Skocz do zawartości
Nerwica.com

ferris

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ferris

  1. Witam, cierpię na mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne. Jest to już kolejny nawrót choroby. Obecnie jestem na początku leczenia farmakologicznego (12 dzień Pram 20 mg i doraźnie Afobam 0,5 oraz Perazin 25). Niestety nie jest łatwo, źle sypiam, wybudzam się rano, mam brak chęci na cokolwiek i brak apetytu. Czynnik, który spowodował moją dolegliwość teraz nie został wyeliminowany i raczej nie będzie to takie szybkie i łatwe, więc zdecydowałem się podjąć terapię i stąd pytanie, czy możecie polecić dobrego terapeutę od takiego schorzenia w Krakowie ? Bardzo liczę na pomoc w walce...
  2. Witam, cierpię na mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne. Jest to już kolejny nawrót choroby. Obecnie jestem na początku leczenia farmakologicznego (12 dzień Pram 20 mg i doraźnie Afobam 0,5 oraz Perazin 25). Niestety nie jest łatwo, źle sypiam, wybudzam się rano, mam brak chęci na cokolwiek i brak apetytu. Czynnik, który spowodował moją dolegliwość teraz nie został wyeliminowany i raczej nie będzie to takie szybkie i łatwe, więc zdecydowałem się podjąć terapię i stąd pytanie, czy możecie polecić dobrego terapeutę od takiego schorzenia w Krakowie ? Bardzo liczę na pomoc w walce...
  3. Dzięki AlexCCC za odpowiedź. Jeszcze pytanie, czy ktoś może polecić psychoterapeutę z Krakowa, który może pomóc w mojej dolegliwości ?
  4. Witam, biorę Pram 20 raz dziennie rano od 10 dni i Alpragen 0,5 do trzech razy dziennie. Na razie jest fatalnie i czuję się gorzej niż przed rozpoczęciem terapii. Nastrój mam bardzo słaby, nie jem i bardzo źle sypiam, zastanawiam się kiedy to ustąpi i znów zaświeci słońce...
  5. Witam, od 10 dni biorę Pram 20 rano i posiłkuję się Alpragenem 0,5 max trzy razy dziennie. Cierpię na mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne, nic mi się nie chce, mam podły nastrój, nie jadam praktycznie i wybudzam się w nerwach o 4 rano. Jest to nawrót choroby i czekam żeby Pram zaczął działać. Mój lekarz przepisał mi dodatkowo Perazin 25 trzy razy dziennie. Po tych wszystkich objawach jakie tu poczytałem zastanawiem się czy nie stosować jej tylko na noc ? Czy ktoś ma doświadczenia z SSRI i Perazyną ? Bardzo proszę o pomoc.
  6. Potzrebuję dobrego psychologa z Krakowa, może jakieś sanatorium specjalistyczne, cokolwiek gdzie mogę szukać pomocy.
  7. Witam wszystkich, mam na imię Tomek i mam 38 lat (nietety). Chciałbym wam opowiedzieć o moich problemach i poprosić o radę jak z tym żyć dalej i co zrobić ? Pierwszy raz kiedy zdecydowałem się na pomoc psychiatry to było jakieś 7 lat temu. Byłem po kolejnym nieudanym związku, ale już się z niego wyleczyłem (przynajmniej tak mi się wydawało), miałem spokojne życie, sprawdzonych przyjaciół, dobrą pracę czyli z pozoru sielanka. Pewnwgo wieczoru oglądając tv ni z tąd ni z owąd nagle ciepło, zimno dreszcze, jakiś taki lęk niewiadomo przed czym, że chciałem wyjść z siebie i stanąć obok no i oczywiście tętno chyba ze 150. Tak samo nagle jak się to wszystko pojawiło, tak samo nagle po około 30 minutach minęło. Na początku powiązałem to z podobnym uczuciem które pojawiło się u mnie po zapaleniu trawy, z tą różnicą, że wtedy miałem taką panikę, że spędziłem noc w szpitalu. W sumie to zapaliłem