Skocz do zawartości
Nerwica.com

skill21

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez skill21

  1. ja mam iście szatańskie myśli i wszystkie myśli nie odzwierciedlają mojej osoby, np myslę jak opracowac prezentacja na studiach i mi super to wychodzi ale jak przyjdzie co do czego to wszystko zapominam a potem mam do siebie ogromny żal że nie powiedzialem tego o czym wcześniej chcialem powiedzieć i co raz wyżej stawiam sobie poprzeczke ...
  2. ja mam iście szatańskie myśli i wszystkie myśli nie odzwierciedlają mojej osoby, np myslę jak opracowac prezentacja na studiach i mi super to wychodzi ale jak przyjdzie co do czego to wszystko zapominam a potem mam do siebie ogromny żal że nie powiedzialem tego o czym wcześniej chcialem powiedzieć i co raz wyżej stawiam sobie poprzeczke ...
  3. Mam na imię Łukasz mam 21 lat. Tak jak napisałem w temacie, mam ogromne problemy z ukazywaniem uczuć wśród bliskich a w szczególności ukazywania uczuć pewnej dziewczynie, z która pisze od 2 lat a tak naprawdę przez ten czas nie miałem odwagi by powiedzieć coś więcej oprócz tego że ją kocham. Ja się jej dziwie że mnie jeszcze nie zostawiła, zawsze jej obiecuje że na następnym spotkaniu jej powiem co czuje i jak bardzo ja kocham. Ale na każdym spotkaniu jest zawsze lipa... Już na samą myśl o tym że jutro mogę się z nią spotkać ogarnia mnie niebywały stres i lęk, a o spotkaniu to już nie wspomnę ;( Ja w ogóle nie myślę co mowie, nie jestem sobą. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, to jest dla mnie po prostu straszne, żeby nie móc porozmawiać o swoich uczuciach z dziewczyna która kocham. A co do samego okazywania uczuć, to cały czas robię to na siłę, jeszcze się nie zdarzyło żeby naprawdę coś mnie rozbawiło i żebym się śmiał tak jak inni. Chodzę do psychiatry ale on raczej nie udziela takich porad jak sobie radzić z okazywaniem uczuć. A mi już na sam widok tej dziewczyny nogi z waty się robią i po prostu od razu spada mi nastrój i boli mnie brzuch, jakby ktoś mi go zaciskał sznurkiem :/ Po prostu nie wiem co mam robić. Proszę o pomoc
  4. Mam na imię Łukasz mam 21 lat. Tak jak napisałem w temacie, mam ogromne problemy z ukazywaniem uczuć wśród bliskich a w szczególności ukazywania uczuć pewnej dziewczynie, z która pisze od 2 lat a tak naprawdę przez ten czas nie miałem odwagi by powiedzieć coś więcej oprócz tego że ją kocham. Ja się jej dziwie że mnie jeszcze nie zostawiła, zawsze jej obiecuje że na następnym spotkaniu jej powiem co czuje i jak bardzo ja kocham. Ale na każdym spotkaniu jest zawsze lipa... Już na samą myśl o tym że jutro mogę się z nią spotkać ogarnia mnie niebywały stres i lęk, a o spotkaniu to już nie wspomnę ;( Ja w ogóle nie myślę co mowie, nie jestem sobą. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, to jest dla mnie po prostu straszne, żeby nie móc porozmawiać o swoich uczuciach z dziewczyna która kocham. A co do samego okazywania uczuć, to cały czas robię to na siłę, jeszcze się nie zdarzyło żeby naprawdę coś mnie rozbawiło i żebym się śmiał tak jak inni. Chodzę do psychiatry ale on raczej nie udziela takich porad jak sobie radzić z okazywaniem uczuć. A mi już na sam widok tej dziewczyny nogi z waty się robią i po prostu od razu spada mi nastrój i boli mnie brzuch, jakby ktoś mi go zaciskał sznurkiem :/ Po prostu nie wiem co mam robić. Proszę o pomoc
  5. Świetny pomysł, musimy dać szansę innym :) Zawsze jestem do Waszej dyspozycji, rozmowy na gg czy jakieś spotkania na pewno wiele by dały. Wszystko to co robimy z serca, nigdy nie idzie na marne :) Zachęcam do zapisania się na listę. Mnie też dopiszcie :) Pozdrawiam wszystkich.
