Witam. Odrazu przepraszam za tak dosłowna nazwe tematu ale chciałbym żeby osoby wchodzace na ten temat wiedziały odrazu o co chodzi.
Postanowiłem napisać na tym forum z proźba o rade lub pomoc, gdyż od dłuższego czasu gnebi mnie ta myśl że ciagle będę SAM.
Mam 17 lat, 2 kl liceum. Odrazu mówie nie jestem osoba wstydliwa, chętnie podejmuje rozmowy i ogólnie lubie towarzystwo.
Ale nie wiem czy to jakiś pech że nigdy jeszcze się nie całowałem , nigdy nie byłem bliżej dziewczyny tzn. nie przytulałem się.
Próbuje wszystkiego, chodze na imprezy, ciagle jakieś 18tki, nowe znajomości i tak chyba już od roku albo dłużej.
Denerwje mnie jak widze w mieście jak ktoś idzie z dziewczyna a ja sam...
Szukam dziewczyny wszedzie, po fora, portale randkowe, facebook itp ( może to jakaś obsesja w mojej głowie)
Tym bardziej teraz jestem nie spokojny gdy na karku 18tka, a w 2 klasie przerabiamy ksiązki epoki romantyzmu przez które pojawiają się w mojej głowie samobójcze myśli.
Odczuwam niechęć do swojej osoby, innych traktuję jako wyżej położonych ode mnie któzy maja już dziewczyny.
Jestem nornalnym licealista który dobrze się uczy, szanuje innych. Przez to też nie moge w cąłosci skupić sie na nauce chodź i tak dobrze mi idzie, ale chiałbym nie mieć tego problemu.
Chciałbym tlyko kogoś pokochać, dziewczyne która mi się podoba, z która moge o wszystkim pogadać, zabrać ja do kina, na koncerty, na mecze, na spacer do parku, wieczorem kolacja na rynku i spacer po bulwarach.
Mam wiele kolezanek ale wiekszosc z nich albo ma juz chłopaka, albo poprostu nie mogłbym z nimi być, nie pasuje do nich.
Nie szukam dziewczyny na tydzien albo miesiac, jak bede miał szczescie znajde ta jedyna to chce z nia być jak najdłuzej, nie bedzie musiała sie martwic ze ja zdradze albo zranie, bo to dla mnie jest wstretne. I dlatego tez nie chce miec pierwszej lepszej bo poprostu boje sie że moge ja skrzywdzic. Potrawie sie dostosowac do kazdego środowiska wiec jestem otwarty na rózne środowiska ludzi.
Jeszcze do tego próboje rozwiazać ten problem w sposob chyba najbardziej ponizajacy, teraz 2 klasa to same 18tki, co osiemnastke to coraz bardziej pije, nie wiem czamu ale normalnie wódka mnie nie pociaga , ale gdy nadchodzi impreza to mam taki żal w sobie ze musze pić, i jeszcze na imprezach zaczynam palić papierosy, co pierwszy raz zapalilem 2 miesiace temu.
Proszę tylko o jakieś porady, może wasze komentarze bedą jakaś podporą dla mnie, i proszę nie zalecać mi psychologa lub roznowy z rodzicami.
Dziekuje wszystkim którzy przeczytali mój skromny temat. Za błedy ortograficzne przepraszam.
Pozdrawiam:)