Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ardash

Użytkownik
  • Postów

    298
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Ardash

  1. Caly poprzedni tydzien malymi kroczkami dochodzilam do siebie...a wczoraj wszystko szlag trafil Dzis znow pobudka o 4:30, leki i ta wewnetrzna trzesawka Mightman moje wizyty u psychologa wygladaly nastepujaco: pierwsza wizyta to pytanie jaki mam problem. Opisalam krotko co i jak. Potem psycholog pytal o moje dziecinstwo, relacje z rodzicami, mezem, przyjaciolmi itp. Zadawal ogolne pytania. Dostalam tez mase testow do wypelnienia. Wypelnilam je w domu i oddalam pomiedzy sesjami, tzn. na kolejnej sesji psycholog mial juz wyniki testow i moglismy powoli zabrac sie do konkretnej roboty
  2. kasia000 spokojnie...to na pewno nie zaden tam szkliwiak. Moze skontaktuj sie z jakims dentysta, niech rzuci na to okiem, zebys sie nie stresowala caly weekend...Grunt to zachowac spokoj -- 17 gru 2011, 11:22 -- burakota mnie tez to wyglada na nerwobol. Tez takie cos miewalam. Pomagala mi hydroxyzina.
  3. Czapla przytulam cie mocno...Nie rezygnuj z terapii. To normalne, ze masz teraz nawrot choroby. Takie wydarzenie, jak smierc kogos bliskiego zawsze pozostawia slady...U mnie np. wlasnie wszystko zaczelo sie po smierci mojego taty. A moj dzien zaczal sie o 4:38 Leki, leki, leki Kolo poludnia bede pewnie jak zombie, a niestety nie moge pozwolic sobie na drzemke ehhhhhhhhh
  4. Furrlady trzymaj sie jakos...Ja ostatnia wizyte u psychologa mialam pod koniec wrzesnia i gdzies od tygodnia mecze sie z nawrotem tego cholerstwa. Mam takie same leki jak ty, tez nie mam sily i motywacji, zeby sie za cos zabrac. Gdyby nie dzieci pewnie w ogole bym nie wstawala z lozka...
  5. Zaczal sie o 5:03...niestety nerwy daja o sobie znac Pewnie kolo poludnia bede nieprzytomna...
  6. Adzi ja jakies 7 miesiecy temu tez zylam normalnie...W styczniu tego roku zmarl moj tato. Mial raka zoladka. Cztery miesiace po jego smierci u mnie zaczely sie schizy i zostalo niestety do dzis U mnie wszystko skupia sie na przewodzie pokarmowym...nowotwory zoladka, jelit itd. Masakra Mam wrazenie, ze rak czai sie wszedzie, atakuje ze wszystkich stron....Kupie czasopismo...tam historie o ludziach, ktorzy przeszli te chorobe, zmagaja sie z nia badz maja bliskich , ktorych ta choroba dotknela...Wlacze TV to samo...Siedze w pociagu, jacys ludzie racza sie historiami o wiadomej tresci...Wizyta u tesciow, to samo A ja potem nie sypiam po nocach Jak slysze, czytam takie historie to od razu robi mi sie goraco, zaczynam sie pocic, robi mi sie slabo, gardlo sciska mi strach, zaczyna mnie mdlic Zamiast pobawic sie z dziecmi, poczytac im, wyjsc na spacer, ja spedzam czas na konsultacjach u doktora Googla... Nie potrafie juz beztrosko cieszyc sie zyciem Po Nowym Roku chyba znow wybiore sie na terapie. Tym razem nie do psychologa a do psychiatry.
  7. kasia lek tez potrzebuje troche czasu, zeby zaczac dzialac...zreszta sama piszesz, ze ucho powoli sie odtyka. Bedzie dobrze, tylko troche cierpliwosci potrzeba
  8. kasia000 trzymam kciuki zeby poszlo szybko i bezbolesnie Smelka nie wiem, czy przejrzalas troche starsze posty w tym watku, jesli nie to zapewniam Cie, ze 90% piszacych tu osob ma schizy z wezlami. Na drugim miejscu plasuje sie chyba borelioza Ja jestem chyba jedna z nielicznych osob, ktora nie maca sobie wezlow i ktora nie wzrusza borelioza Moja hipochondria umiejscowila sie w brzuchu Piszesz, ze boli cie nadbrzusze....kochana, ja mam takie rewolucje w jelitach ze szok. Tak ja ty przez pare miesiecy mialam spokoj m.in dzieki wizytom u psychologa. Przestalam spedzac czas na konsultacjach z doktorem Guglem i bylo nawet OK. Do zeszlego czwartku, kiedy to zakulo mnie cos w okolicach watroby. Nie musze mowic jakie choroby przewidzial moj ulubiony pan doktor. I od czwartku mam jazde na calego Dzis spalam moze ze trzy godziny. Ciagle budze sie, sprawdzam, czy nie boli brzuch, normalnie Meksyk Tak jak ty smiertelnie boje sie pojsc do lekarza. Kiedy ostatnio robilam morfologie to tak mnie sparalizowalo ze strachu, ze babeczka w laboratorium musiala mnie dwa razy kluc, bo z jednej reki nawet kropla krwi nie chcialam poleciec, wiec klula w druga lape i tam udalo jej sie z wielkim trudem wyciagnac potrzebna ilosc krwi. Moze poczytaj troche starsze posty, tam jest duzo bardzo rozsadnych informacji na temat wezlow, moze to cie troszke uspokoi.
