Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fine

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Fine

  1. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    aleksanna, to jest piękna piosenka. Przywołuje mi bolesne wspomnienia, ale nie tylko. Piękne również przywołuje i tych pięknych jest znacznie więcej. Ze wszystkich piosenek Dżemu właśnie "Sen i Victorii" najbardziej na mnie działa. Kiedyś było ze mną nieciekawie, miałem nawet myśli samobójcze - jadąc samochodem zastanawiałem się jak to będzie gdy wjadę pod tira, czy coś będzie boleć? Gdybym miał w ręku broń, pewnie byśmy nie pisali. Na nic nie miałem ochoty, siedziałem godzinami w oknie i patrzyłem na świat, ale nie widziałem kolorów, bardzo niewiele rzeczy mnie bawiło. Nie pamiętam już co było powodem. Nie byłem u żadnego lekarza, nie brałem żadnych leków. Trafiłem na pewną książkę i to ona w dużej mierze mi pomogła, jeśli tak można napisać. Kim jestem teraz? Sobą. Czerpię radość ze wszystkiego co mnie otacza, z zielonej trawy, ze wschodu i zachodu słońca, z dobrej muzyki, itd - dużo by tego wymieniać. Najwięcej radości jednak daje mi dawanie radości innym. Rozśmieszanie ich, pozytywne zaskakiwanie, mówienie ciepłych słów, czasem staram się dać radość samą swoją obecnością, tak żeby osoba smutna poczuła, że nie jest sama. Nie oczekuje niczego w zamian, bo nie robię tego dla kogokolwiek. Robię to bo chyba .... po prostu kocham dawać radość innym ludziom. Ktoś mógłby się zapytać czy czuje się przez to jakoś dowartościowany, lepszy od innych. Nie, nie czuję się. Jestem taki sam jak każdy człowiek, niczym się nie różnię. Ta książka , właściwie dwie książki tego samego autora: Anthony DeMello "Przebudzenie" i "Wezwanie do miłości". Polecam je jako osoba, która je czytała. Czy okażą się pomocne dla kogokolwiek? Nie wiem, to zależy od człowieka. Nigdy nie zaszkodzi jednak wziąć je do ręki i chociaż przeczytać wstęp. Na to zawsze można znaleźć czas w empiku lub innej księgarni. Na razie nie mam wieści na temat pomocy koleżance. Nie było mi jeszcze dane porozmawiać, tak na spokojnie bez gonitwy czasowej. Zrobię to jednak prędzej czy później, choć opcja prędzej jest znacznie pewniejsza .
  2. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    Oj nie czepiajcie się Napisałem jak postrzegam złego człowieka. Witam wszystkich, a czy ktoś jest zły czy nie, nie zamierzam oceniać zanim nie poznam.
  3. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    Faktycznie może nie do końca zrozumiałem Tak czy inaczej też go witam. Witaj Mad_Scientist . Na razie bez zmian. Nie rozmawiałem jeszcze. Przez tel nie chcę tego robić, bo traktuję tą rozmowę zbyt poważnie.
  4. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    Hmm... Pytanie co to znaczy zły człowiek? Bo pojęcie zła dla każdego jest inne. Poza tym człowiek, który przez ogół jest uważany za złego, wcale taki nie musi być. Może po prostu potrzebować pomocy, zrozumienia, współczucia. Nikt nie wie jakie problemy nim targają, jaki ból. Wysunę dość śmiałe założenie - zakładam, że na tym forum nie ma złych ludzi, ponieważ wszyscy mają podobne problemy i się po prostu rozumieją, pomagają sobie na wzajem. Witam wszystkich, także tych złych jeśli moje założenie okaże się błędne.
  5. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    Już wiem, że łatwo nie będzie, ale dam radę .
  6. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    Dzięki za dobre słowa. Będę rozmawiał z nią, a tu pisał jakie są efekty.
  7. Fine

    Witam wszystkich dobrych ludzi

    Tak, z tą diagnozą zagalopowałem się, przepraszam. Pisałem pod wpływem emocji, bo ciężko jest pisać bezemocjonalnie w takiej chwili. Z drugiej jednak strony jak pomóc jeśli nie wie się o co chodzi? Jedyna rada to iść do specjalisty, ale jak Ją przekonać do takiego kroku? Sądzę, że zupełnie nie jest świadoma siebie. Czuje że ją boli, ale nie wie do końca dlaczego, nie jest w stanie dostrzec tych głębokich przyczyn. A gdy mówi o swoim życiu, o swoim sposobie widzenia, ja te głębokie przyczyny bólu widzę. Lady dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Zrobiło mi się trochę lżej, bo ta iskierka nadziei na możliwość wyrwania jej ze szponów cierpień, zaświeciła się mocniejszym światłem. To bardzo dużo, choć niewyobrażalnie więcej jest przede mną i przed nią. Porozmawiam z nią o tym, o tym jak wpływa to na mnie (czy o tym mogę mówić? Nie chcę żeby wystąpiło poczucie winy) i zasugeruję specjalistę. A może powiedzieć wprost, że powinna iść do psychologa? Co będzie lepsze - czyt. mniej bolesne dla niej? To jest chodzenie po bardzo cienkim lodzie jej emocji.
  8. Fine

    [Piotrków Trybunalski]

    Ja również jestem z Piotrkowa. :)
  9. Witam Was. Dopiero co się zarejestrowałem. A co jest tego powodem? Ja sam nie mam problemów, przynajmniej tak mi się zdaje :). Cieszę się życiem, radość daje mi każdy nowy dzień, każdy wdech powietrza, każdy zachód słońca. Problem jest z pewną bliską mi osobą, jest to kobieta. Nie jest to problem natury miłosnej. W sumie z jej powodu tu jestem. Z tego co już wyczytałem na tym forum domyślam się, że cierpi głównie na depresję, może na coś jeszcze. Pozwólcie jednak, że napiszę o niej i proszę Was o ocenę co to może być, wtedy rozmowę przeniosę do odpowiedniego działu. Osoba ta ma ok 28lat i bardzo nieudany związek za sobą. Gdy się z nią spotykam, widzę jak cierpi. Widać to cierpienie w oczach, na twarzy, choć jej głos często zdaje się ciepły, czasem się uśmiecha. Nie potrafi mówić o swoich emocjach, izoluje się. Gdy ją pytam o te głębokie przeżycia, muszę to robić bardzo delikatnie, bo wybucha gniewem. Często przekracza to moje możliwości i po prostu nic nie mówię, ale widzę jak się w niej gotuje. Nic ją nie cieszy, nic jej się nie chce, coraz więcej rzeczy przestaje ją interesować, bo sprawiają jej ból. Gdy staram się ją naprowadzić na piękno jakiegoś zjawiska, odnoszę wrażenie, że nie tylko tego nie czuje, ale i nie chce poczuć - blokuje wszelkie radosne emocje jakie jej daje w sposób jawny. Jeśli jej daję radość w sposób bardziej zakamuflowany, przechodzi - uśmiecha się, żartuje. Dodatkowo zauważyłem, że nie ma praktycznie poczucia własnej wartości, nie kontroluje własnego życia. Boi się wyzwań związanych z własnym życiem. Nie wiem jak jej pomóc, jestem przy niej w tych ciężkich momentach. Niestety, również odczuwam te negatywne emocje, które nią rządzą. To sprawia, że mam jej coraz częściej dość. Czy mam rację? Czy to jest ciężka depresja?
×