W listopadzie miałem zawał. Stendy, dobre testy wysiłkowe. Podobno zdrowy. A ja co dzien albo co drugi dzien poi prostu zdycham. Tak czuje. Słabo mi, jakies łaskotania w okolicy pepka i potem robi sie słabo. Problemy z zasypianie, budze sie ok 4-tej, krótki oddech-czuje jakbym sie dusił. I znowu izba przyjęć, ekg, badania i decyzja- jest ok.
A ja dalej nie daje rady.
Boje sie ruszyc z domu- chyba,że na izbe przyjęć. Co to sa te łaskotania i słabości- czasem czuje jakby kazdy nerw. Czesto mam uczucie, ze sie dusze, umieram itp.
Po prostu koszmar. Jak z tym zyć? Czy ktos cos takiego miał?
Lecze sie ksanaxem- dorąznie po 0 25 max dziennie ok 1,5 mg a na wieczór niecały 1 mg klonazepamu. może oid niego jestem uzalezniony?
Nie wiem, ale nie wyrabiam. 52 lata, jeszcze rok temu smigałem po 100 km na rowerze. A teraz- miekkie nogi, słabośc ogólna.. Pomóżcie jakos.
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:41 am ]
Czy to mozliwe, zeby te moje koszmarne odczucia pochodziły z tzw. głowy? Bo aż trudno i uwierzyć. Wymyslam sobie coraz nowe komplikacje, teraz miałem na kilka dni wyjechać..ale sie boje..bo tam nie ma szpitala..Chudne-i oczywiscie mysle ze to choroba, i to z tych naj.. A co sadzicie o tym co biore, czyli o ksanaxie i clonazepamie? Poza oczywiscie kardiologicznymi, które tez łykam- betablokery, plawix itp.
Dobrze, ze rodzina ze mna wytrrzymuje i wspiera. Najgorsze, a moze nie najgorsze ale pierwsze są poranki. Budze sie i jakby ktos przekręcił kluczyk-od razu zmeczony, po nocy i od razu dolegliwosci. Ubieram sie , myje, aby w kazdej chwili byc gotowym do wyjscia...do szpitala.
To horror.