Witajcie, mam 20 lat. Przez te 20 lat nie wydarzyło się nic dobrego co by zostało w mojej pamięci. Ciągle tylko kurwica, przez całe życie. Tak się zastanawiam teraz, po co iść do pracy, do szkoły, do urzędu załatwiać cokolwiek. Po co jak to przynosi tylko stres i niechęć do życia. Cały ten system jest tak zrobiony że TRZEBA uczyć się, pracować aby żyć. Ale mnie to zabija. Nic dobrego ten system mi nie przyniósł a tylko poważnie mnie uszkodził wręcz spustoszył, wyjałowił. I tak ma być dalej? Pieprzyć to wszystko. Na pieniądzach nie zależy mi wcale. Przez długi okres czasu bardzo chciałem mieć kasę. Miałem, zbierałem i co to dało? Jedno wielkie NIC. Kupiłem sobie dużo sprzętu ale szczęścia jak nie było tak nie ma. I wiem że nie będzie. Na pewno będę potrzebował miejsca do spania i jedzenie. Tak i mam je w domu z rodziną. :) Więc po co się dalej uczyć? Po co pracować? To mnie w końcu zabije, dojdzie do tego że ta nienawiść ze strony ludzi mnie wykończy i stanie się coś złego. Chcę być wolny od tego wszystkiego. Póki co pracuję ale postaram się jak najszybciej z tego wykręcić. Powodzenia wam życzę.