Skocz do zawartości
Nerwica.com

Meganka

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Meganka

  1. sunset, jak dostalas po zabiegu to spokojnie.a to co sie dzieje jest normalne. Jakby cos sie dzialo:czyli bardzo silne bole brzucha, goraczka, nadmierne krwawienie to zglos sie do lekarza.
  2. sunset spokojnie, takie objawy to obkurczająca się macica, jeśli miałaś łyżeczkowanie z tego powodu co myślę...mogą się utrzymywać do dwóch tygodni, z każdym dniem będą coraz słabsze. Przez ten czas musisz się oszczędzać, kąpać pod prysznicem, nie w wannie! Mama nadzieję,że bierzesz jakiś antybiotyk?
  3. Na zgadza się, właściwie większość studentów medycyny sobie coś wmawia....ja zaczęlam dopiero po studiach jak przeżyłaam tragedię rodzinną...i tak si ciągnie z przerwami....a do pacjentek jestem normalna, ewenement;)
  4. Joakar – zaufaj lekarzom, naprawdę. Na rtg klatki piersiowej zmiany pozapalne są charakterystyczne. Jeśli to zacienienie budziłoby jakiekolwiek wątpliwości na pewno zleciłby dodatkowe badania. Naprawdę ucząc się czytać zdjęcia rtg ogromny nacisk się kładzie na rozróżnianie zmian nienowotworowych od nowotworowych, więc jeśli lekarze mówią, że jest ok., to jest ok. I nie upieraj się przy tym TK, to nie jest badanie, które na 100% powie czy to rak czy nie rak, określi tylko dokładniej wielkość zmiany i w podobny sposób jak rtg pozwoli określić czy zmiana budzi podejrzenie czy nie. Twój tata miał zrobione dodatkowe badania, które tylko potwierdziły, że jest ok., to znaczy że jest ok.:) A objawy raka płuc są o wiele bardziej rzucajace się w oczy: przede wszystkim uporczywy przewlekły kaszel, najczęściej zawierający domieszkę krwi (krwioplucie), duszność, sinica, utrata masy ciała, apatia i zmęczenie, brak apetytu, ból w klatce piersiowej…więc naprawdę z tego co piszesz możesz spać spokojnie;) I wara od forów onkologicznych! Wogóle stwierdziłam, że chyba czas, żeby trochę Was podnieść na duchu, bo zauważyłam, że my hipochondrycy mamy tendencję do niewierzenia lekarzom, że nic nam jest;) Here we go! Otóż, oprócz tego, że jestem hipochondrykiem, to jeszcze jestem lekarzem…czasami wydaje i się, że jest to zły zawód dla mnie, bo choć kocham to co robię, to niestety za dużo wiem…..zauważcie, że wszyscy tutaj wmawiamy sobie najgorsze znane nam medyczne scenariusze – raki, guzy, tętniaki, czerniaki, stwardnienia rozsiane…wyobraźcie sobie znać ich miliony więcej…dla mnie zwykły katar to wyciek płynu mózgowo-rdzeniowego z podstawy czaszki, chrypka to już uszkodzenie zastawki serca, plamka na ciele to już twardzina układowa…..życie lekarza-hipochondryka jest przerąbane:/ Jednak z drugiej strony, jest coś w tym byciu lekarzem co mi pomaga i mam nadzieję pomoże też Wam Wiem ,że lekarzom trzeba zaufać…jesteśmy bardzo szczegółowo szkoleni, nawet nie wiecie jak szczególowo…..ile ja miałam nieprzespanych nocy, ile ominiętych imprez, ile nieświętowanych świąt, bo musiałam zakuwać książki telefoniczne. Nie zliczę nawet ile musiałam zdać wieloetapowych egzaminów, ilu pacjentów zdiagnozować żeby zdać, ilu krwiożerczych profesorów czekało aż podwinie mi się noga…..wszystko dlatego, że to od mojej wiedzy będzie zależało zdrowie i życie moich pacjentów. Jeśli czegoś nie będę wiedziała….może dojść do tragedii, której brzemię będę musiała dźwigać do końca życia… Dlatego nie latajcie od lekarza do lekarza…jeżeli jeden Wam mówi, że ok., to naprawdę ok. Może się wydawać, że wizyta za krótka, że za mało wniknął, że olał, że na pewno nie ma racji, że