  6. skill21

    HEJKA WSZYSTKIM

    Witam wszystkich (oficjalnie) bo mam tu konto bodajże od czerwca, ale jakoś mało zaglądałem. Jednak teraz będę musiał częściej Was odwiedzać drodzy forumowicze :) Mam na imię Łukasz, mam 20 lat, pochodzę z Mazowasze, okolice Ciechanowa. Cierpię na fobię społeczną. Pozdrawiam wszystkich :)
  7. faktycznie masz rację Kiya Napisałem z początku kilka postów, tak to raczej nie ingeruje w życiu forum, ale jak mówiłem teraz zacznę :)
  8. Tak naprawdę to nikt mnie nie kojarzy :) Byłem tu ostatnio chyba w wakacje. Ale stwierdziłem że muszę częściej zaglądać :)
  9. Wtam wszystkich z uśmiechem :) Byłem dziś u psychiatry. Ma ktoś ochotę popisać na gg. Muszę się wygadać :) Dawno tu nie wchodziłem, na pewno nikt mnie nie kojarzy
  10. adx mi wyszło z tego testu 32 pkt. Ale nie przejmuj się :) Ja sam myślę że jestem w stanie z tego wyjść, więc myślę że Ty też sobie poradzisz. Wystarczy w końcu powiedzieć sobie, że biorę się za siebie, nie jutro nie zaraz, ale teraz, i chrzanić wszystkich dookoła, nie patrzyć na innych tylko na siebie. Taka moja rada i pracuj nad sobą od dziś :) A co do problemu z zamieszkaniem, to postaw sobie cel że chcesz mieszkać tu w Polsce, i dąż do tego za wszęlką cenę, jestem przekonany że się uda, masz szansę rozpocząć nowe życie w Polsce tego Ci życze i jestem pewien że Ci się uda :) Jesteś jeszcze bardzo młody, więc na pewno nie mów, że Twoje życie nie ma sensu, za kilka lat możesz zapomnieć już zapomnieć o wszystkim i cieszyć się życiem :)
  11. Witam wszystkich :) Widzę że mam podobny problem co autor postu aya. Piszę więc bo chciałem się podzielić swoją opinią o samym sobie, nawet nie wiecie jak ciężko mi było odważyć się to napisać, ale jakoś się udało :). Być może są tu jacyś ludzie, którzy mają podobny tok myślenia, podobnie się zachowują itp. Na początku powiem że jestem osobą nieśmiałą, jednak nie raz potrafię się przełamać, ale dzieje się to tylko wtedy gdy jestem czymś zdenerwowany i wtedy po prostu mówię co myślę i nie zastanawiam się wtedy czy to co powiedziałem komuś, zraniło go. Ale pracuję nad tym i widzę efekty, z czego się bardzo cieszę:) Jeśli chodzi o moją nieśmiałość to muszę powiedzieć, że jeszcze podczas rozmowy z kimś, nie zdarzyło mi się żebym nie odczuwał strachu i stresu, i tym co ta osoba o mnie myśli. Jedynymi ludźmi z którymi dość dobrze się porozumiewam jest moich dwóch przyjaciół i przyjaciółka, którym wiem że mógłbym zaufać i wiem że mógłbym liczyć na ich pomoc. Jednak nie rozmawiam z nimi o sobie, nigdy nie wyrażam swoich myśli na swój temat, bo po prostu nie na widzę mówić o sobie. Nawet ze swoimi rodzicami nie rozmawiam i często mają do mnie o to pretensje, ale ja się po prostu boję porozmawiać, zawsze byłem taki nieśmiały a teraz jak gdyby nic zagadam do nich?? Tak nie potrafię, z resztą nie lubię jak ktoś stara mi się pomagać , zawsze staram się wszystko sam, bo wtedy chociaż gdy coś robię to mi wychodzi to, a jak robię to przy innych to napada mnie stres i myśl że coś odpieprzę i strasznie się tego boję. Nawet gdy dajmy na to np, idę z kubkiem herbaty, to od razu nachodzi mnie myśl : przecież tego nie doniosę, za chwilę wiem że to wyleje, i mama czy tata będą mnie opieprzać i mówić jaki jestem nieudolny że nic nie potrafię itp. Przy każdej czynności którą wykonuję mam takie myśli a gdy stanie się to co przewidziałem przed chwilą, śmieje się do siebie ironicznie i mówię nieraz na głos a nie raz w myślach : żal mi siebie itp. Najgorzej gdy stanie to się rano, ponieważ wiem że już cały dzień stracony i że może być już tylko gorzej. Dlatego nie staram się przebywać z rodzicami czy też resztą rodziny, bo po prostu nie chce się ośmieszyć. Nawet jak do domu zapuka listonosz, sąsiadka czy dobra znajoma matki, to boję się otworzyć drzwi i nawiązać dialog, ponieważ wiem że coś odwalę i czuję jakby ta osoba myślała o mnie nie wiadomo