Skocz do zawartości
Nerwica.com

ani.

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ani.

  1. Pytanie i prośba o pomoc Witam, Jestem tu pierwszy raz i w ogóle dzisiaj znalazłam to forum i pomyślałam że zapytam tutaj. Nie bardzo wiem czy tu to pisać i czy w ogóle, ale mam pytanie i liczę, że znajdzie się ktoś kto mi na nie odpowie. Mam 18 lat i od jakiegoś czasu zastanawiam się czy iść do psychologa, ale sama nie wiem czy się kwalifikuję czy może już w końcu sama wymyślam. Po prostu chcę się dowiedzieć czy coś ze mną jest nie tak. Chodzi o to, że w ogóle nie mogą znaleźć powodu by żyć, funkcjonować i męczyć się z tym światem, rzeczywistością. Na dłużą metę nic mnie nie cieszy, ciągle tylko mam doła i główne co czuję to ten dławiący strach. Niczym nie jestem w stanie się przejąć, zainteresować. Jedyne na co mam ochotę to zamknąć się w swoim pokoju i z nigdzie nie wychodzić i żeby wszyscy dali mi spokój. Kiedy próbuję się czymś zająć i zacząć żyć tak jak wszyscy to jest to krótkotrwałe i cały czas myślę o tym, że robię to dlatego że inni oczekują de mnie życia. Najmniejsze rzeczy wprawiają mnie w przerażenie choćby takie jak odezwanie się do obcej / obcych ludzi. W grupie też od razu milczę, bo nie jestem wstanie przy takiej ilości ludzi wypowiadać swojego zdania. Cały czas myślę że inni mnie wyśmieją i uznają za idiotkę i że cokolwiek bym nie zrobiła wystawiam się na publiczne upokorzenie. Cały czas podejrzewam ludzi o najgorsze i działanie na moją szkodę. Często myślę o tym że ludzie są po prostu źli i nic by się nie stało gdybyśmy umarli ze mną włącznie jak i nie pierwszą. Łapię się na tym, że wyobrażam sobie jak robię im krzywdę. Nie mam ochoty by żyć, uważam że nie ma w ogóle do tego powodu. Wyobrażam sobie, że zapadam na jakąś chorobę dzięki czemu mogę się wycofać z życia i nikt nie będzie miał do mnie o to pretensji. Ostatnio coraz częściej myślę o zabiciu się, a najbardziej wkurza mnie to że często wywołują to takie głupie sprawy jak robienie prawa jazdy. Chodzi o to, że np. jutro mam pierwsze zajęcia praktyczne i przerażają mnie one tak, że myślę o zabiciu się, żeby nie musieć się tym martwić. A kiedy uświadamiam sobie że mogłabym po prostu zrezygnować to przypominam sobie że nie będę wstanie tego wytłumaczyć moim rodzicom i wtedy zaczynam ich nienawidzić, bo wymagają ode mnie życia. W sytuacjach dla mnie stresujących (prawo jazdy, matura) od razu myślę o zabiciu się, a jak akurat mam okres kiedy jestem jedynie zrezygnowana a nic mnie aktualnie nie przeraża myślę sobie jak fajnie byłoby umrzeć i niczym się nie martwić. Najchętniej bym chciała żebym nagle umarła tak po prostu bez mojej ingerencji i innych, żeby nikt do niego nie mógł mieć pretensji. Doszło do tego że zaczęłam się ciąć, ale przestałam bo zaczęło się robić ciepło i nie mogłabym nosić długich rękawów. Teraz po prostu zaklejam plastrem to cięcia (napisy) co sobie robiłam. Ale czasami łapię się na tym że mam ochotę się pociąć, ale uświadamiam sobie wtedy że nikt przecież nie może się o tym dowiedzieć. W dodatku patrzę na świat że rozdzielam sobie tak jakby rzeczywistość na taką normalną która jest prawdziwa i której nienawidzę i na taką moją w której wyobrażam sobie różne rzeczy. Dystansuję się mentalnie od samej siebie, wyobrażam sobie jaka cos tak robie ale nie jako ja. Czuję jakbym patrzyła się na obcą osobę, czasami czuję się jakbym się budziła i uświadomiła sobie że tak jakby przeżyłam jakiś okras zupełnie z boku, całkowicie się wycofując. Nie wiem czemu się tak dzieje. Moja rodzina jest zwyczajna, niczym się nie wyróżniamy ani niczego nam nie brakuję. Dlatego nie wiem czemu tak łatwo przychodzi mi nienawidzenie wszystkiego, strach i to wszystko. Nie wiem co jeszcze miałabym napisać, jakoś takie sztywne mi się to co napisałam wydaję, ale nie umiem teraz lepiej powiedzieć jak się czuję. Chcę tylko zapytać, czy powinnam iść do kogoś o tym pogadać czy może to nic nie znaczy? Pozdrawiam wszystkich.
×