Skocz do zawartości
Nerwica.com

insomnia93

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia insomnia93

  1. zafunduj sobie jakiegoś fryzjera, kosmetyczkę na dobry start a potem ułóż jakiś plan, np. 3 spacery dziennie lub jogging jak lubisz biegać. Fajnie jest też wybrać się na fitness, zajęcia w grupie są na prawdę spoko :) Albo jakiś kurs tańca ? Tak sobie wymyślam, po prostu codziennie poświęcaj sobie czas w taki sposób, żebys była zadowolona z tego co robisz :)
  2. Może trochę za mało jesz w ciągu dnia ? Ja raz tak miałam, że lekko się przygłodziłam w dzień, chciałam zjeść trochę na kolację, a skończyło się jak zwykle (nie trzeba chyba tłumaczyć).
  3. Cześć. Zacznę od tego, że mam 18 lat, jestem po maturze, przede mną wiele wyborów itp. Minęły już 2 miesiące odkąd mam wakacje - najgorsze z dotychczasowych. Ja już zupełnie ześwirowałam, a wszystko na tle jedzenia. Nie mam anoreksji, bulimii, nigdy nie miałam. Moim marzeniem jest po prostu schudnąć - tak, może i mam wąskie horyzonty. Ale uwierzcie mi, spadek wagi daje mi cholerną radość! Kiedyś postanowiłam schudnąć 10 kg. Udało zrzucić się 7, to był mój sukces, pierwszy i ostatni. Potem kłopoty w rodzinie, stres w szkole, a najlepiej co z tym zrobić ? Zajeść rzecz jasna. No i wszystko wróciło z powrotem, jednak motywacji już w sobie nie odnalazłam. Jestem teraz takim wrakiem, który ładuje w siebie wszystko jednocześnie myśląc o centymetrach, które nie dają mi spać (poważnie). Kiedyś nawet się ruszałam, przecież ja lubię sport! Teraz ? Byleby przespać cały dzień, broń boże nie założyć nic obcisłego ,najlepiej w ogóle odizolować się od ludzi. Walczę ze sobą, a dopóki nie wygram tej walki będę też walczyła z innymi. Miewam tak zmienne nastroje, że sama zastanawiam się, dlaczego mój chłopak nadal ze mną jest. Chciałby mi pomóc, ale nie potrafi i nie mam mu tego za złe. Chciałabym od was się dowiedzieć jak znajdujecie motywację - nie tylko do ewentualnego odchudzania, ale w ogóle do życia.. Bo na prawdę ja zeświruję, robię wszystko żeby zniszczyć samą siebie, wmawiam sobie, jaka jestem beznadziejna, porównuję się z innymi - w każdym widzę coś fantastycznego, w sobie - nic z tych rzeczy. Zastanawiałam się czy może nie wybrać się do psychologa ( albo już psychiatry!). Ja potrzebuję motywacji, jakiegoś kopa do życia. I próbowałam już wiele sposobów, zapisywałam na kartce swoje wady, zalety, robiłam jakieś plany, powtarzałam sobie, że jestem silna, ale wszystko na nic. Nie wiem, może ja już jestem odporna na wszystko ? A może potrzebuję jakiejś zmiany ? Pewnie myślicie sobie, głupia panna powinna wziąć się za siebie, zamiast zaśmiecać forum - ale ja na prawdę nie potrafię, nie potrafię wkurzyć się na siebie i zmienić wszystkiego. Jedyne co umiem to ranić samą siebie, nienawidzić się jeszcze bardziej. Może powinnam wybrać się do spowiedzi.. (byłam ponad pół roku temu, ale ksiądz mnie zraził, okrzyczał i od tej pory mam uraz). Jak ktoś ma jakiekolwiek uwagi, ironiczne czy nie, dosadne, banalne.. błagam pomóżcie mi! -- 30 cze 2011, 12:56 -- chyba nikt mi nie pomoże
×