co. Nawet jak stoję na przystanku i przychodzą inni ludzie, to stoje w jednym miejscu i nawet nie patrze na nich, bo boje się że mogą np zapytać o godzinę, lub o której odjeżdża kolejny autobus, a jeśli już mnie spytają to wiadomo co się we mnie dzieje... I tu się kończy temat o moim strach do rozmawiania i wydawania o sobie opinii. Kolejną rzeczą o której chciałbym powiedzieć jest to iż od dawna myślę zbyt dużo, mam duże kłopoty ze snem, potrafię położyć się o północy a zasnąć o 3 nad ranem, gdyż nie potrafię oderwać się od swoich myśli. Najwięcej myślę o tym o czym mogą myśleć na mój temat inni, a także wyobrażam sobie, co chciałbym żeby się stało. Sądzę że zbyt wiele myślę o tym o czym nie trzeba i przejmuje się wszystkim. Moi rodzice też często narzekają na to że gdy coś robie to nie myślę i za pewne w tym tkwi mój problem. Nie wiem czym jest spowodowane to że nie potrafię się przyłożyć do robienia czegoś, nie potrafię często ocenić i przewidzieć sytuacji, a tego wymagają ode mnie moi rodzice. Nie jestem w stanie skupić się na nauce i na innych ważnych sprawach, drąży we mnie poczucie bezsensu, zastanawiam się po co w ogóle jeszcze żyć, czemu taki ktoś jak ja stępa jeszcze na tej ziemi. Boję się co będzie dalej ze mną, nawet wierzę w też żałosny koniec świata w 2012, bo mam ogromną nadzieję że coś się stanie, że zginę, że umrę, że wreszcie skończy się moje cierpienie, którego tak bardzo nie chcę. Życie dla mnie straciło jakikolwiek sens, Ostatnio nawet dziewczyna z którą pisałem, powiedziała mi że jestem zbyt mało otwarty i nieśmiały. Dla mnie to był cios poniżej pasa bowiem trafiła mnie w czuły punkt. Wiem że ona bardzo chcę mi pomóc ale ja po prostu nie chce wciągać ją w moje żałosne życie. Podsumowując mam już dość tak żyć, najchętniej uciekł bym z domu lub po prostu popełnił samobójstwo, ale nie zrobię tego ponieważ nie chcę żeby cierpieli przeze mnie ludzie, których kocham z którymi najwięcej rozmawiam tak jak i z dziewczyna z którą piszę, którą również traktuje jak przyjaciela. Nie wiem co zrobić żeby się zmienić, nie wiem w jaki sposób mam temu zaradzić i jak z tym walczyć, wiedzcie że oddałbym wszystko żeby "zresetować" swoją psychikę i nie pamiętać jakim byłem dziwakiem kiedyś. Hmm miło jest pomarzyć :)... Na pewno udam się do żadnego specjalisty bo nie chcę robić z siebie gorszego idioty niż jestem i być nim w oczach wszystkich którzy mnie otaczają. Najlepiej gdyby nikt nie wiedział o moim istnieniu. Ja bynajmniej nie widzę dla siebie ratunku, pomóżcie proszę. Pozdrawiam tych co mają podobne problemy i nie tylko :) PS: Może pewnego dnia jeszcze coś napiszę na swój temat, na razie powiedziałem tyle na ile mi moja "dziwna mózgownica" pozwoliła
  12. Witam wszystkich :) Widzę że mam podobny problem co autor postu aya. Piszę więc bo chciałem się podzielić swoją opinią o samym sobie, nawet nie wiecie jak ciężko mi było odważyć się to napisać, ale jakoś się udało :). Być może są tu jacyś ludzie, którzy mają podobny tok myślenia, podobnie się zachowują itp. Na początku powiem że jestem osobą nieśmiałą, jednak nie raz potrafię się przełamać, ale dzieje się to tylko wtedy gdy jestem czymś zdenerwowany i wtedy po prostu mówię co myślę i nie zastanawiam się wtedy czy to co powiedziałem komuś, zraniło go. Ale pracuję nad tym i widzę efekty, z czego się bardzo cieszę:) Jeśli chodzi o moją nieśmiałość to muszę powiedzieć, że jeszcze podczas rozmowy z kimś, nie zdarzyło mi się żebym nie odczuwał strachu i stresu, i tym co ta osoba o mnie myśli. Jedynymi ludźmi z którymi dość dobrze się porozumiewam jest moich dwóch przyjaciół i przyjaciółka, którym wiem że mógłbym zaufać i wiem że mógłbym liczyć na ich pomoc. Jednak nie rozmawiam z nimi o sobie, nigdy nie wyrażam swoich myśli na swój temat, bo po prostu nie na widzę mówić o sobie. Nawet ze swoimi rodzicami nie rozmawiam i często mają do mnie o to pretensje, ale ja się