Skocz do zawartości
Nerwica.com

nikt

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nikt

  1. ja sie staram z calych sil odpedzac od siebie zle mysli, robie to czasem bardzo na przymus i niekiedy udaje mi sie zwalczyc swe zle samopoczucie, ale to jest jedynie kontrolowanie siebie, a tak zyc nie mozna, ciagle analizujac siebie. coraz czesciej zstanawiam sie nad lekarzem.... nad jakimis lekami. chyba tego potrzebuje, a jesli nie ja, to zrobie to tylko i wylacznie dla swojego chlopaka! mysl o drugim czlowieku jest bardziej mobilizujaca....
  2. Mam depresję od okolo dwoch lat. mam dopiero 18 lat. moj sposb postrzegania rzeczywistosci jest dziwny. czasem mnie przytlacza, czasem sprawia ze czuje sie lepsza od innych ludzi. moja depresja nie trwa 24/7. mam tak ze dwa dni gorsze i kilka lespzych albo same zle. mam typowe objawy depresji, ktorych wymieniac raczej nie musze... Ten stan doprowadzil do rozpadu mojego zwiazku. teraz jestem w drugim zwiazku i bardzo mi na tym zalezy. moj chlopak jest wyrozumialy, stara sie byc ze mna. czuję ze go ranie, kazdym zlym slowem, kazdym zlym zachowaniem. pozniej przepraszam, ale to przeciez nie zrekompensuje starconych dni. nie wierze w psychologow i to sprawia, ze zaden mi nie pomoze. czasem nie wierze w nic i mialabym ochote nie zyc, chociaz kocham zycie. nie wierze w siebie i jestem zbyt lekliwa. czasem mam wrazenien ze mam poczatkujaca ksenofobie. boje sie kontaktow z innymi. czuje sie grosza, niedowartosciowana, czuje sie nikim. z drugiej strony mam wrazenie ze dostrzegam rzeczy ktorych inni nie dostrzegaja, jestem ponad nimi. doglebnie analizuje wszelkie zachowania ludzkie, wszystko co mnie otacza. moj chlopak zrobilby wszystko zeby mi pomoc ale ja tego niby nie doceniam. im bardziej jest dla mnie mily tym gorzej go traktuje. bardzo mi przykro z tego powodu, bo wiem ze to nie moje zachowanie. wiem jak bardzo ranie go i sama siebie. neguje wszystko i mam na wszystko swoja odpoweidz, wytlumaczniee, jestem nieugieta w rozmowie, co sprawia ze kazda najwlasciwsza racje potrafie obrocic w brednie... rady typu "bedzie dobrze", "spojrz na to inaczej", "uwierz w siebie" dobijaja mnie jeszcze bardziej. poprzez swoje doswiadczenia sluze zawsze dobra rada, ktorej nie umiem zastowac do wlasnego zycia (normalne) nie wiem po co to pisze, moze czuje po prostu potrzebe, skoro w nic nie wierze to tez zadna odpowiedz mi nie pomoze.... wiem ze takich ludzi jak ja jest mnostwo i kazda przezywa to podobnie lub na swoj wlasny, wyjatkowy sposob. laczmy sie, bo tylko my siebie zrozumiemy... juz zaczynam glupio gadac? no coz.... czekam na lepsze dni, mam nadzieje ze nie zdolam niczego zniszczyc bardziej niz juz zniszczylam.... ... chetnie przeczyam jakas dobra rade, ktora w lepszym dniu popre a w gorszym wysmieje.... tak wiec zycze wszytskim duzo sily i wiary,, bo wiara czyni cuda (wsyztsko w naszej podswiadomosci)!
×