  9. Joakar welkome back Wedlug mnie ta czerwona kreseczka to naczynko lub zadrapanie (nie zadrasnelas sie przy goleniu??). Ja mam z kolei czasami tak, ze obok sporego znamienia jakie mam na twarzy wyskoczy mi jakas krostka i wyglada to tak jakby znamie sie powiekszylo i nabralo nieregularnego ksztaltu. Oczywiscie za pierwszym razem wzbudzilo to moj niepokoj, ale po dokladnym przestudiowaniu w lustrze stwierdzilam, ze to nic takiego. Posmarowalam to Sudocreamem i po paru dniach krostka zniknela a znamie wygladalo jak dawniej. Poza tym wiele razy mialam pryszcza wlasnie na pieprzyku aredhel mysle, ze nie powinnas zwlekac z wizyta u psychiatry/psychologa. I nie martw sie, jeszcze cale zycie przed toba Na 100% uda ci sie przerwac te negatywna spirale, tylko potrzebujesz do tego pomocy specjalisty. Bedzie dobrze
  10. Smelka ja jakies trzy i pol roku temu bedac w 12 tyg ciazy wyczulam u siebie na szyi zgrubienie wielkosci orzecha laskowego. Wtedy jeszcze nie mialam takich jazd jak teraz, ale oczywiscie zaczelam grzebac w necie...Doktor Google przepowiedzial chloniaka Hodgina (tak to sie chyba pisze)...Na drugi dzien z rykiem pedzilam do lekarza. Stres podwojny bo bylam przeciez w ciazy. Lekarz pomacal zgrubienie, zapytal czy ostatnio bylam przeziebiona, chora itp. Akurat wtedy nic mi nie dolegalo. Powiedzial, ze ciaza na pewno oslabila organizm i ze nawet jak nie chorowalam to byc moze zetknelam sie gdzies z jakims wirusiskiem i moje wezly tak zareagowaly. Powiedzial, ze w ciagu miesiaca to powinno zniknac. Zakazal dotykania i meczenia tego guzka. Oczywiscie mialam stresa, ale w domu jakos to sobie zdroworozsadkowo przetlumaczylam. Postanowilam zadbac o siebie, mniej stresu, wysypianie sie, dobre odzywianie itp. Po jakim czasie zapomnialam o tym guzku. Gdzies po poltora miesiaca mi sie przypomnialo, sprawdzilam i zgrubienie znilko na amen
  11. kasia000 ja w takiej sytuacji dalabym juz sobie spokoj z ta borelioza. Szkoda kasy i twoich nerwow :) -- 02 gru 2011, 07:40 -- Po wizycie, jaka przedwczoraj zlozylam doktorowi Guglowi znowu mam jazde A bylo juz naprawde niezle... Boje sie, ze wroce do stanu, w jakim bylam pol roku temu, kiedy to cale dni spedzalam na kanapie albo na konsultacjach z doktorem Guglem, plakalam, nie jadlam (schudlam 4 kilo w 2 miesiace), przestalam nawet dbac o higiene Dzis nie spie od 4:30, scisniety zoldadek, sraczka i inne atrakcje... Cholera jasna, swieta za pasem, przed swietami trzy wazne egzaminy, w domu dwojka malych dzieci a ja schizuje!!!!!!! Acha, tym razem doktor Gugel zdiagnozowal mi nowotwor jelita grubego
  12. A ja wczoraj zrobilam cos, od czego z sukcesem powstrzymywalam sie przez ostatnie trzy miesiace, a mianowice odwiedzilam starego, dobrego doktora Gugla Jaki jest tego rezultat...nie musze chyba pisac Chyba w ruch pojdzie Hydroxyzina. Jasaw super, ze udalo ci sie wygrac z ta okropna choroba
  13. Czapla pelne zrozumienie. U mnie przed wizyta u ginekologa standardem jest sraczka
  14. Kisielova u cos takiego zaczelo sie w maju tego roku, trzy miesiace po tym jak moj tato zmarl na raka zoladka :( Zaczelo sie od tego, ze poszlam zrobic cytologie (robie regularnie, nie bylo powodu do niepokoju) i wmowilam sobie , ze na pewno bedzie zly wynik. W dniu odebrania wyniku dostalam z nerwow biegunki Wynik cyt. byl w porzadku, ale ja za to wmowilam sobie, za to, ze ta biegunka to na pewno oznaka jakiejs powaznej choroby (czyt. rak). Nastepne dwa miesiace byly pieklem. Tak strasznie sie nakrecilam, ze zaczelam