Dziekuje Wam. Ale ja juz sam nie wiem. Moi rodzice uwazaja ze stwarzam sobie problemy na sile. Chca mi dac wiecej obowiazkow, ale ja nie radze sobie z prostymi rzeczami. Ktos wczesniej juz mi powiedzial, ze to cos z emocjami. Zobacze co da się zrobić. Może w końcu zobaczą jak jest. Czasami chce wziąć jakieś leki i nie obudzić się. Może wtedy coś do nich dotrze. Najgorsze jest to, że oni nawet nie chcą mnie zrozumieć. Do tego trace przyjaciół przez moje urojone problemy...
-- 15 cze 2011, 19:29 --
Myślę, że dużo winy ponoszą moi rodzice. Ciągle mi coś wypominają, porównuja inni są pracowitsi, lepiej sie uczą. Mówią, że źle chodze, ze mam złą fryzurę, nie są biedni, a wypominają mi kazda złotówke. Ja na prawde tak dłużej nie wytrzymam. Jak im pomagam jest źle, jak nie to jeszcze gorzej. Mówią mi że pije, ćpam. Moi koledzy są dla nich albo źli, albo szataniści, albo leniwi. Najgorsze, że każdy prawie z rodziny mówi mi że ja mam za dobrze, za prosto i od tego mi sie w głowie przewraca. Później to odbija się na znajomych, ciągle się zale obwiniam. Do tego ciągle mi sie chce płakać. Jestem jedynakiem. Rodzice tłumaczą się, że mają mnie jednego i chcą mnie dobrze wychować. Jeśli mówie o nerwach, psychologu itd mowia, ze to sie bierze z lenistwa i śmieją sie ze mnie ze jestem mięczakiem. To na prawde nie sa żarty.... Są też dobre chwile, ale rzadko. Boje sie o tym mowić bo i tak ludzie mi nie uwierzą. Dziś powiedzieli mi, że jak miałem szkołe to moglem miec problemy, ale czemu teraz jestem taki przygnębiony. A ja nie mam na nic siły. Nic mnie już nie cieszy...