Witam,
Od wielu lat walczę z depresją, odwiedzałam psychiatrę, psychologa, a pomógł mi neurolog. Trafiłam do niego z bólem kręgosłupa, podobno miała to być przepuklina kręgosłupa. Pan neurolog zdiagnozował zespół napięcia subdepresyjno- lękowego. Długotrwałe zesztywnienie mięśni, spowodowane stresem, doprowadziło do urazu kręgosłupa. Terapia zaczęła się od rozluźniania mięśni mydokalmem oraz stosowaniem antydepresanta- citabaxu, ale przed zastosowaniem tego leku przez kilka dni brałam afobam- po tym leku od razu poczułam zmianę nastroju na bardziej pozytywny. Rozluźnianie mięśni bezskuteczne. Na kolejnej wizycie lekarz zwrócił uwagę na główną przyczynę mojej depresji- pocenie się dłoni. Kto cierpi na tą przypadłość, wie jaka to tragedia. Jestem atrakcyjną, inteligentną kobietą, ale samotną, pomimo skończonych studiów i znajomości kilku języków obcych mam byle jaką pracę. Ogólnie koszmar. Lekarz od razu zmienił mi leki. Pozostał citabax, pozostał afobam, dodał mi bellergot, który zmniejszył potliwość dzięki działaniu na współczulny układ nerwowy, którego nie kontrolujemy oraz dodał nootropil, który miał zmniejszyć ospałość spowodowaną bellergotem. Już po kilku dniach narodziłam się na nowo, nic nie zmieniło się w moim życiu, a ja nagle budziłam się rano z myślą, że jestem szczęśliwa. Jestem wesoła, cały czas uśmiechnięta, nie boję się rozmów z innymi ludźmi, jestem zabawna, wręcz błyskotliwa. Nagle inni ludzie chcą spędzać czas w moim towarzystwie, a mnie to nie krępuje. Jestem oszołomiona wręcz tym, że jestem szczęśliwa, pomimo tego, że nie zaszły żadne korzystne zmiany w mym życiu.
Kuracja trwa dopiero 5tyg. i nadal ją kontynuuję. Dodam jeszcze, że byłam alkoholiczką, od pięciu tygodni nie wypiłam ani kropli alkoholu, ale nie potrzebuję już go do poprawy nastroju. Trafiłam na rewelacyjnego neurologa, psychiatra wysiada!!!