miec problemy zoladkowe na porzadku dziennym, stracilam apetyt, schudlam 4 kg Bylam w takim stanie, ze z trudem zwlekalam sie z lozka, zeby zajac sie dziecmi. Dni spedzalam na kanapie, placzac lub szukajac w internecie informacji o nowotworach, zupelnie przestalam o siebie dbac, dniami nie bralam prysznica, spalam w tym samy dresie, ktory nosilam w ciagu dnia . Przerobilam raka zoladka, jelita grubego, trzustki, jajnika, bialaczke itp. Zrobilam badania, wszystko OK, wiec skierowanie do psychologa. Terapia sporo mi pomogla, ale lek nadal jest... U mnie wszystko skupia sie wokol ulkadu pokarmowego. Po kazdej wizycie w toalecie dokladnie przygladam sie czy czasem nie ma krwi, sladow tluszczu itp. Od wczoraj boli mnie gardlo (nic dziwnego maz i dzieciaki przeziebieni, wiec i ja pewnie cos zalapalam) i juz wkrecam sobie raka przelyku Klucha w gardle i bol zoladka: te symptomy przez dluzszy czas byly u mnie na porzadku dziennym Rozumiem doskonale, co czujesz. Moj maz mowi dokladnie to samo, co Twoj Wiem, ze ma swieta racje, ale....
  15. Moj dzien zaczal sie nieciekawie, nawet bardzo nieciekawie. W niedziele czeka mnie wyjazd do Polski i pewnie przez to tak wariuje Sabaidee trzymam kciuki. Na pewno znajdziesz sile, zeby podjac wlasciwa decyzje A tak w ogole to fajny masz podpis. Po jego przeczytaniu usmialam sie serdecznie i nawet nerwy troche puscily
  16. Moj dzien zaczal sie paskudnie i pewnie tak bedzie do wieczora Zreszta wczoraj tez nie bylo lepiej.... Tak naprawde to czasem wstyd mi pisac tutaj o moich dolegliwosciach.... Kiedy czytam historie innych forumowiczow, o ich problemach, traumach, ktore przeszli itd. to glupio mi wyjezdzac z moimi problemami, ktore tak naprawde to rybka w porownaniu z tym, co przezywaja i z czym musza zmagac sie inni....
  17. Pobudka o 4:49 i od razu caly repertuar "przyjemnosci": niepokoj, zoladek, mdlosci, trzesawka, jeszcze wiekszy niepokoj Obecnie tylko bol glowy, zuchwy i plecow czyli pelen luzik Korba trzymaj sie jakos.....
  18. Siasia no walsnie, ile moze bolec zoladek???? Na dodatek wkrecam sobie rozmaite choroby i jest jeszcze gorzej Normalnie czasem mam ochote rozciac sobie to cholerne brzuszysko i wyciagnac zoladek, jelita, trzustke i caly ten majdan....zeby wreszcie nie bolalo, nie klulo, dalo normalnie rozpoczac dzien Na chwile obecna brzuch sie uspokoil. Teraz odezwaly sie ramiona i lopatki. czuje sie jakbym tone wegla przerzucila.... Popijam melise i probuje sie zmobilizowac zeby ogarnac mieszkanie. Dzieci nadal w pizamach
  19. Witam wszystkich. Jak widac po liczbie postow jestem tutaj nowa Nie wiem jak minie dzisiejszy dzien, ale wiem jak sie zaczal Poranki to dla mnie pieklo Budze sie miedzy 5 a 6. Dzis o 5:04. I zaczyna sie jazda: rosnacy niepokoj, bol brzucha (oczywiscie zaliczam toalete), zoladek i jelita wariuja, niepokoj staje sie coraz wiekszy, zaczynam plakac ze strachu i bezsilnosci. Po takim poczatku dnia dopiero wczesnym popludniem zaczynam czuc sie jako tako... Jutro moja coreczka konczy dwa latka a ja nie wiem czy bede miala dosc sily, zeby zebrac sie, wyjsc z domu, zeby zamowic dla niej tort w cukierni
