Cześć, jestem Ania
konto na tym forum mam od jakiegoś czasu, ale nigdy nie miałam odwagi coś napisać,
może zaczne od początku,
ponieważ w mojej głowie zaczęły składać się obrazy z tego szczęśliwego dziedzieństwa,
które jednak kiedyś miałam.
Moi rodzice byli bardzo szczęśliwym małżeństwem.Ojciec pracowałam w Niemczech a my żyliśmy z mamą w Polsce,cale zycie oszczedzali, wszystko mieli zaplanowane. Poznali sie gdy mieli po 15 lat mój starszy brat urodzil sie gdy mama miala 24 lata, juz byli na swoim.
W 2000roku gdy ja mialam 9 lat, moj starszy brat 10 a mlodszy 2 latka. A rodzice wlasnie wylewali fundamenty naszego nowego domu.Mielismy sie przeniesc na mazury, ale ostatecznie mama wszystko sprzedala, zostalismy w 2 pokojowym mieszkaniu na 3 pietrze w 5 osob,
Ojciec miał tętniaka mózgu. Mama wytłumaczyła mi to doslownie tak. Że w mózgu taty pękła żyłka i zalala 3/4 jego powierzchni, a lekarze musieli wyciąc kawalek odpowiedzialny za nerwy, tak to zrozumialam majac 9 lat, nigdy więcej o to nie pytalam.
Przechodzac do sedna, choroba ojca wywrocila nasze zycie do gory nogami, on ma sparalizowana lewa strone ale nie jego upolsdzenie fizyczne bylo najgorsze bo to wszyscy zniesli bysmy z honorem i on napewno tez, nasze zycie byloby inne.
Ojciec stal sie strasznie nerwowy i agresywny po roku czasu po operacji stawial kroki. Teraz chodzi dobrze lekko kuleje. On nie potrafil i nie potrafi panowac nad soba ciagle nas wyzywal, ciagle... jak tylko nas zobaczyl mnie mame braci, ciagle krzyczal i przeklinal nie mialam czasu na nic, zwalal mnie z lozka w srodku nocy kazal sprzatac, Zrobil sie strasznie pedantyczny, mial taki drewniany kij do cwiczen, i zawsze od niego obrywalalam. Nie potrafie sobie z tym poradzic do tej pory, mama wiecznie pracowal.a zeby starczylo chociaz na jedzenie z 1 grupy inwalidzkiej taty starczalo na leki i oplaty ledwo co do tego mama starala sie robic wszystko zeby tata jak najbardziej wyzdrowial. Czesto glodowalismy, rodzina sie odwrocila od nas. Nikt nam nie pomagal. Do tej pory slysze po nocach tge straszne wyzwizka, i ulozylam sobie to w glowie w ten sposob ze tata umarl a to zostala tylko jego pusta uposledzona skorupa bez duszy, inaczej nie umialam tego sobie wyobrazic. Minelo 11 lat a z nerwami mojego ojca nic sie nie zmienilo, Gdy mialam 15 lat probowalam popelnic samobojstwo, bylam pewno ze tego chce, dlugo to obmyslalam, wzielam paczke jakis mocnych tabletek psychotropowych mojego ojca nie pamietam nazwy, i polknelam wszystkie. Polowe zwymiotowalam po chwili. Nikogo nie bylo wtedy w domu bracia na wakacjach, ojciec w senatorium a mama jakims cudem wrocila wczesniej z pracy, 3 dni bylam w spiace, 2 tyg w szpitalu, 2 miesiace przed tym ponazalam chlopaka, kolege mojego brata ze szkoly. spotykalismy sie i to dzieki temu to wszystko przetrwalam, byl przy mnie ciagle i musze sie pochwalic ze ciagle jest, aktualnie mieszkamy 2 lata w Anglii. Mama po mojej probie samobojczej zalatwila dla ojca szpital, chyba zrozumiala ile to wszystko nas kosztuje. Ja bylam wykonczona psychicznie i wiecznie poobijana od tego cholernego kija, mialam straszne krwiaki, bo ojciec mial duuzo sily.
Ale moja psychika ucierpiala najbardziej. z oczka w glowie tatusia stalam sie dla niego kurwa dziwka tirowka wszystkim co najgorsze nie mowil do mnie po imieniu. Odkad zachorowal a ja mialam tylko 9 lat, nigdy nie bylam u psychologa ... nawet po probie samobojczej szpital proponowal mamie zebym pojechala na miesiac do szpitala zaczela terapie, ale ona sie nie zgodzila,
Sa dni ze ciagle o tym wszystkim mysle, przypominam sobie te straszne chwile. jak zostawalam sama z nim w domu a on dostawal szalu ...
Czesto lapie dola potrafie nie odzywac sie do mmojego chlopaka 2 dni calkiem bez powodu. CIagle mam hustawki nastroju. Czesto placze bez powodu, a jak juz zaczne wspominac to potrafie ryczec od rana do nocy.
Mateusz zawsze potrafi mnie uspokoic i to jets chyhba dla mnie najwazniesze. On jest dla mnie aniolem, Jest moim zastepczym tata przez 7 lat nigdy mnie nei wyzywal nie podniosl reki ani glosu , zawsze mna dobrze kierowal. I przeddewszystkim szanuje. Traktuje jak ksiezniczke, gdyby nie on...
Nie wiem czy bede potrafila o tym zapomniec czy powinnam udac sie do psychologa po powrocie do Polski,
dodam ze od 4 lat ojca nie widzialam i jakos nie moge sie przelamac. A mama nie nalega wiec ....
Boje sie ze mnie wysmiejecie, ze nie powinnam sie tu pojawiac.
Przepraszam