Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kusett

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kusett

  1. Przepraszam, mała poprawa do poprzedniego. Możecie mieć rację, gdyż problemy z rodzicami zaczeły się duzo wcześniej przed pojawieniem się pierwszych objawów choroby. Mniej więcej rok temu zaczęły się wszystkie kłopoty. Być może to też leży w przyczynach ;<. Nie lubię z nimi rozmawiać, gdyż właśnie się do nich zniechęciłem. Powiem więcej, ostatnio oni nawet praktycznie nic o mnie nie wiedzą. Czuję z ich strony brak zainteresowania moją osobą, dlatego też nie ingeruję w ich sprawy. Uważam, że nie mam o czym z nimi gadać, a jeśli już dochodzi do takich sytuacji, to na pewno nie sam na sam :)
  2. Hm, to może napiszę tak Relacje między mną a rodzicami są ostatnio bardzo, bardzo małe. Nie lubię z nimi rozmawiać na żadne tematy, po prostu mi się nie chce. Po ostatnich zdarzeniach, zniechęciłem się krótko mówiąc. Przeżywałem to bardzo mocno (mało co nie zakończyło się moją ucieczką z domu, gdyż nie wytrzymywałem psychicznie - znów podkreślam wsparcie mojej Kochanej dziewczyny :)). Mimo to objawy mam od około 7 miesięcy. Uważamy, że przyczyną może być także nauka, gdyż poza nią nie mieliśmy praktycznie życia. Uderzyło to bardzo w moją psychikę, i pozostało bardzo mocno do teraz. Sytuacja z rodzicami mogła tylko pogłębić tę sprawę.
  3. Heh, nie trafiłeś Jednak około 3 miesięcy temu, były bardzo duże problemy między rodzicami i dochodziło do strasznych kłótni. Mimo to, nikt się nie rozwiódł :)
  4. Hm, dziękuję :) Teraz zaczynam pojmować. Myślę, że psychoterapeuta wejdzie do mojego spisu na pewno. Natręctwa są o tematyce mojej dziewczyny przeważnie. Objawiają się głównie strachem, że ją utracę, że ktoś inny się jej spodoba, że nie zawsze będziemy razem etc. Uderzają w mój najczulszy punkt i dlatego dochodzi do konfliktu u mnie, ponieważ wiem doskonale, że zawsze będziemy razem. Jest to bardzo męczące, dlatego szukam każdej możliwej pomocy.
  5. Moja mała nerwica... Witam wszystkich:D Jak każdy zapewne zdążył się już domyślić, jestem tu w celu porady. Szukałem różnych sposobów, lecz na nic. Ale wszystko od początku. Wszystko zaczęło się mniej więcej 7 miesięcy temu. Niespodziewanie pojawiła się pierwsza, negatywna myśl z mojej strony. Z początku "olałem" to sobie, lecz gdy pojawiły się kolejne, dotyczące mojej najbliższej osoby, osób wkoło to stwierdziłem, że coś ze mną jest nie tak. Do tego czasu, wszystko we mnie narastało, budził się strach, który powodował u mnie panikę. Czułem się nawet obłąkany, lekko mówiąc. Płacze po nocach, rozmyślanie nad tym "Dlaczego tak jest?", doprowadziły do kolejnego etapu rozwoju owej choroby. Zacząłem szukać i diagnozować się w internecie. Czytałem wiele artykułów i dowiedziałem się, że nęka mnie nerwica natrętna. Trochę się uspokoiłem wiedząc, że nie tylko ja to mam. Jednak nie spowodowało to wyleczenie. Nękające i pogłębiające się myśli spowodowały jeszcze większy strach, brak funkcjonowania w życiu. Po prostu nie dochodziło do mnie, że tak myślę, gdy wcale tak nie jest. Postanowiłem, że powiem o tym mojej najbliższej osobie - dziewczynie (szukaj Panie tak cudownej dziewczyny! :) ). Bałem się, że zostanę niezrozumiany, jednak po wielu podejściach, moja duma była już tak urażona tymi myślami, że musiałem to powiedzieć. Na szczęście zostałem całkowicie zrozumiany, i do chwili obecnej jestem ciągle wspierany i dostaję ogrom pomocy :) Gdyby nie ona, nie wiem co by ze mną było, ale na pewno bardzo źle. Wracając do tematu, gdy powiedziałem o tym dziewczynie, przez pewien okres czasu było lepiej. Nie dusiłem tego w sobie i wiedziałem, że to choroba. Nie jest spowodowana z mojej winy i kiedyś minie... Jednak to kiedyś, nie nastąpiło. Postanowiliśmy z tym walczyć, zaczęliśmy myśleć na wszystkie możliwe sposoby by pozbyć się tej wstrętnej choroby. Silna wola jest i tak bardzo silna, gdyż wiele razy pomogła mi normalnie myśleć. Jednak pędu czasu, choroba dalej się rozwijała. Pojawił się smutek, niechęć do wszystkiego, zmęczenie. Ciągła walka, zaczęła nużyć. Zwyczajnie czuję, że tracę siły i przegrywam z tą chorobą. Wiem, że robię to wszystko dla Niej, i tylko to utrzymuje mnie ciągle przy wygranej. W końcu postanowiliśmy zwrócić się z tym problemem do specjalisty. Do dnia dzisiejszego zaczęliśmy szukać po mieście lekarzy, i w niedługim czasie (dziewczyna mnie zmusi ), odwiedzę Pana Psychiatrę :). Bardzo serdecznie prosiłbym o jakieś rady, wypowiedzi osób które pokonały tę chorobę. Jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania, opisać dokładniej temat myśli oraz przyczyny (które według nas, spowodowały tę chorobę). Pozdrawiam i z góry dziękuję :)
  6. Kusett

    Witam !

    Nic z tego ;< wszelkie domowe sposoby. Silna wola itp. Jednak jeśli to ma pomóc, to jestem skłonny udać się na to, chociaż się boję.
  7. Kusett

    Witam !

    Nie jestem pewien, lecz bodajże z nerwicą natrętną. Przeżywam już tę ciężką chorobę od około 7 miesięcy i stwierdziłem, że czas szukać sposobu na wyleczenie. Próbowałem na różne sposoby walczyć z tym okropieństwem, lecz daremnie.
  8. Kusett

    Witam !

    Dzień Dobry wszystkim Jestem nowy na tym forum, ale niedługo się rozkręcę, haha. Zarejestrowałem się tutaj, ponieważ jak pewnie wielu z Was dręczy / dręczyły problemy. Zauważyłem tutaj bardzo ciekawe tematy, które min. mnie dotyczą. Mam 17 lat, cudowną dziewczynę i wiodę spokojne życie Pragnę dowiedzieć się więcej o mojej chorobie i mam nadzieję, że dostanę bardzo ciekawe i interesujące rady na temat ewentualnego wyleczenia. Jeszcze raz serdecznie witam ;D
×