po prostu boję porozmawiać, zawsze byłem taki nieśmiały a teraz jak gdyby nic zagadam do nich?? Tak nie potrafię, z resztą nie lubię jak ktoś stara mi się pomagać , zawsze staram się wszystko sam, bo wtedy chociaż gdy coś robię to mi wychodzi to, a jak robię to przy innych to napada mnie stres i myśl że coś odpieprzę i strasznie się tego boję. Nawet gdy dajmy na to np, idę z kubkiem herbaty, to od razu nachodzi mnie myśl : przecież tego nie doniosę, za chwilę wiem że to wyleje, i mama czy tata będą mnie opieprzać i mówić jaki jestem nieudolny że nic nie potrafię itp. Przy każdej czynności którą wykonuję mam takie myśli a gdy stanie się to co przewidziałem przed chwilą, śmieje się do siebie ironicznie i mówię nieraz na głos a nie raz w myślach : żal mi siebie itp. Najgorzej gdy stanie to się rano, ponieważ wiem że już cały dzień stracony i że może być już tylko gorzej. Dlatego nie staram się przebywać z rodzicami czy też resztą rodziny, bo po prostu nie chce się ośmieszyć. Nawet jak do domu zapuka listonosz, sąsiadka czy dobra znajoma matki, to boję się otworzyć drzwi i nawiązać dialog, ponieważ wiem że coś odwalę i czuję jakby ta osoba myślała o mnie nie wiadomo co. Nawet jak stoję na przystanku i przychodzą inni ludzie, to stoje w jednym miejscu i nawet nie patrze na nich, bo boje się że mogą np zapytać o godzinę, lub o której odjeżdża kolejny autobus, a jeśli już mnie spytają to wiadomo co się we mnie dzieje... I tu się kończy temat o moim strach do rozmawiania i wydawania o sobie opinii. Kolejną rzeczą o której chciałbym powiedzieć jest to iż od dawna myślę zbyt dużo, mam duże kłopoty ze snem, potrafię położyć się o północy a zasnąć o 3 nad ranem, gdyż nie potrafię oderwać się od swoich myśli. Najwięcej myślę o tym o czym mogą myśleć na mój temat inni, a także wyobrażam sobie, co chciałbym żeby się stało. Sądzę że zbyt wiele myślę o tym o czym nie trzeba i przejmuje się wszystkim. Moi rodzice też często narzekają na to że gdy coś robie to nie myślę i za pewne w tym tkwi mój problem. Nie wiem czym jest spowodowane to że nie potrafię się przyłożyć do robienia czegoś, nie potrafię często ocenić i przewidzieć sytuacji, a tego wymagają ode mnie moi rodzice. Nie jestem w stanie skupić się na nauce i na innych ważnych sprawach, drąży we mnie poczucie bezsensu, zastanawiam się po co w ogóle jeszcze żyć, czemu taki ktoś jak ja stępa jeszcze na tej ziemi. Boję się co będzie dalej ze mną, nawet wierzę w też żałosny koniec świata w 2012, bo mam ogromną nadzieję że coś się stanie, że zginę, że umrę, że wreszcie skończy się moje cierpienie, którego tak bardzo nie chcę. Życie dla mnie straciło jakikolwiek sens, Ostatnio nawet dziewczyna z którą pisałem, powiedziała mi że jestem zbyt mało otwarty i nieśmiały. Dla mnie to był cios poniżej pasa bowiem trafiła mnie w czuły punkt. Wiem że ona bardzo chcę mi pomóc ale ja po prostu nie chce wciągać ją w moje żałosne życie. Podsumowując mam już dość tak żyć, najchętniej uciekł bym z domu lub po prostu popełnił samobójstwo, ale nie zrobię tego ponieważ nie chcę żeby cierpieli przeze mnie ludzie, których kocham z którymi najwięcej rozmawiam tak jak i z dziewczyna z którą piszę, którą również traktuje jak przyjaciela. Nie wiem co zrobić żeby się zmienić, nie wiem w jaki sposób mam temu zaradzić i jak z tym walczyć, wiedzcie że oddałbym wszystko żeby "zresetować" swoją psychikę i nie pamiętać jakim byłem dziwakiem kiedyś. Hmm miło jest pomarzyć :)... Na pewno udam się do żadnego specjalisty bo nie chcę robić z siebie gorszego idioty niż jestem i być nim w oczach wszystkich którzy mnie otaczają. Najlepiej gdyby nikt nie wiedział o moim istnieniu. Ja bynajmniej nie widzę dla siebie ratunku, pomóżcie proszę. Pozdrawiam tych co mają podobne problemy i nie tylko :) PS: Może pewnego dnia jeszcze coś napiszę na swój temat, na razie powiedziałem tyle na ile mi moja "dziwna mózgownica" pozwoliła
×