Skocz do zawartości
Nerwica.com

emilia20

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez emilia20

  1. emilia20

    Nerwica a używki

    Cześć. Czytając to co napisałeś to naprawde Cie podziwiam że mimo wszystko starasz się prowadzić normalne życie. Ja mam bardzo podobny problem i bardzo mi z tym cieżko. W sumie przez całe życie borykałam się z tym problemem, ale dopiero teraz zdałam sobie sprawe jak bardzo może mi to utrudnić normalne funkcjonowanie. Po tym co przeczytałam jestem już pewna że mam nerwice i to bardzo silną.Nie potrafie sobie z tym poradzić, miesiąc temu zaliczylam tydzień pobytu w szpitalu. Zaczne może od początu , jako dziecko czesto krecilo mi sie w glowie i przy tym mialam straszne bole brzucha. W szkole byłam zwykłą szarą myszką, uważaną za niezwykle grzeczną i spokojną.Bardzo bałam się oss oraz lekarzy,jak mialam jechac na pobranie krwi czy do dodentysty wszystko musialo sie odbywac ze strasznym krzykiem. Dziadek z mama trzymali mnie z calych sił a ja tak sie balam okropnie i nikt nie byl mi w stanie niczego przetlumaczyc.W podstawowce mi i mojej kolezance strasznie dokuczali koledzy z klasy, zauwazyli ze jesteśmy słabsze psychicznie i podatne na ich uwagi, przez to nie dawali nam spokoju. Skończyło się policją ponieważ zaczeli grozić nam śmiecia, bałyśmy się z domu wychodzić, a nie mówiąc o chodzeniu do szkoły. Pamiętam jak drwili i wyśmiewali się z nas a ja jużnie miałam siły sie bronić, wkońcu sie odczepili ale uraz został. Jak miałam 14 lat kumplowalam się z dwiema sąsiadkami, razem chodziłyśmy do szkoły. Często się kłóciłyśmy, ale zawsze wygrywała przyjazń. Kiedy jedna z moich kolezanek zaczela chodzić z moim kuzynem zaczeły się problemy, moja cała rodzina była przeciwko ich zwiazkowi. Mój dziadek był głównym prowodylem wszystkich problemów i kłótni u mnie w domu. Mama z tata strasznie sie zawsze kłócili, a teraz było jeszcze gorzej zabraniali mi spotkań z nimi i wszelkich kontaktów. Ja oczywiście robiłam wszystkpo na przekur, chodziłam z chłopakami specjalnie zeby ich wkurzyć. Wiem saba sobie byłam winna ale to było silniejsze odemnie, byłam młoda i głupia.A moje przyjaciłki i kuzyn nieraz spłatali mi figla i przez nich mi siue dostawało. Wiele razy byłam bita przez tate i dziadka, dokładnie to pamiętam tą złość i nienawiść, bezradność. Jest to bardzo długa historia i niesposób mi ją opisać.Było mi wtedy bardzo ciężko.Ledwo skończyłam liceum w ostatnim roku dopiero wziełam się w garść i zdobyłam mature. Nieraz czułam się zle i nawet pamietam takie zdazenie w szkole ze zrobilo mi sie strasznie słabo, mialam okropne zawroty głowy, myślałam że to przez żoładek, bo byłam głodna, ale nie to nie było to teraz to wiem. Myślałam że umieram, serce waliło mi tak jakby miało wyskoczyć,szłam chodnikiem jak pijana, potykałam się o własne nogi, wszystko mi przeszkadzało. Miałam nieraz takie stany ale żadko czasem robiło mi się słabo w kościele czy w jakimś miejscu publicznym a czasem w domu, gdy siedziałam spokojnie i nagle czułam to okropne uczucie i nic mi nie pomagało. Leczyłam się na zoladek dluzszy czas ale nic nie pomagało. Teraz mam 21 lat i te objawy nasiliły sie, boje sie wszystkiego, nie moge sama wychodzić z domu, jestem na trzecim roku studiów i powoli je zawalam. Tak bardzo chciałabym być normalna, zdrowa.W domu chodziłam jak narkomanka, od ściamy do ścdiamy, zawroty głowy były nie do zniesienia, a lęk przed nimi jeszcze większy. Byłam w ciągłym napięciu i tylko wyczekiwałam kolejnego ataku.Robiło mi sie raz zimno a raz tak gorąco że okładałam sie zimnymi ręcznikami ,ale tak naprawde nie pomagało mi nic. A wszystko dziło się ponad miesiąc temu. Moja mama była załamana zawiozła mnie do szpitala, lekarka w ośrodku załamywała ręce, zmieżyła mi cukier miałam 35...