  20. Witam wszystkich. Jestem tutaj nowa i nie wiem, czy to wlasciwy watek do zamieszczenia mojej historii, no ale gdzies trzeba zaczac Mam 33 lata, jestem mezatka, mama dwojki maluchow. Od 9 lat mieszkam za granica. Moje "prawdziwe "problemy zaczely sie jakis miesiac temu, choc tak naprawde wszystko zbieralo sie i kumulowalo juz od jakiegos czasu. Zawsze bylam osoba nerwowa, latwo sie stresuje, ale nigdy nie przysparzalo mi to wiekszych klopotow, moglam z tym normalnie zyc. Niestety w pazdzierniku 2010 roku u mojego taty wykryto nieresekcyjnego raka zoladka. Oczywiscie byla to dla mnie okropna tragedia... Ten okropny lek, oczekiwanie na wyniki badan, chemia, pobyty taty w szpitalu i niestety na poczatku stycznia wiadomosc, ze nic nie da sie zrobic bo pojawily sie przerzuty i nowotwor nie reaguje na chemioterapie. Pod koniec stycznia tato zmarl Przez caly okres choroby mojego taty zylam jak w amoku, praktycznie nie jadlam, jakos funkcjonowalam bo przeciez mam male dzieci, meza. Oczywiscie w tym okresie mialam typowo stresowe dolegliwosci jak bol brzucha, biegunka itp., ale nie zwracalam na to uwagi. Po pogrzebie jakos zebralam sie w sobie i zaczelam normalnie zyc. Bomba wybuchla jakis miesiac temu (moze toche dluzej). Poszlam do lekarza zeby rutynowo zrobic cytologie, robie to badanie regularnie i naprawde nie bylo powodow do niepokoju, ze cos zlego sie dzieje, ale mimo to wmowilam sobie, ze na pewno wynik bedzie zly, ze wykryja nowotwor szyjki macicy itp. Te pare dni, ktore musialam czekac na wynik byly okropne, nie moglam sie na niczym skoncentrowac, chodzilam poddenerwowana. W koncu zadzwonilam do lekarza, kiedy uslyszalam , ze wynik jest prawidlowy poczulam okropne skurcze w brzuchu i musialam pedem biec do toalety. Od tej pory nie moge dojsc do siebie. Zaczal mnie meczyc strach, ze tak jak moj tato mam nowotwor zoladka. Popadlam w taki stan, ze ponad tydzien calymi dniami lezalam na kanapie i plakalam, nie sprzatalam, nie gotowalam, nawet nie mialam sily, zeby wziac prysznic czy jakos porzadnie sie ubrac. Az wstyd mi sie przyznac, ale nawet spac kladlam sie w tym samym dresie, ktory nosilam w ciagu dnia. Doszlo do tego, ze w piatek oswiadczylam mezowi, ze nie mam sily wstac z lozka i niech on robi co chce z dziecmi , bo ja nie dam rady sie nimi zajac. Maz wzial wolne a ja od razu umowilam sie do lekarza. Lekarz opukal mnie i osluchal, zlecil badania krwi ( w tym hormony tarczycy), badania na pasozyty i bakterie. Wszystko wyszlo w porzadku, wiec skierowano mnie do psychologa i tzw. psychosomatycznego fizjoterapeuty. Zdaniem tego ostatniego wine za moje dolegliwosci ponosi tzw. chroniczny syndrom stresu. Nie wiem, czy tak rzeczywiscie jest ale jak juz wspomnialam od miesiaca meczy mnie bol zoladka i brzucha tzn. kazdego ranka budze sie bardzo wczesnie i zaraz pojawia sie ten bol, zaczynaja mi wariowac jelita i musze pedzic do toalety. Pozniej ten bol powoli mija i wlasciwie w ciagu dnia mi nie dokucza. Za to pojawiaja sie inne atrakcje jak bol plecow (lopatki) i karku, glowy, klucie w klatce piersiowej, mrowienie w dloniach, raz jet mi zimno a raz goraco itp. Poza tym brak mi jakiejkolwiek checi do dzialania. Codzienne czynnosi staly sie katorga. Poza tym caly czas towarzyszy mi lek przed choroba nowotworowa. Przerobilam juz raka zoladka, przelyku, jelita. Obecnie jestem na etapie raka trzustki lub przewleklego zapalenia trzustki. Strach przed choroba paralizuje mnie zupelnie. Kazdego poranka wyje w lozku z bezsilnosci. Dodam, ze nie mam tu zbyt wielu przyjaciol/ znajomych i praktycznie cale dni spedzam w domu z dziecmi. Mialam juz dwie sesje u psychologa, ale on nic konkretnego jak na razie nie stwierdzil. Przepraszam za dlugasny post, ale moze Wy choc troche pomozecie mi zrozumiec, co sie ze mna dzieje...czy to nerwica??? Z gory dziekuje wszystkim, ktorzy odwaza sie przeczytac ten elaborat
×