trzeba iść do innego…..ale naprawdę zdecydowana większość specjalistów naprawdę wie co robi, zna się na swojej branży do tego stopnia, że nie potrzebuje godzinami wpatrywać się w jakiś wynik, żeby wkoncu postawić diagnozę. Dlatego jeśli dermatolog rzuci okiem na pieprzyk i mówi, że jest wporządku, albo pulmonolog mówi, że cień w rtg to nic poważnego – to zwykle tak jest. A jeśli dodatkowo potwierdzi to badaniami, które wychodzą dobre – to znaczy, że dobrze Jakieś trzy lata temu miałam fazę na węzły chłonne. Poszłam do hematologa, przekonana, że to chłoniak. hematolog, będący w tym wszystkim moim wujkiem, zmacał moje węzły i powiedział, że nic się nie dzieje i mam się uspokoić, bo te węzły, które wyczuwam są nrmalne, bo jestem chuda, bo akurat te mogą być powiększone, bo są ruchome, miękkie, itd. Itp. Wszystko to wiedziałam, ale cały czas nie wierzyłam, że ok….więc wymusiłam na wujku dalsze badania, od morfologii, po jakieś rozmazy, kończąc na usg….wszystko ok…..i wujek powiedział mi na to, że przecież mówił mi że mam dać spokój….głupio mi się zrobiło, że podważyłam jego kompetencje:/ Że wydawało mi się, że jestem od niego mądrzejsza, że potraktowałam go jak narzędzie do kierowania mnie na kolejne badania, a nie czlowieka kompetentnego, który węzłom chłonnym poświęcił cale swoje zawodowe życie. Tak więc wszyscy ci, co dalej mają doły, wątpliwości, niepokoje po wizycie u lekarza – mam nadzieję, że ten post Wam trochę pomoże
  5. Milko, spokojnie, naprawdę nie masz powodu do niepokoju. Wiadomo lepiej by było żeby to lekarstwo jednak tam zostało, ale zapewniam Cię, że to co przeżywasz jest częstym powikłaniem po wyrywaniu zęba. Od czegoś takiego się nie dostaje ani spesy, ani Bóg wie czego innego, więc przeżyjesz:) Też to mialam i naprawdę minęło, musisz sie tylko uzbroić w cierpliwość. Czwartek juz blisko, więc sama zbaczysz, że będzie wszystko dobrze:) Klebeknerwow widzę, że ten pieprzyk Ci ostro zalazł za skórę.....po pierwsze - nawet mocno podrażnione pieprzyki, takie skaleczone, np podczas golenia, jeśli nie wyglądają podejrzanie, nic się z nimi nie robi bo nie mają szans się przerodzić w nowotwór. Od podrażnionego pieprzyka w bardzo rzadkich przypadkach najwyżej co, to może powstać tzw. rak podstawnokomórkowy, który nawet jeśli powstanie, to nigdy nie daje przerzutów, rozrasta się miejscowo, wygląda bardzo charakterystycznie i wycina się go i koniec bajki. Nowotwory skóry generalnie są łatwe w leczeniu, trudno je przeoczyć i wyglądają bardzo charakterystycznie. A jeśli tak się boisz czerniaka - naprawdę trzeba mieć pecha i być ignorantem żeby go przeoczyć. Przede wszystkim głównym czynnikiem ryzyka jest narażenie na światło UV, czyli słońce. I widać cechy, które mogą niepokoić bardzo wyraźnie. A węzły chłonne, zwłaszcza pachwinowe, mogą być wyczuwalne pd skórą, szczególnie u osób szczupłych, tak samo jak szyjne. Niepokoją powiększone węzły nad obojczykiem, pod pachą, lub jak są twarde jak kamień, nieruchome, tworzą tzw.konglomeraty, czyli zbierają się w takie kubki jak worki kartofli.Jeśli są małe, miękkie, łatwo przesuwalne to nie ma powodu do niepokoju. Więc nie nakręcaj się tak z tym pieprzykiem, bo sama widzisz jak to zadziałało na Twoją biedną nogę:) Ze mną z kolei dzisiaj trochę lepiej. Nie miałam czasu sie nakręcać. Ostatnio pobolewała mnie wątroba, więc wyobraźcie sobie moje schizy, ale dzisiaj jak o tym nie myślałam, to nie bolała....zobaczcie co psychika może zdziałać Jestem na to namacalnym dowodem....pocieszjące prawda?