może z 5 razy więc raczej to nie jest powód moich problemów. Napady te jednak nie skończyły się, zaczęły się pojawiać coraz częściej w sytuacjach nie zawsze stresujących, np. w drodze na imprezę, po alkoholu czułem się lepiej natomiast kac był paskudny. Do tego doszły kłopoty ze snem. Kładąc się spać byłem zmęczony i zamykały mi się oczy, kiedy tylko zgasiłem światło zaczynała się jazda, serce przyspieszało a ja nie mogłem przestać się w nie wsłuchiwać i wmawiać sobie, że zaraz będę miał zawał. Poszedłem wreszcie do lekaża i stwierdził u mnie z tego co pamiętam stany depresyjno lękowe, sostałem anafranił i jakoś z tego wyszedłem. Nie było łatwo, na początku nawet gorzej, ale tak mają te leki, pozatym byłem śpiący i miałem jakieś dziwne swędzenie w uszach. Po jakimś czasie problemy wróciły w trochę zmienionej formie. Nie miałem już takich napadów lęku tylko raczej stałe uczucie poddenerwowanai, przyspieszone tętno i spadek nastroju. Głównie wtedy gdy nie miałem nic na głowie no i znowu pojawiły się kłopoty ze snem. Za poradą przyjaciółki poszedłęm do innego lekarza który zapisał mi Andepin codziennie rano i doraźnie Afobam. Po roku byłem innym człowiekiem, znowu cieszyło mnie życie, poznałem kilka kobiet, ale z żadną nie byłem bo miałem w sobie jakąś blokadę przed poważnym związkiem po ostatnim niepowodzeniu. Wreszcie dochodzimy do obecnych problemów. W czerwcu 2010 zacząłem się spotykać z koleżanką z pracy, okazało się że przy niej straciłem hamulce i zakochaliśmy się w sobie. Było pięknie do sierpnia, wtedy stwierdziła, że coś się między nami popsuło i nie możemy być razem. Ja się nie poddałem, walczyłem o Nią ponieważ myślałem że to właśnie ta jedyna. Spotykaliśmy się, sypialiśmy ze sobą i pomimo rónych gorszych dni było dobrze. Tak dotrwaliśmy do momentu kiedy w marcu 2011 moja pani wyjechała na miesiąc do Kanady i po powrocie oświadczyła, że chyba wyjedzie na dłużej i nie możemy być razem na odległość (to wszystko oczywiście w wielkim skrócie, ponieważ było mnóstwo emocji po obydwóch stronach). Byłem załamany, moja nerwowość wróciła, nie potrafiłem się skupić, nie mogłem o niczym innym myśleć i na nic nie miałem ochoty - pomyślałem depresja. Na początku poszły leki bez recepty ale to nic nie dało. Zacząłem chudnąć w oczach, nie miałem apetytu i ciągle chciałem utrzymać z Nią kontakt, którego Ona skutecznie unikała. W końcu znów sięgnąłem po Andepin, zadziałał na mnie ale jakby słabiej i na pewno po dłuższym czasie, który był dla mnie masakrą. Pojawiła się też psychoterapia ale ją przerwałem. W czerwcu moja pani się do mnie odezwała, była zapłakana i mówiła że też za mną tęskni. Podjęliśmy wspólnie ryzyko i spróbowaliśmy jeszcze raz. Na początku było ze mną krucho, były takie dni, że na jej widok płakałem jak dzieciak, ale andepin pomógł, nie odstawiłem go. W dużym skrócie zaczęło się nam układać, znów czułem się kochany, były piękne chwile, wspólne wakacje i planowanie przyszłości, pon czym przed świętami gdy moja pani wróciła od siostry z Brukseli znów oświadczyła, że nie damy rady być razem. Nie wierzyłem w top co usłyszałem, bo jescze dwa tygodnioe wcześniej mówiła że mnie kocha a nagle była zimna jak głaz, okazało się potem, że to była jej reakcja obronna na tą syhtuację i metoda na zapanowanie nad emocjami. Na moje kolejne próby kontaktu dostałem sms z groźbą