Witam. Jestem z moją dziewczyną już ponad rok.
Jest to mój pierwszy związek i mam pewne dziwne wątpliwości. Otóż nie wiem czy jestem dostatecznie szczęśliwy. To mój pierwszy związek i po prostu nie wiem jak to ma być naprawdę.. :)
Jest mi z nią dobrze, jakoś nie wyobrażam sobie, żeby mogło jej nie być w moim życiu. Mam nerwicę (natręctwa, myśli) .Bardzo mi pomaga. Przy niej czuję się bardzo dobrze. Gdy jestem w swoiim domu a ona w swoim (np w danym dniu nie możemy się spotkać bo mamy naukę lub coś podobnego) i z nią rozmawiam/piszę o naszej miłości, mówi mi jak bardzo mnie kocha ja też jej mówię o naszej miłości, czasem czuję się taki szczęśliwy mam ochotę tańczyć i gdyby nagle się pojawiła to uściskałbym ją jak maskotkę, mam ochotę do niej jechać. Mam cały czas dobry humor, chcę skakać z radości, uczucie radości w sercu a po jakichś 20 minutach np wszystko wraca do normy i zajmuję się dalej swoimi obowiązkami, ona jest tak jakby na dalszym planie i tak jakby mi na niej nie zależało? No nie wiem jak to określić. Chyba, że to normalne.. Że się nie jest podekscytowanym cały czas. I już po tych 20 minutach tak bardzo nie tęsknię za nią i nie mam ochoty takiej do niej jechać, jest mi to trochę obojętne ... Oczywiście chciałbym z nią spędzić czas bo to przyjemne ale nie zależy mi na tym tak jak wcześniej kiedy mnie
"nosiło" ze szczęścia po całym pokoju..