  6. Gratuluję urodzenia synka jakubkowa:) Rany, nie czytajcie żadnych forów medycznych bo oszalejecie! Tam z reguły piszą ludzie, którzy się nie znają, którzy często piszą straszne głupoty i nakręcają przez to innych. A forum onkologiczne?.........po co tam wchodzić jak się nie jest chorym?Żeby się jeszcze dobić?
  7. mika89 - właśnie sobie przypomniałam,że jesienią wyrywali mi ósemkę i przeszłam przez piekło - najpierw samo rwanie trwało godzine bo korzenie się jakoś tam pozahaczały. Potem tak mnie bolało,że mimo bardzo silnych leków nie dawałam rady, nie mówiąc już o opuchliźnie.....co drugi dzień jeździłam do chirurga szczękowego na płukanie zębodołu ( zrobił się tzw.suchy zębodół), brałam silny antybiotyk, i też mi wkładali jakieś cuda w tą dziurę więc spoko - nie umrzesz od tego mika89:) Trochę to potrwa ale wyjdziesz z tego, sporo moich znajomych przez to przechodziło, także spokojnie:)
  8. Ja mam wrażenie,że moja rodzina dopiero teraz zaczęła traktować moje "schizy" poważnie. Do tej pory jak im o nich mówiłam głośno wzdychali, przekręcali oczami, nawet czasem krzyczeli, bo myśleli chyba, że tym wyrzucą mi to z głowy...wkońcu wzięli się za mnie bo byłam nie do wytzumania i kazali się leczyć...teraz starają się ze mną o tym wogóle nie rozmawiać, żeby nie zakłócać terapii. Widzę, że się martwią Najbiedniejszy jest mój mąż...on jest w to najbardziej zaangażowany. Na szczęście jest baaardzo cierpliwy i cały czas nastawia mnie optymistycznie, i robi wszystko żeby odwrócić moją uwagę. Choć myślę,że jeśłi ktoś nie przechodził nigdy przez to co my nie ma pojęcia jak nam pomóc...bo nie wiedzą, że to wszystko się zmienia w mgnieniu oka. Może być super, a za chwilę znowu....ja na przykład ostatnio czułam się świetnie. Nawet pomyślałam sobie że głupia byłam,że tak sobie wkręcałam...po czym zobaczyłam reklamę hospicjum...i wszystko diabli wzięli:( I znowu jest źle:( I jak ktoś kto nie wie jak to jest może wogóle próbować nas zrozumieć...?
  9. Hej hej, no niestety chyba moja specjalizacja Wam się nie przyda, bo robię specjalizację z ginekologii.. No ale przeszłam przez całą medycynę, więc coś tam wiem, choć powiem szczerze, że nie chciałabym się tutaj wymądrzać.... klebeknerwow, nie jestem dermatologiem, ale wiem, że to co piszesz o tym pieprzyku to nic niepokojącego. Najlepiej jakby ktoś go obejrzał pod dermatoskopem, jeśli ktoś to zrobił i powiedział,że spoko, to na bank spoko:) jakubkowa - podniosłaś mnie na duchu z tą terapią. Dobrze wiedzieć,że jest ktoś kto to przeszedł i poczuł się choć trochę lepiej:)
  10. Brak-uczuć - to co napisałaś dosłownie mnie zatkało..:/ Tak wogóle można egzystować? Musi być na to rada, musisz zawalczyć o siebie, życie jest zbyt piękne,żeby tylko istnieć....trzeba żyć. Wiem,że to to nie takie proste, sama mam nerwicę, ale nauczyło mnie to jednego - nie warto umierać za życia...spróbuj się czegoś złapać - znajdź jakiś cel, nie wiem zacznij jakiś kurs, zrób coś co zawsze chciałaś zrobić, wyjedź - odwróć uwagę od tego co Cię gnębi. Ja poszłam na psychoterapię - póki co żyję od spotkania do spotkania, bo wiem że mi to pomaga. Psychoterapeutka zmusza mnie do uczuć, do złości, płaczu, żalu, radości, i to działa jak czyszczenie. Nie pisałaś nic,że chodziłaś na psychoterapię, może warto się nad nią zastanowić? Trzymam kciuki*