podania mnie na policję jeśli nie przestanę. Końcówka roku była dlamnie fatalna, wszystkie moje plany legły w gruzach i zostałem sam zakochany jak szczeniak. W pierwszym tygodniu stycznia byłem i innej Pani doktor, zwiększyliśmy dawkę andepinu na x2 tabletki, porozmawialiśmy i zacząłem sobie wszystko jakoś układać, ale to były tylko pozory. Wydawało mi się, że jestem silny i przez to przejdę i gdyby moja pani się nie odezwała do mnie nie wiem jak szybko i czt wogóle ja zrobiłbym ten pierwszy krok. Ale stało się, w zeszłym tygodniu pod pretekstem pewnej sprawy zadzwoniła do mnie. Starałem się być przez telefon zimny i słyszałem też w jej głosie, że nie jest szczęśliwa. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, przeprosiła mnie za ten ból który mi zadała, jednocześnie potwierdzając, że bardzo tęskniła, wiele razy chciała zadzwonić, ale że nie możemy spróbować kolejny raz. Wylądowaliśmy w łózku, kilka dni się widzieliśmy. Wreszcie przyszedł dziś ten moment, że powiedziała mi że zależy Jej na mnie ale jesteśmy od siebie kompletnie różni i nam się nie uda kolejny raz. Ja obiecałem sobie, że już nigdy nie będę się Jej prosił o"Nas" ale wystarczyło kilka dni, poczucie tego ciepła co dawniej i znowu wpadłem po uszy. To tyle co do historii (w ogromnym skrócie, nie wysnujcie z tego, że zła z niej kobieta, tak nie jest, też kilka razy życie ją kopnęło w tyłek i jest przez to bardziej ostrożna i odporna psychicznie, ale i tak się razem poryczeliśmy jak się zobaczyliśmy). W tym momencie na nowo rozbudziłem w sobie nadzieję i czuję się znowu strasznie. Nie radzę sobie z emocjami, nie mam apetytu, znowu na nic nie mam ochoty i jedyne co mam to ciągłe uczucie napięcia, ciągłe myśli którekrąż wokół jednej osoby i problemy ze snem. Budzę się rano o 6 regularnie i od razu jestem cały spięty, nawet mam zimne dreszcze. Moja depresja nie daje mi, żyć i cieszyć się życiem !!! Potrzebuję pilnej pomocy i rad jak ogarnąć moje zranione uczucia... Dzięki tym co dobrnęli do końca i z góry dziękuję za pomoc, mam nadzieję, że ktoś z was sobie poradził z takim miłosnym zawodem i depresją z nim związaną. Pozdrawiam.
  8. Hej Monika1974, dzięki za słowa otuchy i prosze Ty też do mnie pisz, kontakt z Tobą też dodaje mi sił :) Właśnie wróciłem, z drugiej sesji, doszliśmy do wniosku że wszystkie moje depresyjne odczucia są związane tym że za bardzo sie starałem, za bardzo chciałem stworzyć szczęśliwy wspólny dom i gdy to sie nie udało moja samoocena siegnęła dna. Zacząłem sie obwiniać i doszukiwać sie we wszystkim co robię błędów i bać sie że juz sobie nie poradzę w życiu i w związku, cos w tym jest. Wiem że powinienem coś zrobic dla siebie, żeby poczuć sie lepiej. Do tej pory byłem zakochany przez moje uczucie robiłem wszystko dla drugiej osoby, poczęści też dla siebie bo tłumaczyłem sobie to że robię to dla nas. Myślę też że za bardzo się starałem a to z powodu strachu przed utrata tej kobiety bo wydawało mi sie ze to ta jedyna i że wreszcie na siłę chciałem mieć rodzine bo mam juz swoje lata. Pewnie tak było, tylko problem polega na tym że jak już się zakocham to nie potrafię być zły, chcę zawsze robic dla kochanej mi osoby wszystko, czasem nawet wbrew sobie. Pozdrawiam. P.s. miło by było z Toba utrzymywać kontakt, jeżeli masz na to ochotę to wysłałem Ci maila w prywatnej wiadomości..