(coś tam) podczas gdy norma to 80. Podała mi glukozę, która na moment jakby pomogła, ale pózniej było to samo, w karetce myślałam że wykorkuje. Każda sekunda była wiecznoscią było mi niedobrze, chciałam umrzeć. Nie przyjeli mnie do szpitala bo nie było miejsc, nic mi nie zrobili, a byłam coraz słabsza. Tego samego dnia dowiedziałam sie że dziadek miał zawał, mimo wszystko kochałam go i bardzo to przeżyłam.Myśllałam że to przezemnie, załamałam się. Gdy mnie puscili do domu nastepnego dnia miałam następne pare ataków nic nie pomagało mama znowu zawiozła mnie do szpitala ale innego.Tam lekarz ulitował sie nademna i mnie przyjeli, podali w kroplówce glukoze z magnezem i się uspokoiłam.Jednak to nie koniec w szpitalu miałam pełno takich ataków kazdy był coraz to gorszy od poprzedniego, wpadłam w depresje, marzyłam o śmierci. Wkoncu nie chciałam zadnych odwiedzin, wypedzalam wszystkich, bylam okropna zupelnie nie podobna do siebie. Lekarze wypisywali tylko kolejne skierowania na badania i kazali mi podawać kroplówki i zastrzyki. Straszyli mnie że mam guzy na trzustce albo wrzody,po mojej głowie chodziły rózne myśli, czy ja umieram?czy lekarze cos mi pomogą? czy bede sie czuc tak zawsze i wypiosza mnie do domu w tym stanie?stracilam calkowicie apetyt i bez tego bylam dosc chuda, teraz to nie miałam siły by wstać nawet, jedzenie przyprawiało mnie o odruch wymiotny. Było zle,chociaz czasem nawet dobrze jak zapominalam o tym gdzie jestem i dlaczego,jednak zle samopoczucie wciaz powracalo.Wkoncu wypisali mnie ze szpitala a ja nadal bylam slaba, po dwoch tygodniach poszlam do szkoly, czulam sie lepiej ale nie dosc dobrze, chcialam normalnie zyc.Pisalam prace licencjacka, uczyłam sie starałam sie czyms zająć myśli.Chwile było dobrze ale niestety mój problem znowu wrócił myślałam tylko o tym czy kreci mi sie juz w glowie czy nie,mysli nasuwaly sie same,kiedy potrafilam z tym walczycv teraz juz nie, wieczialam ze nie ma dla mnie juz ratunku.Szpital i dalsze badania mam dopiero na 23 stycznia, boje sie okropnie, to mnie przerastaTata. Szukając przyczyny mojego złego samopoczucia zaczeliśmy chwytać sie róznych metod, bylismy u irydologa(takiego lekarza któryczyta z oczu choroby, powiedzial mi tyle rzeczy że ledwo znążyłam spamiętać:alergia,chore płuca,nerki,jelita....)mialam dostac odpowiednia dietę.Cały czas nie zdawałam sobie sprawy ze to moze byc nerwica.Pewnego dnia tata ja k zawsze pracował w szklarni,słyszał ze mieszka tu niedaleko od nas znachor, a on akurat szedl droga zaczepił go i tak się zaczeło...................................................................................... Przyszedł obejrzał mnie zmieżył ciśnienie,on nie byl tylko znachorem ale i lekarzem i mnustwem specjalizacji, pochodził z rosji i zajmował sie medycyna naturalna. Zachowywał sie bardzo dziownie kazał mi sie modlić, pukal w w nerki i robił masaze.Na poczatku sie go bałam ale z czesem zdobyl moje zaufanie.Robił mi masaze z oleju i czosnku, stosował akupunkture i wiele innych metod, przy nim sie uspokoiłam troche.Po raz pierwszy nie bolały mnie plecy ani kości pozatym ze caly czas bylam slaba.Dziadek w tym czasie był w senatorium ,a gdy wrocil razem cwiczylismy, nie obeszlo sie bez awantu ale to nic nowego, wkoncu doszlismy do porozumienia.Teraz ćwicze sama jak tylko czuje że mnie łapie atak to ćwicze, jestem troche silniejsza i lepiej sie czuje.Masaze i kapiele w gorczycy bardzo mi pomogl, od szpitala caly czas mialam temperature i okropny kaszel ,a teraz od dwoch tygodni jest znacznie epiej,przynajmniej z tym.Ataki są nadal,są lepsze i gorsze dni ,ale staram się nie łamać zawsze znajduje sobie jakieś zajęcie, ćwicze, remontuje dom,pisze prace i odwracam myśli.Ten rosjanin nadal do nas przychodzi zawsze pyta sie o mnie, teraz leczy moja mame.On potrafi wszystko musze w niego wiezyc,miał swoja klinike i dobra prace, teraz nie ma nic, zabrali mu wszystko, a on pragnie leczyć.Mam nadzieje ze mi pomoże wyjśc i z tej nerwicy, ktorą jak on powiedzial mam od dziadka i taty(powiedział prawde). W domu jest taki spokoj teraz odkad nas odwiedza, jest znacznie mniej klótni. Dla niejednych jest tośmieszne i niepoważna ale tak jest. Wiem jedno ze musze sama z tym walczyc przede wszystkim ,ale napewno bedzie ciezko, ten rosjanin ma cos w sobie da mi sile, nie wieze w innych lekarzy, oni mi nie pomogli. Dzieki temu co napisaleś jestem pewna że to nerwica jest moim problemem, a nie żadne inne choroby. Jak dobrze że natrafilam na tą strone. Dzięki!!!!!!!I powodzenia walcz z chrobą tak jak ja staram sie to robić.Pozdrowionka!
×