  11. jakukbowa napisała: "a myślałam że takie choroby ja nasza " franca "nie dotykają lekarzy ;)". - no cóż jakubkowa, lekarz tez człowiek:) Jesteśmy ze wszystkich stron otoczeni przez różne choroby i albo się uodporniamy, albo odreagowujemy na różne sposoby. Naprawdę sporo moich kolegów po fachu ma lub miało różne problemy psychiczne, od depresji po właśnie "naszą francę";) Pytasz o moje objawy zaczęło się od ataków paniki. Byłam wtedy jeszcze na studiach, więc miałam problem z wysiedzeniem na wykładzie czy seminarium. Myślałam,że jestem strasznie chora na nie wiadomo co, więc przebadałam się od stóp do głów, i okazało się,że nic mi nie jest. Więc trafiłam do psychiatry. Dostałam leki, szybko mi przeszło.. Po odstawieniu leków wróciły schizy z chorobą - zaczęło się od słynnego wśród hipochondryków guza mózgu, którego tak się strasznie uczepiłam, że znowu przeszlam wszystkie możliwe badania (czekając na wyniki każdego z nich o mało nie dostawałam zawału).Jak już wykluczyłam to,to przeniosłam się na białaczkę alb chłoniaka. Latałam na badania krwi i węzłów chłonnych. Jak to minęło przeszło na raka piersi. Jak wykluczyłam i to to wymyślałam inne medyczne cholerstwa. Wreszcie trafiłam do psychiatry. Dostałam leki i na jakieś 9 miesięcy mi przeszło. Ale ostatnio znowu wróciło...mam wrażenie, że ze zdwojoną siłą. Ne czekałam i od razu poszłam do psychiatry. Powiedział,że wygląda na to,że lekami tej mojej hipochondrii nie zwalczę, więc trafiłam do psychoterapeuty...i jestem dobrej myśli...sporo mnie to będzie kosztowało, ale muszę dać radę. paulik, nie ma sprawy, mam nadzieję,że już jesteś spokojniejsza i że za każdym razem jak wrócą do Ciebie "schizy" przypomnisz sobie mój post i będzie lepiej:)
  12. Meganka

    Witajcie !

    Hej wszystkim! Jak dobrze widzieć,że nie jestem sama:)
  13. Hej hej. Strasznie się ucieszyłam, czytając to forum,z tego,że nie jestem sama....:) Mnie moje lęki i hipochondrie męczą od trzech lat, z długimi przerwami, ale jak już nawracają jest tragicznie:( Przerobiłam już chyba wszystkie możliwe najgorsze choroby jakie istnieją....sprawy nie ułatwia mi fakt,że znam ich miliony, bo jestem lekarzem i napatrzyłam się na takie okropieństwa,że się ludziom w głowach nie mieści:/ Najlepsze,że do moich pacjentów podchodzę normalnie. A co do siebie samej - masakra:( I rzeczywiście jak u Was wszystkich są to same czarne scenariusze - boli brzuch - rak żołądka, boli głowa - guz mózgu, czuję się słabiej - białaczka...i mogłabym tak wymieniać bez końca... A odpowiadając na powyższy post - spokojnie -z własnego doświadczenia wiem,że nerwica i lęki takie jak my mamy mogą wywołać takie bóle......nie ma potrzeby żeby biegać od lekarza do lekarza, trzymaj się jednego. Miałaś tk, było wszystko ok, więc jeśli teraz lekarz nie znalazł powodu do dalszej diagnostyki, to znaczy, że takich powodów nie ma. I rozumiem, że zatruwasz sobie życie takimi myślami o chorobach, ale myślę, że trzeba spróbować odwrócić od tego swoją uwagę, żeby nie zwariować i żeby inni nas nie postrzegali za wariatów...ja zaczęłam chodzić na terapię - pomaga! Okazało się, że jeżeli dojdę do tego skąd te schizy o chorobach się biorą, to wkoncu stwierdzę,że są tak bez sensu, że sobie z nimi poradzę. I Wam wszystkim tego również życzę:)
×