaje mi sie ze udalo mi sie wkoncu nauczyc to kontrolowac nie do konca ale w wiekszosci przypadkow konczy sie to na snie lub kapieli.Gorzej jest kiedy jestem w gronie sporej grupy ludzi .Ostatnio bylem na slowacji , 2 dni byly spoko ;ale potem przyszlo cos czego zupelnie sie nie spodziewalem.Nie moglem z nimi rozmawiac wydusic slowa i znowu te nerwy, doszlo nawet do tego ze jednemu znajbardziej zyczliwych kolegow chcialem przywalic , przez reszte dni na tym wyjezdzie czulem sie tam jak autsider.Ten wyjazd mial mi pomoc , nie pomogl.Doszedlem do wnosku ze wkoncu musze znalezc cos o moich fobiach i nerwach.I wkoncu znalazlem to forum i wszystko jest teraz jasne :)