Mam 17 lat. Dobrych rodziców, świetnego chłopaka, w szkole niezłe wyniki. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że coś powoduje że nie mogę zasnąć, i ciągle płacze. Zamiast cieszyć się z tego co mam przypominam sobie cudowne chwile z chłopakiem i zaczynam płakać ( ale nie ze szczęścia). Ja nie wiem czy wyimaginowane problemy są wpisane w wiek dojrzewania? Nie chce z nikim o tym gadać, i nikogo zadręczać bo ludzie mają poważniejsze problemy, może poprostu mi się w glowie poprzewracało z dobrobytu? Jak to jest?