  9. Tak, byłem w zeszły piątek. Pierwsza sesja taka badawcza, Pani psycholog zadawała mnóstwo pytań, próbowała sie jak najwięcej ode mnie dowiedzieć. Powiem szczerze, że po powrocie do domu cały wieczór aż do południa w sobote czułem sie w miarę dobrze. Nie było tego roztrzęsienia z nerwów i takiego wielkiego doła, ale potem wszystko wróciło niespodziewanie jak pojechałem do znajomych. Była im preza niby wszystko ok a aj znowu załapałem totalny spadek formy psychicznej. Idę jutro wieczorem, kolejny raz i będziemy zaczynać terapię. Wiem, że będzie to kosztowało dużo siły ale wiążę z nią duże nadzieje. Zrobię wszystko żeby nie myśleć już więcej o tej kobiecie i żeby przestać się tak czuć jak teraz !!!
  10. Dzieki, jak wrócę to opiszę moje odczucia i wrażenia. Ja nic więcej teraz nie chcę, nawet nowej miłości, chcę po prostu żyć tak jak było zanim ja poznałem !!! Pozdrawiam.
  11. Dzięki za rady, ide do Pani Psycholog jutro i zobaczymy co poradzi, może jakiś lek który mnie na codzień uspokoi i pozwoli normlnie funkcjonować, jak napisałaś złagodzi objawy, a przy okazji psychoterapia. Porozmawiam znią i mam nadzieję że mnie zrozumie i mi pomoże. Co prawda nie ta Pani doktor nie jest z polecenia tylko zmiała dużo dobrych opini w sieci i dlatego do niej idę.
  12. Witaj Moniko, powiedz czy długo starałaś się o niego i miałas nadzieję że sie ułoży? Czy jestes juz na tyle silna żeby sie z nim spotkać i porozmawiać ? Chce po prostu wiedzieć jak to sie u mnie w czsie moze rozłozyc. Przeraża mnie perspektywa tak długiej terapii. Co sądzisz o pigułkach, może chociaż w ramach wspomagania? P.s. też jestem z 1974.
  13. Witam, potrzebuję porady co robić i co będzie dla mnie najlepsze. Mam 36 lat i około trzy lata temu leczyłem sie na lęki napadowe, przyjmowałem andepin 20 mg. Na początku było kiepsko ale potem ten lek postawił mnie na nogi. Odstawiłem go po półtorej roku i było ok. do tej pory. Przedtem moja choroba przyszła nagle, bez żadnego powodu w danej chwili. Czułem wysokie tętno, niepokój, kołatanie serca i miałem bezsenność. Czasem też nachodziły mnie właśnie takie bardziej intensywne niepokoje, oblewały mnie na zmianę gorące i zimne poty i miałem drzeszcze. W tym momencie w zeszłym tygodniu w święta rozstałem się z kobietą, a właściwie ona mnie zostawiła. Od tego momentu nie mogę sobie ze soba poradzić. Wróciło kołatanie serca, roztrzęsienie, bezsenność a na dodatek odczuwam coś czego wcześniej nie było. Jestem przygnębiony, ciągle o niej myślę i ciągle mam nadzieję że jeszcze wszystko wróci do normy. Oprócz tego że bardzo tęsknię i nie mogę przestać o niej myśleć to również nie mogę się na niczym skupić. Nic mnie nie cieszy i nie mam na nic ochoty. Po powrocie z pracy tylko czekam żeby się ściemniło żeby iść spać, a wolne weekendy mnie przerażają. Najgorsze jednak jest chyba to uczucie roztrzęsienia w okolicy serca. Byłem u psychiatry i na razie zapisał mi TRANXENE i powiedział że to co czuję spowodowane jest właśnie odrzuceniem i ewntualnie jak nie minie po tym to dopiero jakiś antydepresant zapisze. Nie zarzyłem tego leku jeszcze bo idę jutro do psychologa, wolałbym sobie poradzić ze sobą bez proszków ale nie weim czy dam radę. Na razie ratuję się KALMS i bardzo ciężko spędzam dni. Czy ktos próbował wyjść z depresji (bo tak myślę że to mnie dopadło) tylko przy pomocy psychologa, jakie są na to szanse i co możecie mi poradzić na tą nieszczęśliwą miłość i moje samopoczucie. Będę wdzięczny za każdą radę bo czuję się na prawdę fatalnie i mam wrażenie że zawalił mi się świat. Pozdrawiam i dzięki z góry.
×