Coraz częsciej zastanawiam sie nad odebraniem sobie zycia nie radze sobie po tym jak mój chłopak zdradził mnie a później zostawił.Zastanawiam się czy tylko ja mam pecha w życiu czy może to wszystko ze urodziłam sie 13 i jakaś klątwa nademna wisi. Najpierw moi rodzice wyżucili mnie z domu a teraz mój chłopak z kótrym byłam ponad 6 lat zostawił mnie a najgorsze jest to, że mieszkam z nim i jego rodzinka bo nie stać mnie na wynajecie sobie czegokolwiek(zresztą sama nie wiem czy chciałabym się wyprowadzić stąd czy nie). Coraz cześciej zastanawiam sie jak łatwo i przedewszystkim odebrac sobie życie(cały czas się zastanawiam czy nie wziąść i nie najeść się jakiś tabletek albopoprostu iśc się położyć na jakieś tory by cos mnie walło,tyle ludzi chciało by żyć a ja zastanawiam się jak to wszystko zakończyć). Nie radze sobie w życiu cały czas siedze i rycze nie potrafie juz zyć normalnie, życie stracilo swoj sens tak bardzo chcialabym abyśmy znów byli razem ale niestety on tego nie chce, a ja cały czas się przed nim poniżam i chce byśmy spróbowali on tylko chełpi sie tym że ja go tak blagam. Nie chce zrozumieć że już nigdy nie będziemy ja go tak bardzo kocham zastanawiam sie dlaczego to wszystko się skończyło, co było nie tak???Życie straciło swój sens i ja nie chce już żyć chyba czekam tylko na to by moja babcia odeszła stąd i wtedy ja również stąd odejdę bo ja nie mam po co życ jestem nic nie warta,kompletne dno ze mnie,nie wiem czemu jeszcze sobie nie odebrałam życia chyba za bardzo się boję....
Jak długo mozna cierpieć po stracie ukochanego faceta??Przeciez ja nic nie robie tylko siedze i rycze i caly czas się zastanawiam czyby nie "załatwić" tej gówniary przez którą wszystko się rozpadło gdyby nie ona to nadal byśmy byli razem.Cały czas mam jakieś czarne myśli żeby ją zabić a potem samej sobie odebrać życie.Chyba tylko miękkie cztery ściany by mi pomogły w tym żeby sobie niczego nie robic ja już nie mam siły na nic. Ja tak bardzo go potrzebuje i jeszcze bardziej kocham że nie chce patrzec jaki on jest szczęśliwy a ja nie, nie chce życ bez niego...