No nie jest to zdrada małżeńska w potocznym tego słowa znaczeniu.
Po prostu , kłamie, ma tak jakby drugie życie , obok tego
no ja to tak widzę, ale dla mnie to to gorsze
bo w oczach innych nie mam się o co czepiać.
Z zewnątrz też bym tak myślała, ale od środka to już nie jest takie białe.
Depresji nie będę miała chyba takiej klasycznej, bo mam bardzo "obowiązkowy" rozum ,mój świat się może walić , ale ja nie daję sobie prawa na słabości.
Zresztą cały czas słyszę, że mam się uśmiechać, bo o co mi chodzi.
Nie mam prawa być smutna, a mózg mi się gotuje
Nie wiem w którym kierunku iść, może to ja jestem toksyczna ?
Chyba cały czas chodzi mi o uszczerbek na zaufaniu.
Dobra , skoro to nie to miejsce, jednak uderzę może do fachowca, który mi to pomoże poukładać.